Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jedlicki i Giedroyc - list o stanie ducha inteligencji w PRL
Wysłane przez Teresa Bochwic w 10-06-2019 [19:44]
„Stale Pan powraca w swoich listach do kwestii oportunistycznych, plotkarskich i dezinformujących zagranicę literatów. Zgadzam się z Panem, z tym zastrzeżeniem, że jest to kwestia ogólniejsza, obejmująca nie tylko środowisko literackie. Postępy konformizmu wśród inteligencji polskiej są dla mnie czymś zastraszającym. Konformizm ten ma z reguły do swojej dyspozycji wzniosłe uzasadnienia moralne i ideologiczne. Zawsze chodzi o rację stanu, ziemie zachodnie, prawdziwy „socjalizm”, możliwość oddziaływania na blok sowiecki w kierunku jego demokratyzacji itd. Itp. Towarzyszą temu jaskrawe zakłócenia procesu postrzegania: rzeczy najoczywistsze są niepostrzegane zupełnie, a rzeczy absolutnie nienormalne, wymagające zdawałoby się stanowczego sprzeciwu, są postrzegane jako coś najzupełniej naturalnego i oczywistego. Ile razy ja i moi koledzy mieliśmy okazję słyszeć, że nie jest tak źle i że będzie lepiej, że przesadzamy, że jesteśmy naiwni, że i tak nic nie zdziałamy, że jakoś to będzie… Ilu dobrych rad tego typu nam udzielono!
Niech mi Pan wierzy to jest jeden z najgorszych aspektów sytuacji w Polsce. To w Polsce było mi naprawdę trudno wytrzymać. Opinia publiczna w Polsce (mam tu jednak na myśli tylko inteligencję) śpi na ogół snem spokojnym; postawy aktywistyczne należą raczej do rzadkości. Polska to niestety nie Izrael, gdzie niedawny – diabli wiedzą, autentyczny czy rzekomy – wypadek wypalenia swastyki na piersiach dwunastoletniej żydowskiej dziewczynki w Buenos Aires postawił kraj na nogi.
(…) Z literatami jest jeszcze jeden problem dodatkowy: ich zamożność. Z człowiekiem bogatym jako takim można jeszcze wytrzymać, ale człowiek bogaty, święcie przekonany, że sobie na swoje bogactwo zasłużył i że ona mu się w naturalny sposób należy, jest istotą nieznośną, w dodatku w kraju „socjalistycznym” bogactwo oznacza większy stopień izolacji społecznej niż gdzie indziej. Te wszystkie powody razem sprawiły, że Związek Literatów Polskich w gruncie rzeczy tak łatwo dał się spacyfikować i zgodził się na Iwaszkiewicza na miejsce Antoniego Słonimskiego. Pamiętam rozmowę z Lipskim, kiedy on opowiadał mi o wyborach w Związku Literatów, a ja jemu o wyborach w [Polskim] Towarzystwie Socjologicznym. Jaka to była różnica! Jasienica też nam się nieraz skarżył na swoją bezsilność na terenie ZLP."
--------------------------------------------
Karta nr 83 z 2015 r., listy Jerzego Giedroycia i Witolda Jedlickiego, wybór Dominika Czapigo
Witold Jedlicki (1929–1995), socjolog, członek Klubu Krzywego Koła, przyjaciel Jana Olszewskiego i Jana Józefa Lipskiego, późniejszych założycieli KOR, animatorów – jeżeli można tak dziś powiedzieć – opozycji w PRL, przyjaciel prof. Stefana Nowaka, a także prof. Anny Pawełczyńskiej i Anny Rudzińskiej, uczestnik seminariów prof. Stanisława Ossowskiego na UW, wyemigrował z Polski do Izraela latem 1962 roku. Tam podjął współpracę z kołami broniącymi Palestyńczyków i Arabów, unikał kontaktów tzw. Agencją Żydowską, udzielającą kredytów przyjeżdżającym do Izraela imigrantom z całego świata (potem trzeba było je spłacać, o oprocentowaniu w ;listach WJ nie wspomina). Poglądy miał oryginalne, inteligencję otchłanną, zmarł w biedzie w Izraelu.
Najbardziej znany jest z opublikowanego w wydawanej przez Jerzego Giedroycia „Kulturze” paryskiej dużego sensacyjnego artykułu „Chamy i Żydy” o kulisach Października 1956, i z wydanej w Instytucie Literackim, również u Giedroycia, książki o niezwykłym w PRL zjawisku, w odwojowanym na parę lat popaździernikowych Klubie Krzywego Koła (zamknięty przez władze komunistyczne 5 lutego 1962).
Warto przeczytać jego korespondencję z Jerzym Giedroyciem opublikowaną w 2015 roku w Bibliotece „Więzi”. Poniżej fragment nie tylko ciekawy, ale jakże aktualny i dziś w odniesieniu do części potomków opisanych tu kół artystycznych.
