Brudne wybory 2019

 
 Gdy zapytałem pana z Państwowej Komisji Wyborczej, co było u podstaw tego konkretnego przepisu i dlaczego każą to robić, zaśmiał się znacząco. Potwierdził, że rozumie intencje tego szczegółu ustawy bardzo podobnie, jak i ja je rozumiem. Lecz praktyka  nie kwapi się z respektowaniem tego w tym duchu i już - dalej nie było nam o co wojować.
 Czegóż usiłowałem dojść? Chciałem się dowiedzieć, gdzie znajduje się szczegółowa interpretacja przepisu nakazującego wywieszenie kopii protokołu sporządzonego przez obwodową komisję wyborczą w miejscu głosowania?  Jaki sens ma te zalecenie? Wiedziałem, że kiedyś na świeżo po wprowadzeniu tego w ustawie, komisja była zobowiązana do wywieszenia wyników zanim zaczęła się ich wędrówka do okręgowej komisji wyborczej. Czyni to proces wyborów wiarygodnym od samego fundamentu. Wyzbywamy się w ten sposób podejrzeń, że ustalenia komisji obwodowej podlegają obróbce  poza obszarem lokalu wyborczego. Zrozumiałe jest sprawdzenie poprawności protokołu przez szczebel wyższy pod względem formalnym, ale ma być to tylko korekta, której ujawnienie postronnym obserwatorom nie jest wielkim wstydem. Zwlekanie z publicznym przedstawieniem protokołu aż do czasu, kiedy zostanie on zatwierdzony gdzieś tam przez kogoś spoza komisji, a taka jest bieżąca praktyka, podkopuje zaufanie do absolutnej rzetelności wyborów. Tak uważam, ja-wyborca.

I

 O godzinie 23.15 zastukałem w szybę dużego okna lokalu wyborczego i gdy z drugiej strony zbliżyła się osoba z komisji zapytałem, gdzie jest wywieszony protokół. Pomieszczenie w którym pracowała komisja znajdowało się na parterze i przez szybę można było zobaczyć relaksujących się członków komisji. Znaczy się głosy policzyli, sporządzili protokół i pozostało im tylko czekanie. Odpowiedziano mi niegrzecznym tonem, że zaraz protokół będzie wywieszony – z naciskiem na słowo zaraz. Odczekałem 15 minut, zaraz się nie ziściło, więc odjechaliśmy. Pojawiłem się tutaj o tej porze ze względu na zainteresowanie wynikami głosowania w obwodzie kogoś, kto specjalnie na wybory się fatygował i nie mógł czekać na ogłoszenie do następnego dnia.
 Rano zadzwoniłem do komisji wojewódzkiej, prosząc o dokładne przepisy w tej kwestii. Pan zdecydowanym tonem orzekł, iż komisja obwodowa postępowała bardzo właściwie. Nie będą przecież drukować protokołu po raz wtóry, a może nawet po raz szósty – przecież mogą popełnić błąd („babola!”). Są tak zmęczeni, że to się zdarza. Żachnąłem się na ten argument o przepracowaniu się tych ludzi i stwierdziłem, że nie pracują w składzie dwuosobowym. Gdy wyjaśniał mi, że on nie spał całą noc, zrozumiałem, że pan jest gotów osłaniać anonimową dla niego komisję z głębokiego interioru własną piersią. Podziękowałem i zacząłem sposobić się do rowerowej wyprawy, by spisać jak to głosowano w moim sąsiedztwie. Gdy dotarłem na miejsce, osłupiałem. Protokoły wyborów do sejmu i senatu przyklejono do szyb od wewnątrz, co jest normalną praktyką. Nie były jednak kompletne, brakowało najważniejszej części – informacji o kartach do głosowania i o zbiorczym wyniku. Widać część kart musiała się odkleić albo, co dosyć prawdopodobne, nie zostały wcale przyklejone. Przyczepiono je absolutnie niechlujnie - żeby odczytać najwyżej usytuowane musiałem się wspiąć na zewnętrzny parapet; karty z głosami na poszczególne partie zachodziły na siebie tak, że nie było widać rubryk z liczbą głosów oddanych na poszczególnych kandydatów. Dotyczyło to akurat tych ugrupowań, którymi byłem najbardziej zainteresowany. Kompletna klapa! 
 Wróciłem do domu, skąd dodzwoniłem się do osoby odpowiedzialnej z wybory na szczeblu gminnym. Przedstawiłem jej sytuację i ku mojemu zaskoczeniu pani stwierdziła, że „tak nie powinno być”. Raz ktoś się ze mną zgodził! Rozbroiła mnie potem całkowicie pytaniem, po co mi to jest potrzebne, przecież wszystko będzie w Internecie. No tak, po co ten kłopot, to wywieszanie protokołów w środku nocy? Dla kogo, kto je będzie czytał? Co za durny przepis!
 Wszakże regulację odnośnie protokołu mamy taką a nie inną. Idzie ona, w mojej opinii, w dobrym kierunku. Podobnie myślą w wojewódzkiej komisji wyborczej. Przynajmniej jeden człowiek tak tam myśli, ale tym gorzej dla niego, bo w myśl maksymy prawniczej, jeśli ktoś rozumie ducha ustawy a w praktyce lekceważy te intencje, to oznacza, że łamie ustawę. Nie wątpię, że coś w tym sensie, ładniej sformułowane można przeczytać na placu Krasińskich, wśród sentencji umieszczonych  na gmachu Sądu Najwyższego.
 

