Exposé

Prawie 20 lat temu, we francuskiej stoczni w Breście, przejmowaliśmy po remoncie klasowym, tankowiec klasy shuttle tanker Ragnhild Knutsen, całkiem sporą łajbę – ponad 110 000 DWT, długą na 250 metrów; dwa silniki główne, więc i dwie śruby i dwa stery. Oczywiście kontrola ruchu Dynamic Positionig (DP).
Tego typu tankowce są przystosowane głównie do załadunku i wyładunku na otwartym morzu. Samodzielnie, bez pomocy urządzeń portowych, głównie ładują surową, wydobytą ropę naftową z platform wydobywczych, albo pływających magazynów (FPSO - floating production, storage and offloading, „pływający punkt produkcji, przechowywania i załadunku” ).

Na przełomie wieku norwescy (i nie tylko) armatorzy cięli koszty, co głównie sprowadzało się do wymiany załóg pływających na tańszych pracowników.
W Breście wymienialiśmy więc Norwegów, na międzynarodowych pracowników. Załogę podstawową, łącznie z kuchnią, stanowili Filipińczycy. Oficerowie mechanicy to Polacy, za wyjątkiem Chiefa – starszego mechanika, Norwega; a oficerami – nawigatorami, łącznie z kapitanem, z powodów proceduralnych i prawnych, również pozostali Norwegowie. No i jeszcze ja, ETO (Electro Technical Officer *) - Polak, jak najbardziej.
Stocznia plus całkowita prawie wymiana załogi, a na dodatek tego przeflagowanie statku i jeszcze parę prawnych procedur, to bałagan i zamieszanie w najwyższym stopniu.
Atmosfera była też nie najlepsza, czego zresztą się spodziewaliśmy, bo odchodzący norwescy marynarze, którym, decyzją ich norweskiego armatora, „odbieraliśmy pracę”, swą złość i żal wyładowywali na nowo zatrudnionych. Nawet polecono nam dyskretnie ich pilnować, by w złości nie dokonali jakiegoś uszkodzenia, czy nawet sabotażu, lub dywersji. Rozżaleni ludzie potrafią być bezsensownie okrutni.

Starszy mechanik, Harald, który miał kontynuować swą służbę razem z nami, 65 latek, był mądrym, kulturalnym, w pewnym sensie nawet dystyngowanym człowiekiem. Lecz zarazem był twardym i pragmatycznym szefem.
Mieliśmy kłopot z doborem drugiego mechanika. II Eng. to bardzo ważna funkcja. Starszy mechanik zajmuje się zarządzaniem, planowaniem i całym nadzorem.  A drugi codziennie rządzi całą maszynerią i maszynową załogą.

Dwóch pierwszych Polaków skierowanych przez norweskie biuro w Gdyni, nie sprawdziło się. Nie zyskali akceptacji Haralda.
Przyjechał trzeci kandydat – Krzysztof. 30-latek. Bardzo inteligentny, bystry i świetny fachowiec. I też odpadł.
Przyczyna w pewnym sensie pozazawodowa – komunikacja i kultura. Pamiętam epizod, jak pierwszy raz zauważyłem, że może być coś nie tak.
Mieliśmy codzienną, krótką naradę w maszynowni. Układaliśmy sobie co jest do zrobienia, ilu ludzi potrzeba, jaka pomoc stoczni potrzebna, itp.
Starszy mechanik poprzedniego wieczoru zauważył jakąś poważniejszą usterkę. Zaczął to Krzyśkowi opisywać i tłumaczyć co trzeba zrobić. Ten prawie natychmiast zrozumiał o co chodzi. Powiedział tylko – OK – obrócił się i wyszedł do maszynowni. Harald zdębiał i pyta mnie, co się stało? Tłumaczę, że drugi mechanik zrozumiał problem i natychmiast poszedł naprawiać. - Ale tak nie można – już teraz poważnie zły powiedział. - Ja do niego mówię i on powinien wysłuchać. Trzeba być precyzyjnym. Może ja już wiem coś, co on dopiero będzie musiał odkryć. Tak się nie robi. Poza tym, należy mi się szacunek i zawsze jak szef mówi, to się słucha do końca.
To nie jest tylko jakiś norweski savoir vivre, tylko światowe standardy. Tego niestety na polskich uczelniach nie uczą. A na dodatek w taki sposób Krzysztof, któremu zależało na tym kontrakcie, chciał się wykazać i pokazać, jaki z niego bystrzak.
Mimo moich ostrzeżeń powtórzył to parokrotnie, cierpliwość Haralda się wyczerpała i kolejny, tym razem dobry fachowiec, mechanik, pojechał do domu.
Mogę się mądrzyć, bo wtedy już miałem 14 lat pracy za granicą z przeróżnymi ludźmi, a on zaledwie dwa czy trzy kontrakty.

Mówię tutaj o tym, żeby zwrócić uwagę, jak ważna jest dobra, prawidłowa komunikacja, wzajemne zrozumienie i jasność przekazu w relacjach międzyludzkich.

A to wszystko w odniesieniu do niedawnego exposé starego/nowego premiera Mateusza Morawieckiego.

@@@@@

Na początek powinniśmy sobie uzgodnić czym właściwie jest exposé.
To pojęcie nie istnieje w parlamentaryzmie anglosaskim. Używa się tam takich nazw jak orędzie (proclamation), posłanie (message), mowa do... (speech to...).

Nasze exposé jest dosyć dokładnie sprecyzowane. Po wyborach, zwycięskie ugrupowanie desygnuje premiera, prezydent go zatwierdza (albo nie). Premier – prezes rady ministrów. tworzy przyszły rząd, wybiera wszystkich ministrów i ponownie prezydent zatwierdza cały nowo stworzony gabinet.
W tym momencie premier ma obowiązek w przeciągu 14 dni dni na forum parlamentu, w naszej tradycji w Sejmie, wygłosić przemówienie programowe - exposé, by potem po dyskusji sejmowej, uzyskać w głosowaniu zwykłą większością głosów, wotum zaufania.
Proszę zwrócić uwagę: exposé to przemówienie programowe.
Dokładnie – co rząd – władza wykonawcza – zamierza dokonać w ciągu czteroletniej kadencji (a także w dłuższym, perspektywicznym czasie). Jakie są zadania, cele i priorytety.

