Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Obłęd – nic przyjemnego
Wysłane przez St. M. Krzyśków... w 29-08-2019 [14:13]
Szczęście czy pech? Raczej to drugie. Trafienie na paradę sodomitów w Warszawie, w swym globalnym zakresie wymiarze imprezę patologiczną i antypolską do przyjemności nie należy. Skoro już, to przynajmniej dla potomnych opiszę swoje wrażenia, Działo się to 8 czerwca 2019 w Warszawie.
Oczywiście, że się musiałem na to natknąć. Poruszałem się z punktu A do punktu B możliwie najkrótszą drogą – optymalną, oszczędzającą energię. Tkwiłem w prozie życia bez zamiaru naruszania tej równowagi. Ale mnie te nieprawdopodobne losowe rarytasy nie omijają. Szedłem od dworca do stacji metra coraz bardziej zdziwiony widokiem pstrokatych, tęczowych akcesoriów, w jakie była wyposażona rosnąca liczba kobiet spotykanych na tej krótkiej trasie. Zobaczyłem i usłyszałem w oddali kłębowisko na Marszałkowskiej, wtedy zrozumiałem, że to idzie pochód odmieńców. Fotografa coś z tego może zachwyci, ale rolnik wie, że czerwone liście pośród zieloności zwiastują chorobę albo zatrucie rośliny obcą chemią, tzw. środkiem ochrony.
Jednoosobowe punkty sprzedaży, a być może punkty rozdawania koniecznie tęczowych dupereli, były rozmieszczone co kilkadziesiąt metrów. Moją uwagę przykuł ten ktoś stojący koło schodów, którymi schodzi się na poziom wejścia do metra. Był nadnaturalnie wielki. Większą część ciała miał odsłoniętą. Jego skóra była czerwona i błyszczała. Niewątpliwie był czymś wypolerowany. Sprzedawał coś, co przez chwilę miałem za baloniki. Bujało się to nad nim. Otaczała go jakaś niesamowita, demoniczna aura. Wyraz twarzy mało przytomny - miał w sobie coś z kolosów ozdabiających Pałac Kultury i Nauki. Ale jeszcze bardziej przypominał mi czerwonoskórego Indianina sprzedającego białym paciorki.
Pochód na Marszałkowskiej miał wymiary nadzwyczajne, dawne pochody na 1-Maja się chowają. Wokół mnie przemykały pojedynczo młode kobiety przyozdobione niby to na tęczowo - nigdy te barwy z reklamy proszku do prania z prawdziwą tęczą ani z przyrodą mi się nie kojarzyły. Z jakimś plastikiem najwyżej. Te osóbki asystowały wyraźnie tłumowi demonstrującemu na głównej ulicy. Poruszały się w tym samym kierunku, powiększając jeszcze objętość tej demonstracji kierowanej pod adresem Polski i dotychczasowego porządku. Nie mogłem się domyślić jaka była rola tego odwodu, być może znalazły się tu przypadkowo. Ich oczy wyrażały obawę i zagubienie. Ale przechodnie zajęci swoimi sprawami zupełnie nie reagowali na cały ten cyrk, jakby to była warszawska codzienność. Tylko ja stałem tu w zadziwieniu.
Przemarsz robił wrażenie. Czułem, że rdzeniem tej rewolucji, muszą być Żydzi. Agencje informacyjne wkrótce to potwierdziły; ambasada izraelska stanowiła najważniejszą medialnie część tej demonstracji, a może raczej nowej edukacji. Jak się to odmieniło…
11 listopada w roku 2011 stałem na Placu Konstytucji w zablokowanym przez spisek niemiecki Marszu Niepodległości. Miał zgodnie z planem iść ulicą dziś oddaną po kapitulancku rzecznikom niesłusznej sprawy. Wówczas neokomunistyczny bezwstyd wspomagali Niemcy, dziś po kilku latach Izrael. Moc sprawcza jednych i drugich jest, jak widać w centralnym punkcie Polski, niemała. Nie, to nie tak – Niemcy w robieniu rewolucji są przecież do niczego. Co im się udało? Nic, nawet rewolta faszystowska miała krótkie nogi. Żydzi są w tym burzeniu porządków niezrównani. Do teraz jeden z kamiennych strażników Pałacu Kultury i Nauki trzyma księgę, na okładce której nazwiska trzech takich: Marks, Engels, Lenin.