II

 
 Nie wiem jak długo obowiązywał inny przepis odnoszący się do obwodowych komisji wyborczych, możliwe, że był tylko wymysłem i samowolą nadzorujących wybory na niższych szczeblach, aż się nagle dowiedziałem od kompetentnej osoby, że nic takiego nie ma. Nie istnieje od dawna obowiązek włączania w skład komisji obwodowej urzędnika gminnego. Nie ma też w konsekwencji ograniczeń  co do możliwości przewodniczenia komisji przez takiego człowieka.
 Z jednej strony okazałem się osobą niedouczoną i niedoinformowaną, z drugiej strony, w obliczu gorszącego mnie faktu, aby uzasadnić swoją dezaprobatę, gotowy byłem  użyć przebrzmiałych przepisów, których myśl przewodnia zawiera jednak jakąś niezwietrzaną rację. Rzeczonym faktem jest kolejny raz obsadzenie w roli przewodniczącego pewnej komisji obwodowej urzędnika nadzwyczaj skompromitowanego, maksymalnie upartyjnionego, absolutnie niegodnego zaufania. O ile mi wiadomo w tych wyborach rezultat w tym obwodzie nie uległ podejrzanemu odkształceniu w zestawieniu z wynikami w okolicy; był to prawdopodobnie rezultat nadzwyczaj sumiennej pracy męża zaufania.
 Nie wiem i już się nad tym nie zastanawiam, jakim sposobem dokonać dekomunizacji, ale trąd  tamtego ustroju rozwlekany jest przez różne takie persony i koterie do teraz. Ich aktywność w życiu publicznym szczególnie razi w okresie wyborów.
 

III

 
 Telewizja publiczna wpłynęła na wyniki wyborów, nie wykonując  prawomocnego postanowienia sądu dotyczącego opublikowania przed wyborami sondaży, w których Konfederacja przekroczyła próg wyborczy. Po całych latach  oczywistego promowania lewactwa poprzez usłużne pokazywanie ich w audycjach publicznych mediów, przydawania komunistom rzekomego znaczenia społecznego i jednoczesnego dyskredytowania polityków i obywateli o poglądach patriotycznych i wolnorynkowych, gdy w końcu opinia społeczna przestała się dać mamić, próbowano zadać prawicy śmiertelny cios, pozbawiając jej szans na istnienie w życiu parlamentarnym. Niekończąca się seria manipulacji we wszystkich narzędziach, służących sterowaniu ludzkimi masami zakończyła się  brutalną zagrywką, której rozmiar prawny jest bardzo odległy od zwyczajnego oszustwa.
 

IV

 
 Nie rozumiem pośpiechu w dążeniu do jak najszybszego opublikowania wyników wyborów. Skrócony czas, a najlepiej pobicie poprzedniego rekordu, ma świadczyć o dobrej pracy Państwowej Komisji Wyborczej, sprawności administracji państwowej  i braku problemów w ugruntowanej demokracji? Robota wyborcza powinna zostać wykonana dokładnie i rzetelnie, ale niekoniecznie szybko. Dzień, dwa tydzień i miesiąc późniejsze poznanie wyników nie narusza interesu społecznego. Nawet małe minięcie się z prawdą w skutek bezzasadnego galopu i braku czasu na weryfikację jest złym przykładem dla narodu, który żywo zainteresowany bacznie obserwuje poczynania urzędników. Do tego pośpiechu dostosował się Sąd Najwyższy odrzucając wszystkie protesty. Mało prawdopodobne, że wszystkie one były niesłuszne. Przynajmniej jeden z nich, ten złożony przez Konfederację  – akurat z nim się bliżej zapoznałem – miał wszelkie znamiona rzeczywistej krzywdy  i szkody.
 Nie jestem rygorystą i gdybym był policjantem, to widząc samochodu jadące z prędkością  80 km/h przy ograniczeniu 70 km/h, taki stan rzeczy bym tolerował. Taka jest zresztą słuszna praktyka kontroli drogowych, zwłaszcza gdy samochody jadą spokojnie w kolumnie. Policja potrafi jednak z masy pędzących pojazdów wyłuskać te, których kierowcy lekceważą kodeks drogowy bardziej od innych. Czynią to w imię utrzymania dyscypliny i edukacji w ruchu drogowym. Śmiem sądzić, że po wyborach 2019 niezastosowanie tejże filozofii przez osoby gładko zatwierdzające ostatecznie wyniki, nie przysłużyło się praktyce wyborczej. Ja sam, jak widać, mam do niej zastrzeżenia – od góry do dołu. Bacznie obserwuję wybory od samego początku, od roku 1989 i jeszcze nigdy nie byłem tak ich przebiegiem zdegustowany.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika angela

02-01-2020 [09:41] - angela | Link:

Co robi Ruch Kontroli Wyborow, czy tylko funkcjonuja na papierze.
Przeciez ostatnie samorzadowe  wybory, byly  ewidentnie sfalszowane.
Szczegolnie w duzych miastach, gdzie stary uklad PO jest wyjatkowo  silny.
 

Obrazek użytkownika Jabe

02-01-2020 [12:10] - Jabe | Link:

Po czym się poznaje, że wybory zostały sfałszowane? No i co robi prokuratura w takim razie?

Obrazek użytkownika Czesław2

02-01-2020 [14:49] - Czesław2 | Link:

Poznaje się po różnych  objawach, np wygrana PSL w Gdyni, sfałszowanie protokołu wyborczego w Katowicach ( to poprzednie wybory).

Obrazek użytkownika Jabe

02-01-2020 [15:26] - Jabe | Link:

Ewentualnie poznaje się po tym, że patriotyczna i propaństwowa władza natychmiast zabiera się za wyjaśnienie sprawy i ewentualne ukaranie sprawców. Co sądzić, jeśli nic takiego się nie dzieje?