Tyle encyklopedycznej teorii. Jak do tego przystaje wygłoszone 19 listopada 2019, 75 minutowe przemówienie premiera Mateusza Morawieckiego?
Jeżeli chodzi o długość, to mieściło się ono w średniej po transformacji. Przypomnę, że najkrótsze, 30 minutowe wygłosiła premier Hanna Suchocka w 1992 roku, a najdłuższe było „słynne” przemówienie premiera Donalda Tuska w listopadzie 2007 roku, trwające 185 minut – trzy godziny i pięć minut.

Premier Morawiecki nie jest mówcą. Nigdy nie był wiecowym działaczem społecznym. Nie był też wykładowcą akademickim. Jest typowym technokratą, menedżerem,korporacyjnym przywódcą, przyzwyczajonym do wypowiedzi w zaciszach gabinetów, sal konferencyjnych, roboczych kolacji i lunch'ów.
Lecz był też premierem przez cztery lata za poprzedniej kadencji. Zespół „mechaników od wizerunku i przemówień publicznych” powinien przez ten okres wykonać potrzebną pracę w temacie publicznych wystąpień.
Udało się tego dokonać z prezydentem Andrzejem Dudą. Więc Mateusz Morawiecki, albo nie chce tego, albo prezes Kaczyński świadomie kreuje taki wizerunek „zapracowanego kierownika”.

Gdy nasz premier przemawia „z głowy”, to idzie mu całkiem nieźle. Choć warto by było popracować nad głosem. Znacznie gorzej to wychodzi, gdy swoją wypowiedź czyta z kartki. Morawiecki to okularnik. To zawsze powoduje kłopoty z odczytywaniem na stojąco, przemawiając publicznie. Dokładnie wiem o tym bo sam też jestem okularnikiem. Ciekawe, dlaczego nie stosuje promptera – byłoby łatwiej.

Przypominam, to jest zawsze przemówienie programowe. Co oznacza, że w większości powinno dotyczyć planu działania. Teraźniejszość i przyszłość. Jednakże nie sposób nie odwoływać się do przeszłości. Przecież w wielu wypadkach przyszłe działania będą kontynuacją już rozpoczętych projektów. Natomiast raczej powinno się unikać byłych sukcesów, czy porażek poprzedników w takim exposé. To zawsze będzie odbierane jako przechwalanie się, albo usprawiedliwianie niepowodzeń.

Exposé z definicji jest kierowane do członków parlamentu – tutaj do posłów na Sejm. W założeniu, kompletnie utopijnym, powinna to być elita narodu. Również intelektualna. Niestety, w większości nią nie jest. A co gorsza, opozycja kieruje się złą wolą i złośliwością, co mogliśmy zaobserwować w późniejszej dyskusji plenarnej.
Dodatkowym uwarunkowaniem jest transmisja telewizyjna „na żywo” przekazu z Sejmu, więc praktycznie cały naród ma możliwość oglądać obrady i wysłuchać „premierskiego” exposé.
To implikuje obowiązek wyjątkowej dbałości o konstrukcję, jasność, dobór słów i rozłożenie akcentów przemówienia – w tym wypadku – do posłów i narodu.
Czy exposé premiera spełniało te warunki? Niestety nie. Było dosyć zakręcone, nieprecyzyjne, mało konkretne i z za dużą porcją odniesień do poprzedniej kadencji. W rezultacie nużące.
Przede wszystkim zabrakło kilku silnych akcentów. Zostaliśmy zasypani lawiną zadań do wykonania. Niemalże odwiecznych narodowych bolączek – niepoddawanie się terrorowi cywilizacyjnych dewiantów, niedopuszczenie do porzucenia dobra narodowego jakim jest polski węgiel, naprawienie w końcu tragicznej służby zdrowia, tworzenie pożądanej infrastuktury... i tak dalej... i tak dalej.
Lecz wszystko to wiemy od dawna. Tysiąc razy nam to komunikowano. I my się z tym zgadzamy, tylko... jesteśmy wysłuchiwaniem tego nieco zmęczeni.
Wolelibyśmy dosłownie parę konkretów.

Prezes Kaczyński najprawdopodobniej też wyczuł słabość tego przemówienia i jako niekwestionowany (nawet przez wrogów) autorytet i przywódca, a na dodatek doświadczony mówca, wystąpił zaraz po premierze i wyłuskał z tej mowy programowej kilka istotnych akcentów.
Wydaje mi się, że teraz słowem – kluczem będzie normalność. Konkretnie – dążenie do niej. Trudna sprawa, jeżeli chce się działać wyłącznie w białych rękawiczkach.

Exposé wygłoszone przez premiera Morawieckiego zapewniło dużo pracy ekspertom, komentatorom i publicystom. Będą nam tłumaczyć „co poeta miał na myśli”. A takim poetom właśnie jest Mateusz Morawiecki, człowiek tak inteligentny i tkwiący myślami w tysiącu swoich projektów i wizji, że nie zauważa, że ludzie za nim nie nadążają. A on nie ma czasu im dokładnie tłumaczyć. Proponowałbym, żeby oprócz rzecznika rządu, powołać osobistego rzecznika prezesa rady ministrów.
Morawiecki ma kolejną wspaniałą ideę. Lecz trudno ją ubrać w jasne i zrozumiałe słowa. Tłumaczy więc temat swojemu osobistemu asystentowi, którego zadaniem jest tylko zawsze dobrze rozumieć szefa i mówi do niego – Weź zrób coś z tym. - A ten wtedy przekłada ideę na język zrozumiały dla wszystkich.