Rewolucjom towarzyszą pochody. Ten tu kojarzy mi się bardzo z pewnym pierwszomajowym. Nie widziałem go na własne oczy, ale słuchałem relacji bezpośredniego świadka. Działo się to w Nowym Dworze Mazowieckim, nie później niż w roku 1950. Kulminacyjnym momentem pochodu był przejazd uwięzionego w klatce prezydenta Trumana, znaczy człowieka odpowiednio ucharakteryzowanego. Dźgano go płonącymi tyczkami, tak, że ten nieźle musiał się zwijać by nie być przypieczonym. Wszystko ku uciesze tłumu. Słuchałem tego z oczywistym zainteresowaniem i najbardziej zdumiewało mnie traktowanie tej sceny przez opowiadającą mi to osobę, jako coś normalnego. Być może ta ubogość refleksji wynikała z przyjmowanego przez narratora założenia: wiadomo, że komuniści to wariaci.
Walka o zniszczenie dotychczasowego społeczeństwa i ustawienie go na nowo według założeń dewiantów trwa, a po ludziach w Polsce to spływa. Przyzwyczaili się do takiego traktowania przez swoich rządców. Przyjmuję, że pocierpią przez kilkadziesiąt lat i się odmieni. Na inną psychozę.
W metrze co trzecia osoba miała symbol Sodomy i Gomory, a przemarsz jeszcze trwał. Najbardziej poruszony zostanę dopiero za kilka dni. Sprawił to widok młodej matki Polski niosącej swoje dzieciątko w tęczowej chuście. Z mlekiem matki zostaje wyssane to co niszczy – jedna myśl; wyjątkowo ordynarny obraz – myśl druga. Potem tysiąc a może milion tęczowych piłek w Auchan – Francja. Przecenione z 8 złotych na 4.
Chyba trzeba emocje i sprzeciw utopić w jakiejś numerologii lub hazardzie. Czy te liczby mają jakiś znaczenie? Jak się ma podobieństwo nazwisk Trump i Truman do okoliczności politycznych dzisiejszych i dawnych? Wydaje się, że Trump to dobry chłop - wygrałem w jego kasynie 165 dolarów plus przyjemność gry w blackjacka. W Polsce bym nie wygrał.
Komentarze
29-08-2019 [20:35] - mmisiek | Link: Obłęd obłędem, ale na tą
Obłęd obłędem, ale na tą walkę z Polską idzie z zagranicy gruba kasa.
Problem polega na tym, że tego kurka z funduszami nikt nie zamierza przykręcić, nawet najprostszą podatkową metodą. Tak niestety wyglądają realia, a szumne deklaracje sprzeciwu bez żadnych konkretnych działań to sobie można...
PS. ciekawe czy były punkty z darmowymi pampersami dla wesołków
29-08-2019 [22:01] - maxilampus | Link: 100 % prawdy..To nie jest
100 % prawdy..To nie jest przypadkowa niemoznoc..Wystarczy mala ustawa aby przywolac te Fundacje do porzadku..Sa one oficjalnie dzialajacymi w Polsce Agenturami..i Co ? ano nic..wyraznie im to pasuje..zadnej reakcji..doigraja sie a potem bedzie placz i zgrzytanie zebow..Sami sobie zakladaja sobie sznur na szyje..a przy okazji Polsce..
29-08-2019 [22:25] - xena2012 | Link: Pan to nazywa obłędem? To
Pan to nazywa obłędem? To przecież sprytny sposób na życie zwłaszcza jak sie nie ma ochoty pracować.Wożą z miejsca na miejse,płacą za fatygę i niesienie tęczowych flag,piwsko i pół litra do łapy jako dodatkowa zachęta.