Czy prezydent Trzaskowski zaakceptuje ślub kozy z wibratorem

Spotkałem w miasteczku Wilanów, określenie w Wilanowie rezerwuję dla duchów Sobieskich, Potockich, Branickich, Lubomirskich, znajomego masochistę. Niedawno kupił tu mieszkanie, czym ostatecznie potwierdził swe wyrafinowane preferencje.
- Czuję się jak Lot - westchnął z masochistyczną satysfakcją. - Pora wyemigrować. Już spakowaliśmy z żoną walizki. Obawiam się jedynie powtórki z biblii. Moja małżonka nie jest wprawdzie wulkanem temperamentu, ale do słupa soli jej daleko.
Próbowałem go pocieszać, że Lemingrad to jeszcze nie Sodoma. I sprawiedliwych jest tu wciąż co niemiara. A uczestnicy parodii równości nie wypełniliby nawet stadionu Legii. Zripostował, że krakowski sąd uznał za prawomocną wystawioną w Anglii metrykę dziecka z dwiema matkami.
Prowokacyjnie zauważyłem, że pokorne cielę dwie matki ssie, a postulaty homoseksualistów nie są wcale wygórowane. Żądają jedynie prawa do ślubów i adopcji. A przecież paczworkowatość stadeł otwiera przed progresywną awangardą nieograniczone możliwości. Samych wariantów poligamii jest nieskończenie wiele. Homo, hetero, trans, bi, kwir(czy jakoś tak) układy trójkowe, czwórkowe, piątkowe itd, kazirodczych nie wykluczając. Kopul…, no, kooperacja międzygatunkowa także ma swoich admiratorów. A zażyłe stosunki ekologów z Matką Ziemią? A związki z własnym alter ego? Podobno jakaś narcystyczna Szwedka zapragnęła małżeństwa z samą sobą. Zważywszy wszak, że takie praktyki, nomen omen, na kocią łapę są stare jak świat, wcale mnie to nie zaskakuje. Ciekawe czy prezydent Trzaskowski udzieliłby ślubu kozie z wibratorem?
Wieczorem nad stolicą rozszalała się burza. Ot, normalne zjawisko atmosferyczne o tej porze roku. Ale znajomy, tchnięty zapewne telepatycznym przeczuciem, ostrzegł mnie telefonicznie żebym nie lekceważył znaków.
A swoją drogą kto wie czy lobby LGBTitd nie posłucha rad Lecha Wałęsy i zacznie działać jawnie jako partia, na przykład Homoseksualna Unia Jawności? Tylko czy taką nazwę zaakceptują lesbijki?
No to popłynąłem. Chyba muszę się ogarnąć i wrócić do komentowania skrzeczącej pospolitości. Ale jeszcze przez chwilę się wstrzymam, bowiem od pląsów, umizgów, zanęt i wygibasów wodzów, wodzusiów, samozwańczych liderów i wodzirejów z pustych sal oferujących swe koalicyjne usługi, można dostać zawrotu głowy. I pomyśleć, że przy tych mocarzach z urojenia, bez targetu, taki Jacek Soplica ze swymi trzystoma kreskami byłby na arenie politycznej potentatem.
 
Sekator
 
PS.

- Czy w skład mariaży międzygatunkowych może wchodzić również sprzęt elektroniczny - pyta z nadzieją mój komputer.
- Jeśli nadamy na przykład wibratorom osobowość prawną, to kto wie - odpowiadam pełen progresywnej tolerancji