Weźmy chyba słynne hasło, piękne dla fachowców, oraz słuszne i prawdziwe – elektromobilność
Premier rzucił w tłum tę ideę i tak ją zostawił. A ona zaczęła żyć swoim życiem. Dokładnie tak jak w dziecięcej zabawie w głuchy telefon. Rezultatem końcowym było stwierdzenie, że premier obiecał budowę fabryki najnowocześniejszej na świecie, fabryki, ba, może wielu fabryk, aut osobowych, autobusów, ciężarówek, traktorów, a może nawet czołgów elektrycznych.
Nic takiego premier nie obiecywał w perspektywie najnowszej przyszłości. Tylko zrobił błąd komunikacyjny, że elektromobilność to nie ten elektryczny samochodzik na kółkach, tylko najważniejsze, ultranowoczesne części i podzespoły. W takich autach najważniejsze są silniki elektryczne i serce całej elektromobilności – akumulatory.
I oto już na początku tego mijającego roku 2019 staliśmy się największym w Unii Europejskiej eksporterem akumulatorów litowo – jonowych. I nie dokonuje tego cudu tylko fabryka w Kobierzycach, gdzie koreański koncern LG Chem zainwestował 3 mld USD. W polskie baterie inwestują także:

  • Mercedes-Benz Car w Jaworze 200 mln EUR
  • belgijska spółka UMICORE – Radzikowice – Goświnowice 1,4 mld PLN
  • brytyjski Johnson Mattney – Konin 1 mld PLN
  • płd. koreański SK Innovation – gdzieś w PL 1,5 mld PLN
     

„Jak powiedział dla „Pulsu Biznesu” Jan Kamoji-Czapiński, dyrektor centrum inwestycji strategicznych w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, Agencja obsługuje 21 projektów z branży elektromobilności, których łączna wartość planowanych nakładów inwestycyjnych przekracza 10 mld PLN. Część z tych o najwyższym poziomie CAPEX dotyczy produkcji ogniw do baterii i baterii litowo-jonowych. „ **

Oto już mamy uruchomioną produkcję akumulatorów za 12 mld PLN, a już w 2020 dojdą inwestycje za dodatkowe 10 mld PLN.
Czy to mało w temacie elektromobilności? A to dopiero początek.

Tylko dlaczego premier Morawiecki tego nie mówi i tego nie tłumaczy wszystkim, pozwalając oszołomom i złośliwcom z opozycji i nie tylko, wrzeszczeć – Gdzie są te elektryczne samochody?! Ha, ha!

Identyczny przekaz mieliśmy w exposé. Hasłowe zadania i projekty, lecz skomplikowana materia nie zawierała odpowiedzi na proste pytania: - Jak? Co konkretnie? Za ile?
Pewien jestem, że odpowiedzi te już istnieją, tylko z tajemniczych powodów ich się nie propaguje. Nie są nam do niczego potrzebne? Za głupi jesteśmy, czy co? Premier ze swoim ADHD sądzi, że wszystko co powiedział łapiemy w lot?

Pora podsumować. Bardzo wysoko cenię sobie profesjonalizm. Pewnie cały naród czuje się lepiej, jak widzi, że u steru są ludzie, którzy nie tylko dokładnie wiedzą, co robią, lecz mają w sobie tyle pokory, że jednocześnie tłumaczą suwerenowi, który przecież jest mocodawcą premiera, co robią, po co to robią i jak to robią.
Donald Tusk, jak mu Tante Merkel załatwiła synekurę w Brukseli, to wziął urlop, pojechał gdzieś na wyspy Huulla Guulla i przez 40 dni wkuwał język angielski. Proszę sobie wyobrazić jaka to była katorga dla takiego lenia.
Więc premier Morawiecki, który ma zapewne identyczny stosunek do profesjonalizmu, niech zatrudni specjalistów i fachowców najwyższej klasy, aby pomogli mu opanować sztukę oratorską i podnieść publiczne wystąpienia z poziomu dostatecznego, na bliski doskonałemu.

W pierwszej części opisałem, jak proste błędy komunikacyjne między ludźmi mogą doprowadzić do poważnych konsekwencji. To świadczy, że dobra komunikacja społeczna jest ważna. Jednakże nawet przy maksymalnie dobrej woli, gdy się nawzajem nie rozumiemy, to są kłopoty. Chyba warto unikać takich sytuacji.

Czy Juliusz Słowacki, który przecież był naszym wieszczem, pisząc słowa, które poniżej cytuję, widział już naszego obecnego premiera i tak, jak ja, jemu je dedykował?

Chodzi mi o to, aby język giętki

Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:

A czasem był jak piorun jasny, prędki,

A czasem smutny jako pieśń stepowa,

A czasem jako skarga nimfy miętki,

A czasem piękny jak aniołów mowa...

Aby przeleciał wszystka ducha skrzydłem.

Strofa być winna taktem, nie wędzidłem. [***]

* The Electro Technical Officer (ETO) is a licensed member of the engine department of a merchant ship as per Section A-III/6 of the STCW Code.
The Marine Electrical Engineer is one of the most vital positions in the technical hierarchy of a ship and is constrained for their assigned work under the Chief Engineer’s overview. ETO manage a key role in Senior Management Team and reports directly to Chief Engineer.
Unlike other marine engineers, the ETO does not carry out an assigned Engine room "watch" instead they are normally on call 24 hours a day and generally work a daily shift carrying out electrical and electronic maintenance, repairs, diagnosis, installations and testing.
[…]
On special class ships such as cruise ships or specialized offshore DP vessels, FPSOs the Electro Technical officer can sometimes earn top dollar due to the complexity of systems onboard, however generally this person is also expected to have additional qualifications which specialise in process engineering, instrumentation and control.
https://en.wikipedia.org/wiki/Electro-technical_officer

** https://evertiq.pl/news/24045

*** Juliusz Słowacki, „Beniowski” pieśń V

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

22-11-2019 [12:59] - Jabe | Link:

To ja myślałem, że chodziło o polskie auta na baterie, a to były koreańskie baterie bez aut. Niezrozumienie.

Ba,  przysiągłbym, że na te polskie auta przeznaczono fundusze, a nawet pokazano model takiego auta.

Pieniądze pewnie rzeczywiście idą, tylko że do koncernów. Prąd drożeje, więc pewnie tych baterii w Polsce ładować nie będą. Akcyza w górę. Elektromobilność tania nie jest.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-11-2019 [13:36] - jazgdyni | Link:

Nasz satyryk.
Tak pokręcić rzeczywistość, wykpić władzę i się radować. Po co likwidowaliście FSO? Byłoby już coś do budowy aut. Ale nie, w swym paskudnym destrukcyjnym działaniu, w założeniu mającym doprowadzić do bankructwa państwa, rozwalaliście wszystko, czego łatwo nie dało się ukraść. I po to, by dzisiaj pan Jabe rozkosznie mógł sobie jaja robić.
Bolszewicy...

Ps. Prototyp czegokolwiek to ja zmajstruję w rok. Ale uruchomić produkcję samochodów? Może się pan za to zabierze? Czy tylko pan się przygląda i wyśmiewa?

Obrazek użytkownika Jabe

22-11-2019 [14:18] - Jabe | Link:

Jeśli już ktoś zlikwidował FSO, to Wy – okrągłostołowcy.

Myślę, że przekłamanie w sprawie tych aut było rozmyślne. Ciemny lud myślał, że będzie mógł z dumą oglądać wytwory polskiej myśli technicznej, podczas gdy chodziło o podnajmowanie go obcym koncernom, na preferencyjnych – zgaduję – warunkach.

Obrazek użytkownika tricolour

22-11-2019 [13:41] - tricolour | Link:

@Autor

Gdyby Premier powiedział (do mnie) że idziemy drogą chińską czyli zaczynamy od rzeczy prostych, których umiejętności budowy zatraciliśmy przez minione trzydzieści lat, a potem sukcesywnie się doskonalimy, to bym widział, że jest plan i mówi do mnie człek poważny.

Tymczasem - w kontekście baterii - Premer powiedział o konkretnej liczbie SAMOCHODÓW, ale nic o bateriach więc zastąpienie całego samochodu samą baterią nie uznaję za sukces gotowego produktu i całej elektromobilnosci.

To jest takie samo zjawisko jak mieszkanie+ gdzie z zapowiedzi stu tysiecy mieszkań wybudowano w cztery lata 880.

PS. I mam wrażenie, że Chief też by się nie zadowolił bateryjką bez reszty auta skoro ktoś sie z nim umówił na jazdę.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-11-2019 [19:58] - jazgdyni | Link:

Witam

Może się pan domyśla, ale te sprawy to nie tylko mój zawód, ale także jedno z moich wiodących zainteresowań. I proszę uwierzyć - zbudować świetny samochód (jak np. polską Hussarya) jest o wiele łatwiej, niż świetny akumulator. Nawet Elon Musk z Teslą miał kłopot i w końcu zdecydował się na Li-ion Panasonic'a.
Poważny problem ogólnoświatowy jest taki, że stosunkowo łatwo jest wytwarzać energię, a bardzo trudno jest ją magazynować. Pracują nad tym najpoważniejsze instytuty i naukowcy. Kto wygra, to będzie królem. Nawet w matematyce wprowadzono nowy element - krętość, by rozwiązać przepływ jonów w elektrolicie.
Tak, jak parę lat temu odkryto nowe zjawisko w magnetyzmie i nagle wykonaliśmy ogromny skok z kilobajtów do Terabajtów, tak teraz oczekujemy odkrycia zjawiska pozwalającego magazynować wielkie ilości enerogii w stosunkowo małej objętości (tzw. wysoka gęstość energii).
Tak, że szanowny kolego, proszę wierzyć - baterie, czy akumulatory, jak zwał. tak zwał, to klucz do przyszłości i klucz do sukcesu. Tu Jabe gada bzdury, że dajemy zarabiać obcym koncernom. A powinien się zastanowić, dlaczego obce koncerny nalegają by działać w Polsce. Jak w końcu to rozgryzie, to... i tak nic nie powie, ale przynajmniej się zatka.

Nie wie pan dlaczego nie buduje się zapowiadanych mieszkań? Proszę sprawdzić samorządy lokalne. Pamięta pan jak Gdańsk nawet nie chciał oddać skrawka Westerplatte?
W miastach i gminach mają budować swoi deweloperzy a nie głupi rząd. Przecież od rządu nie ma obrywów. Tylko głupiec w terenie poprze "mieszkanie+".

Ps. To trochę szczeniackie pitolenie. Tak, faktycznie lepsze jest wypasione autko, którym można przejechać 30 km. Panie tricolour to nie jest mądre.

Obrazek użytkownika tricolour

22-11-2019 [20:16] - tricolour | Link:

@Autor

Tyle, że ja nie wierzę, że Polskę wybrano na miejsce produkcji akumulatorów ze względu na jakiś nasz szczególny wkład intelektualny. Zresztą proszę zobaczyć w Necie, że to MIT raczej stoi za technologią niż Politechnika Wrocławska czy Gdańska. Ma Pan jakiś inny pomysł, co stoi za wyborem podwrocławskich Kobierzyc? Poza podejrzeniem, że na taśmę zwieziemy lud z pipidówek, do autostrady na zachód Europy rzut beretem, a i owszem - inżynierska Politechnika się przyda, ale nie do wymyślania tylko jako służba utrzymania ruchu. No takie mam podejrzenie i to tym bardziej, że kilkoro dalszych znajomych pracuje w tej strefie ekonomicznej i jakoś z głowami w chmurach ich nie widuję. Raczej zaprojektują jakiś sterowniczek, część pracuje na nockę, bo coś nawali i trzeba w te pędy ratować produkcję... tak to wygląda.

Być może baterie to klucz do przyszłości, ja temu nie przeczę, ale proszę też mnie wysłuchać i choć próbować zrozumieć: Premier nie nakreślił miejsca startu, drogi, narzędzi do osiągnięcia celu i samego celu - a wtedy miałby we mnie swego orędownika, bo to lubię, tylko narysował cel (milion aut), a teraz z tego schodzi do podzespołów. Może i najważniejszych, ale literalnie wymieniony cel był inny, jakby większy (choćby rozmiarem). Od razu rodzi się we mnie jakiś niedosyt, czy wręcz podejrzenie, że gdybyśmy produkowali wentyle, to też byłby to wielki wkład do światowej elektromobilności, bo wiadomo, że na słabym akumulatorze auto przejedzie 30 kilomentrów, ale bez wentyla ani stu metrów, prawda?

Pamięta Pan "Paragraf 22"? Tam też każdy lekarz leczył chorego biedaka z chorób, z których miał specjalność, wręcz wyrywali ich sobie, by leczyć i leczyć aż na śmierć. A że książkę wręcz kocham, to widzę świat przez pryzmat absurdów.

Obrazek użytkownika cyborg59

22-11-2019 [23:51] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Przepraszam, że się wtrącam !
Kilka światowych firm, nie bijąc się, wspólnie postawiło fabrykę akumulatorów w Brazylii. Najlepszy produkt wychodził z etykietką Sony. Drugi był chyba Panasonic, a reszta szła pod szyldami europejskich hipermarketów. Nie chodziło nawet o koszty brazylijskiej robocizny, a o środowisko, o odpady. 
Kiedy mnie i koledze elektronikowi dojadło życie w "tymkraju", wpadliśmy na pomysł zatrudnienia się w fabryce "Royal" (magnetowidy, telewizory) przy granicy z Niemcami. Nic z tego ! Takich jak my, nie wpuszczano nawet jako zwiedzających. Utrzymanie ruchu, strojenie ostateczne i kontrola jakości - na kilkutygodniowe zmiany przylatywała z Azji.
Do biblioteczki z " Paragrafem 22" dodałbym : "Prawo Parkinsona"," Jak zrobić karierę" i " Prawo Pani Parkinson". Mimo, że są znacznie starsze, to dopiero do nich dorastamy (biurokracją, gospodarką).

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [07:14] - jazgdyni | Link:

Cybie

W "tym kraju" literatem wiodącym jest jeszcze nadal Franz Kafka. Powoli zbliżamy się do Stanisława Lema. A Paragraf bardziej dotyczy Skandynawii, czy Niemiec (a w pewnych aspektach także USA).

I zapomniałeś Cybie, że w Polsce rządzi Zasada Petera, konkretnie ten fragment - "... każdy awansuje aż do osiągnięcia własnego progu niekompetencji."
Oraz oczywiście wszechobecna prokrastynacja (maniana, maniana)

Obrazek użytkownika cyborg59

23-11-2019 [12:02] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Zaraz, zaraz !
Zgadzam się na Kafkę i paru satyryków rosyjskich i radzieckich.
Zasada Petera pochodzi z książek Parkinsona. Przytoczyłeś ją niedokładnie. Polega ona na tym, że na początku awans jest okupiony solidną, ciężką pracą. Aż do osiągnięcia progu niekompetencji. Po jego osiągnięciu stajemy się przeszkodą w działalności i rozwoju firmy, urzędu, rządu itp. Ponieważ osobnik ma dotychczasowe osiągnięcia, kontakty, układy - nie sposób go wywalić ! Przesunięcie na stanowisko równoległe, tylko pogłębi niekompetencję. Co jest procedurą standardową ? Tworzymy nowe ministerstwo, kompletnie nieistotne ale nośne medialnie. To samo w urzędach i przedsiębiorstwach.
Z książki "Jak zrobić karierę"  dowiadujemy się, że do pracy to są anonimowe "numery drugie"  - numerem pierwszym zostajemy po osiągnięciu szczytu niekompetencji.
I tu dochodzimy do sedna : Morawiecki nadal jest numerem drugim (!) tyra sam. Gdyby był numerem pierwszym , numery drugie przygotowały by expose profesjonalne , z partyturą przerw na brawa, uśmiechy, gesty, bajery, promptery. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [14:06] - jazgdyni | Link:

Zasadę Petera przyciąłem sam świadomie z przodu, bo chciałem zwróćić uwagę na ten pułap - próg niekompetencji. Bo z tą zasadą jest tak, że często jest, a nie musi. jak wiesz, to głównie dotyczyło hierarchii korporacyjnej. Co zawęża, a ja tego nie chciałem, bo tak jest niemalże wszędzie.

Czy to błąd logiczny, czy niechcąco tak wyszło, czy własnie tak uważasz mianując Morawieckiego Nr.2 (jeszcze kompetentny), a nad nim jest tylko Nr.1 (już niekompetentny) Kaczyński?
Ej! Ja ciągle uważam PJK za spiritus movens całej poważnej prawicy i autentycznego męża stanu.

pzdr

Obrazek użytkownika tricolour

23-11-2019 [10:02] - tricolour | Link:

@Cyb

Nie mam żadnych podstaw, by nasze podwrocławskie fabryki podejrzewać o lokalizację ze względów środowiskowych. Nie unoszą się nad nimi żadne niepokojące dymy czy też chmury, a trudno podejrzewać, że w jednej z hal wykopano wielką dziurę i tam wszystko leją - no bez przesady.
Natomiast ciekawa jest jedna rzecz: miesięcznie dostaję kilka ofert pracy od różnych firm, które mogę podejrzewać, że czytają choćby mój profil na Linkedin. Czasami - i to jest szczególnie miłe - kierują się osiągnięciami pozazawodowymi, ale to też jest zrozumiałe, nieskromnie mówiąc. Nigdy natomiast nie było choćby cienia zainteresowania właśnie tymi firmami "technologicznymi". Owszem, najpierw jest tam rekrutacja wewnętrzna, jak w każdej korporacji, ale bądźmy realistami - nie ma takiej możliwości, by to wystarczyło.

Zresztą proszę w guglarce wpisać "lg szuka inżynierów" i co mamy?
1. specjalista do spraw floty
2. specjalista do spraw nieruchomości korporacyjnych
3. specjalista do spraw biurowych
4. starszy inżynier systemów
5. inzynier ds jakości
6. inżynier SQA
7. Inzynier procesu...

Nie ma niczego z development, biur konstrukcyjnych. Nie wiem, jak to wygląda na Politechnice, może nawet dobrze tylko nie dociera do mnie... ale nie jestem przekonany.

@Jazgdyni

Absolutnie nie podważam Pańskich osiągnięć, wręcz przeciwnie, doceniam i zazdroszczę. Jednakże nie ekstrapoluję ich na populację Polaków, choć jestem wyznawcą zasady, że człowieka inteligentnego powinna cechować skłonność do właśnie śmiałych ekstrapolacji.

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [10:23] - jazgdyni | Link:

Kiedyś grubo po transformacji zamarzyłem sobie z zerwaniem tułania się po świecie. Jako, że mam trochę rozeznania w branży "headhunterskiej", postanowiłem zaaplikować do potentata światowego w Polsce - "Ernst & Young". Niestety - totalna ściema. Polski branch office już kompletnie skorumpowany. Biorą tylko "swoich". Albo tych co mają układy we władzach, albo Bóg wie co. Fachowość i kompetencje są absolutnie bez znaczenia.

Ad.4 Starszy inżynier systemów wygląda interesująco. Tylko by trzeba zapoznać się jak to hierarchicznie wygląda. Osobiście, jak długo się da, wolałem być freelancerem. Ale jak się już zahaczyłem, to w Kuwejcie siedziałem 6 lat, a w Norwegii 14 (11 lat w jednej firmie).

Obrazek użytkownika cyborg59

23-11-2019 [12:48] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

@ tricolour
To tylko moje lęki ! Zdjęć brazylijskiej fabryki nie pamiętam, ale pamiętam szokujące odkrycie, którego dokonałem porównując fabrykę niemiecką i chińską. U Niemców dominował wielki budynek administracyjny i gigantyczny parking zastawiony dobrymi samochodami. U Chińczyków dominowały hale produkcyjne, mniejsze od niemieckiej, ale było ich osiem, stacja serwisowa własnych TIR'ów i oczywiście wiaty na rowery pokryte panelami słonecznymi zamiast daszków. Co mnie uderzyło ? Zdwojone systemy wentylacyjne, zdwojone baseny na pyły metali ciężkich. Oczywiście jest możliwe, że odzysk metali ciężkich jest ważniejszy niż aspekt zdrowotny i ekologiczny. Nie zmienia to faktu, że instalacja niemiecka nie miała rezerwy i była śmiesznie niewielka.
Nikt nie robi szamba we własnej fabryce. Odpady pakujemy w hoboki i zlecamy "utylizację" firmie krzak, która wywozi je do jakiejś nieczynnej fabryki. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [06:56] - jazgdyni | Link:

Panie trikolorze

Może pan wierzyć, albo nie, lecz to nieistotne. Przez 40 lat tułałem się po świecie. Pracowałem i patrzałem. I ciągle rosłem. Zdobywałem kolejne specjalizacje, kolejne dyplomy. To nie ja sam płaciłem za nieustanne szkolenia. Nie było by mnie stać na to. Płacili moi pracodawcy. I nie podpisywałem żadnych cyrografów, że po kursie za 20 tyś USD będę przez tyle, a tyle lat ich niewolnikiem. Oni tylko chcieli, żebym się coraz bardziej specjalizował w rozlicznych dziedzinach. Nie chodziło im o Polaka do roboty. Mieli znacznie tańszych np. z Azji.
Jako specjalista, czy konsultant, a także projektant, a w końcu nawet supervisor i superintendent, widzieli mnie u siebie na kluczowych stanowiskach. Jednakże to, że byłem Polakiem, a nie na przykład Norwegiem, Anglikiem, czy Amerykaninem raczej nie dawało mi miejsca w zarządach, czy egzekutywie. Ale mi to zwisało. Osiągnąłem swój pułap i byłem doceniany.
Proszę sobie przeczytać w angielskojęzycznej Wikipedii, jak był dobry ETO oceniany"...Electro Technical officer can sometimes earn top dollar due to the complexity of systems onboard, however generally this person is also expected to have additional qualifications which specialise in process engineering, instrumentation and control."
"earn top dollar" jest tutaj kluczem i zapewniam, że te 30 tyś PLN Tuska na nowym stanowisku to nieco niepoważne wynagrodzenie. Specjalistom płaci się więcej.

Więc proszę nie deprecjonować polskich specjalistów i ich jakości. Wielkim problemem jest to, że mogą się oni rozwinąć w pełni tylko w krajach o najwyższych standardach. Przeważający parszywy polski charakter - zawiść, zazdrość, a do tego sitwy i układy powodują, że było to praktycznie niemożliwe w kraju. Lecz potencjał cały czas jest. I inni to dobrze wiedzą.
W kreatywności i w łatwości radzenia sobie bijemy na głowę zdecydowaną większość innych narodów. Z mojego doświadczenia jedyną nacją, która może się z nami równać to Hindusi. Dlatego jestem przekonany, że to Indie, a nie Chiny są przyszłością świata. Ich główny mankament - za szybko spoczywają na laurach. Nie są wytrwali. My, jak mamy problem, to będzie nas dręczył bez końca, aż go rozwiążemy. Ja najdłużej nie spałem jednym ciągiem 80 godzin. Byłem tylko na kawie i paru tostach. Pod koniec zasypiałem na stojąco. Ale swoje osiągneliśmy Rezultat - nie straciliśmy jakieś 20 mln USD.

Tak, że panie trikolorze - nie wiem ile pan ma lat - lecz w pewnym momencie pan zobaczy i przekona się, że Polska i Polacy są o wiele więcej warci, niż się powszechnie wydaje.

Pozdrawiam

 

Obrazek użytkownika tricolour

24-11-2019 [11:34] - tricolour | Link:

@Autor

A propos baterii, cytuje:

? Największe fabryki baterii do samochodów elektrycznych zbudowały tu azjatyckie koncerny. Koreański LG Chem ma tak dużo zamówień, że rozbudowuje fabrykę na terenie gminy Kobierzyce niedaleko Wrocławia, dzięki czemu w ciągu 5 lat ma zatrudniać tam 6 tys. osób. Ma też w planach budowę drugiej fabryki. Produkty LG Chem dostarczane są m.in. do zakładów Daimlera, Porsche, Volvo, Renault i Jaguara.
Niespełna 50 km od niej, niedaleko Oławy, Zhangjiagang Guotai Huarong Chemical New Material Co. Ltd. za 45 mln dol. buduje fabrykę elektrolitu do wkładów do baterii litowo-jonowych na potrzeby innych fabryk w Europie. Mercedes-Benz buduje w Jaworze, również na Dolnym Śląsku, fabrykę baterii elektrycznych do swoich samochodów.
BMW zbudowało centrum kompetencyjne w Monachium za 200 mln euro. Nie służy ono jednak do produkcji ogniw baterii, ale do prac badawczo-rozwojowych.

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-11-2019 [16:40] - jazgdyni | Link:

Dziękuję za to info.

Prace nad bateriami są w szalonym tempie prowadzone na całym świecie. Obecnie planuje się dosyć drogi lit zastąpić sodem. Elektrolit też już od pewnego czasu jest żelem.
Teoretycznie metaliczny lit jako anoda ma największą pojemność energetyczną, około 3000 mAh z jednego grama. W rozwijaniu tego projektu są dwa duże problemy: przewodność, albo odwrotnie, opór elektrolitu, co decyduje o szybkości zarówno ładowania, jak i oddawania mocy. Drugim dużym problemem jest stabilność baterii. Nikt by nie chciał, by tak naładowana bateria znienacka wybuchła. Prace głównie koncentrują się na wewnętrznej topologii i geometrii. I zaznaczę - to już nie są, jak dotychczas baterie Li-ion. To są baterie z metaliczną anodą litową i elektrolitem w stanie stałym. To prawdopodobnie będzie w użyciu przez kolejne 5 - 10 lat. Chyba, że nadejdzie niespodziewany przełom.
Baterie i komputery kwantowe, to obecnie najbardziej innowacyjnie "gorący" temat na świecie.

Obrazek użytkownika AŁTORYDET

22-11-2019 [14:08] - AŁTORYDET | Link:

Po trzykroć zgodzę się z Panem. Niestety, expose jest adresowane do wszystkich, w tym także do głupich posłów. Ale jak Pan trafnie zauważył, trafi ono również do przeciętnego wyborcy. Dlatego powinno skupiać się na sprawach zasadniczych i być ilustrowane celnymi, nośnymi przykładami. Nie wiem dlaczego, ale Premier, zignorował kwestie współpracy z samorządami. A w tym miejscu wybija źródło wielu marnych osiągnięć rządu. Mieszkanie+, to dobry przykład. Ale są ładniejsze kwiatki. Np. burmistrz pewnej okołowarszawskiej gminy, "pezzelowiec", odrzucił czternastomilionową (sic!) dotację od wojewody, przeznaczoną na wykup ziemi, pod obwodnicę miasta. Ta samą obwodnicę, której ten że burmistrz nie wybudował przez ponad ćwierć wieku swoich rządów. Premier powinien mówić o obecnych i przewidywanych zagrożeniach, bo to co było, interesuje tylko polites, nie idiotes. Serdeczne pozdrowienia. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-11-2019 [20:00] - jazgdyni | Link:

Otóż to.
Zła jest ta komunikacja. Tak się nie robi. Czyżby tu też brak szacunku do narodu?

Obrazek użytkownika xena2012

22-11-2019 [18:30] - xena2012 | Link:

Opozycja wprowadziła do Sejmu manewr jego obstrukcji.Jakiekolwiek byłoby expose' premiera,które tematy poruszane co podkreślone a co nie i tak byloby skrytykowane,wyszydzone i powodem do awantury ze strony opozycji.Jakie znaczenie nawet ma sposób mówienia premiera w sytuacji kiedy nikt z opozycji słów premiera nie słuchał.Doczekalismy się czasów,że jedynymi słuchaczami są telewidzowie.Jak bedzie nadal wyglądać Sejm to własnie my telewidzowie możemy najwiecej powiedzieć.Po co expose i dalekosięzne plany jeśli posłowie będą zajmowali się wprowadzaniem żeńskich końcówek, roztrząsali problem seksizmu podczas pocalowania ręki,przypuszczam że na następne dni zostanie przygotowane znowu coś specjalnego i w atmosferze awantur.Czy nikt nie jest w stanie przypomnieć posłom,posłankom,goscią i gosciniom że to podatnik niestety finansuje ich gry i zabawy.?

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-11-2019 [20:08] - jazgdyni | Link:

I tak to jest, jak mówisz Xeniu.

Tylko na PIS głosuje 8 mln Polaków, a na cały antypis 10 mln.
Sejm jest lustrem w którym odbijają się Polacy. Widocznie lubią tanie zagrywki, bezczelne kłamstwa, byle tylko dopie*dolić kaczorowi. Dlaczego tak jest? Bo ich przekaz, ich komunikacja jest lepsza i silniejsza. Dlatego chcę by Morawiecki walczył, a nie głaskał pod włos.
Niestety - rozsądek przegrywa ze zbydlęceniem. Tak ostro mówię, bo to kompletnie nienormalne. Zdrowy, normalny człowiek nigdy nie zachowa się jak Schetyna po expose. Lecz publice to się podoba.

Rozpieprzyć Polskę i już. A my będziemy dłubać w nosie.

Obrazek użytkownika tricolour

22-11-2019 [20:21] - tricolour | Link:

@ Autor,

Zdrowy i myślący człowiek ma Schetynę w głębokim poważaniu, co we Wrocławiu dobrze wiemy. Niestety lepiej i od Premiera, i od całej reszty przemawiających  tego dnia wypadł Zandberg pod każdym względem i jeśli kolejne cztery lata będą takie, jak minione, to Lewica - kto wie - może i wygra przyszłe wybory. A to nie jest moja bajka. Jednakże przeciwnika doceniam...

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [07:18] - jazgdyni | Link:

Robi Zandberg wrażenie, prawda?  Jak kiedyś młody Korwin Mikke.

Tylko, ża ja, będąc już starcem mam go za kolejnego głupka ideolo. Zgodnie ze słusznym twierdzeniem - "Kto przeczytał Karola Marksa jest komunistą. A kto go zrozumiał, jest antykomunistą."

Pan Zandberg nie zrozumiał.

Obrazek użytkownika xena2012

22-11-2019 [22:29] - xena2012 | Link:

Czyli z Pana też już cały optymizm uszedł? 

Obrazek użytkownika cyborg59

23-11-2019 [00:31] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Należy wziąć pod uwagę coś, czego nie wiemy. Walka przeciwko nam, jest prowadzona metodami totalitarnymi, spalonej ziemi. Wyjawianie konkretnych celów, konkretnych etapów byłoby samobójstwem ! W takich warunkach wystawienie celi przynęt - jest uzasadnione.

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [07:25] - jazgdyni | Link:

Tak się toczy wygrane wojny. 
Zgodnie z mądrościami Sun Tzu.
Generał zmienia swe działania i modyfikuje swe plany, aby inni nie mogli się ich domyślić. Zmienia swoją postawę i porusza się okrężnymi drogami, aby inni nie mogli przewidywać jego ruchów.

Obrazek użytkownika Marek1taki

23-11-2019 [08:49] - Marek1taki | Link:

Już ruchy są zbyt przewidywalne. Swoboda ruchów generała ograniczona do jednego: skręt w lewo.
Wychodzi coś takiego:
https://wolnosc24.pl/2019/11/2...
Z tej plejady akurat Piotrowicz mnie nie mierzi. Ale nie uprzedzajmy wypadków.

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [10:06] - jazgdyni | Link:

Wybacz Marku, ale te uwagi Obywatela D.C. (mało oryginalny, nawet nick podpieprzył najlepszemu muzykowi młodego pokolenia, śp. Grzeskowi Ciechowskiemu) to głupie pitolenie. Widać, że gość światowo nieobyty. Żeby nie było wątpliwości - w tej wyższej akcyzie chodzi wyłącznie o forsę. Lecz gdyby ten DC pożył w Skandynawii, popalał fajki w takiej Wielkiej Brytanii, to by pojął, że działania Morawieckiego to mały pikuś.. Paczka fajek bylejakich za 40 - 50 zł, to tamtejsza codzienność. W Finlandii, w jedynych sklepach z alkoholami Alko, ich narodowa wódka (dobra) Koskenkorva, najtańsza,kosztuje tylko 60 zł za butelkę. Tylko... sprzedaż jest ewidencjonowana (za okazaniem dowodu i wpisaniem do książki) oraz ograniczona. Podobnie Szwecja i Norwegia. Rezultat - wszyscy poza miastami wytwarzają moonshine, czyli pędzą bimbner. Typowe ceny alkoholi mocnych to mędzy 80 a 120 zł za butelkę. Ile jest w tym akcyzy? Zgaduję - 70 - 80 procent.
Przypomni się nam stan wojenny. Zacznie znikać cukier; ziemniaki podrożeją, a ja gdzieś w garażu mam z tamtych czasów oryginalne, laboratoryjne, szklane kolby i chłodnice ( teren używa konstrukcji metalowych).
Ale to się stanie dopiero wtedy, gdy zostanie przekroczony niewidzialny próg wytrzymałości narodu. Fajki przez jakiś okres zapewnią Białoruś i Ukraina. Już to przerabialiśmy parokrotnie.

Obrazek użytkownika Jabe

23-11-2019 [11:51] - Jabe | Link:

Możemy się zatem kontentować, że choć będzie gorzej, to nie aż tak źle, jak mają inni.

Obrazek użytkownika cyborg59

23-11-2019 [21:52] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Dokładnie taką taktykę miałem na myśli ! W obliczu nieobliczalnego przeciwnika, taktyka może wyglądać dziwacznie.

Obrazek użytkownika Trotelreiner

23-11-2019 [09:25] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Pierwsze prawo czytania wszelkich wystąpień:
1.Bierzemy dany tekst i rozbieramy go na kilka części.
 a.Czego dany mówca NIE POWIEDZIAŁ?
 b.co powiedział głośno, a co po cichu?
Następnie skracamy tekst do konkretów...wychodzi z tego kilka zdań.
Potem w zależności czy jesteśmy opłacani "z budżetu"---chwalimy,a jeżeli z "obcych służb"---jedziemy z gnojem.
NIE MA NIEZALEŻNYCH MEDIÓW,ANI FUNKCJONARIUSZY W TYCH MEDIACH...
I nie ma 30% danego "narodu" ,który osiągnął IQ 80...te pozostałe 70% to idioci...optymistycznie...piszę o 70%....:-((

 

Obrazek użytkownika jazgdyni

23-11-2019 [10:11] - jazgdyni | Link:

To się wszystko zgadza.
Tylko ja w tym wpisie mówię wyłącznie o formie przekazu. Nic, a nic o treści. O tym niech sobie gadają zawodowi obserwatorzy sceny politycznej.

Ps. W cotygodniowej dyskusji w TVP Info, jeden konkretny i dobry dziennikarz, zgadzając się ze mną, stwierdził - "Zabrakło efektu łał!"

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

24-11-2019 [20:28] - Ryszard Surmacz | Link:

Dziś przeczytałem Twój cały tekst. Potrafisz bardzo dobrze i przekonywująco tłumaczyć. Jasne, jak słońce.
Pozdrawiam