„Stale Pan powraca w swoich listach do kwestii oportunistycznych, plotkarskich i dezinformujących zagranicę literatów. Zgadzam się z Panem, z tym zastrzeżeniem, że jest to kwestia ogólniejsza, obejmująca nie tylko środowisko literackie. Postępy konformizmu wśród inteligencji polskiej są dla mnie czymś zastraszającym. Konformizm ten ma z reguły do swojej dyspozycji wzniosłe uzasadnienia moralne i ideologiczne. Zawsze chodzi o rację stanu, ziemie zachodnie, prawdziwy „socjalizm”, możliwość oddziaływania na blok sowiecki w kierunku jego demokratyzacji itd. Itp. Towarzyszą temu jaskrawe zakłócenia procesu postrzegania: rzeczy najoczywistsze są niepostrzegane zupełnie, a rzeczy absolutnie nienormalne, wymagające zdawałoby się stanowczego sprzeciwu, są postrzegane jako coś najzupełniej naturalnego i oczywistego. Ile razy ja i moi koledzy mieliśmy okazję słyszeć, że nie jest tak źle i że będzie lepiej, że przesadzamy, że jesteśmy naiwni, że i tak nic nie zdziałamy, że jakoś to będzie… Ilu dobrych rad tego typu nam udzielono!
Niech mi Pan wierzy to jest jeden z najgorszych aspektów sytuacji w Polsce. To w Polsce było mi naprawdę trudno wytrzymać. Opinia publiczna w Polsce (mam tu jednak na myśli tylko inteligencję) śpi na ogół snem spokojnym; postawy aktywistyczne należą raczej do rzadkości. Polska to niestety nie Izrael, gdzie niedawny – diabli wiedzą, autentyczny czy rzekomy – wypadek wypalenia swastyki na piersiach dwunastoletniej żydowskiej dziewczynki w Buenos Aires postawił kraj na nogi.
(…) Z literatami jest jeszcze jeden problem dodatkowy: ich zamożność. Z człowiekiem bogatym jako takim można jeszcze wytrzymać, ale człowiek bogaty, święcie przekonany, że sobie na swoje bogactwo zasłużył i że ona mu się w naturalny sposób należy, jest istotą nieznośną, w dodatku w kraju „socjalistycznym” bogactwo oznacza większy stopień izolacji społecznej niż gdzie indziej. Te wszystkie powody razem sprawiły, że Związek Literatów Polskich w gruncie rzeczy tak łatwo dał się spacyfikować i zgodził się na Iwaszkiewicza na miejsce Antoniego Słonimskiego. Pamiętam rozmowę z Lipskim, kiedy on opowiadał mi o wyborach w Związku Literatów, a ja jemu o wyborach w [Polskim] Towarzystwie Socjologicznym. Jaka to była różnica! Jasienica też nam się nieraz skarżył na swoją bezsilność na terenie ZLP."
--------------------------------------------
Karta nr 83 z 2015 r., listy Jerzego Giedroycia i Witolda Jedlickiego, wybór Dominika Czapigo
Komentarze
10-06-2019 [21:22] - Ryszard Surmacz | Link: Jedlicki popełniał błąd
Jedlicki popełniał błąd merytoryczny. To nie była inteligencja. Gdy rozszerzymy perspektywę na okres międzywojenny, zobaczymy diametralnie inną inteligencję. Ale z dzisiejszej perspektywy, opis powojennej rzeczywistości jak najbardziej prawidłowy. Konformizm bez poczucia strachu i poczucia beznadziei, jest nastajaszczy.
11-06-2019 [19:47] - zbieracz śmieci | Link: Całe to towarzystwo spod
Całe to towarzystwo spod Znaku i Więzi było w całości wspierane finansowo przez Bolesłaa Piaseckiego,najbogatszego Polaka ówczesnego czasu ,tego samego Piaseckiego który stworzył przed wojną RN i ONR a po wojnie zawarł pakt z generałem sierowem dowódcą Smiersza,pakt który dał mu glejt do bogactwa i swobody działania o ile nie będzie to naruszało interesów Imperium.Sierow sie zgodził mimo ,że piasecki do śmierci pozostał żydożercą i zaciekłym antykomunistą,sierow rozumiał ,że w istocie liczy się Imperium a komunizm to okres przejściowy!
Jedlicki użala sie na opozycje a przecież ta opozycja to albo kocesjonowani katolicy albo kryptostalinowcy nie godzący sie ze zmianami po 56 roku .Slali różne listy bo było to opłacane jak sie przeliczyło dolary na złotówki,
Ta widoczna opozycja dobijała się o niewiele a już nigdy żaden z nich nie powiedział ,że celem jest Wolna Polska .
Giedroyc,"książę ukraiński",tfu to kanalia która rozgrzeszyła mordy na Wołyniu jako akt sprawiedliwości dziejowej.
12-06-2019 [19:43] - Teresa Bochwic | Link: Byli to bardzo różni ludzie.
Byli to bardzo różni ludzie, choć i tacy tam byli. Ograniczając się do osób z Klubu Krzywego Koła i z seminarium Stanisława Ossowskiego: Sam Ossowski, socjalista przedwojenny, nie był ani w ogóle katolikiem (w żadnym stopniu) ani kryptostalinowcem. Nie można do żadnej z tych kategorii zaliczyć Jana Olszewskiego, Jana Józefa Lipskiego, Stefana Nowaka, Andrzeja Malewskiego. Nie można nazwać koncesjonowanym katolikiem Pawła Jasienicy, Wacława Makarczyka, Anny Pawełczyńskiej, Andrzeja Rażniewskiego, Zdzisława Szpakowskiego i tylu innych. Polecam lekturę książki "Z prądem czy pod prąd. Anna Pawełczyńska - myśliciel społeczny", pod redakcją Włodzimierza Dłubacza i Ryszarda Surmacza, blogera na NB (pokłosie konferencji naukowej pod tym samym tytułem), wydanej przez Fundację Inicjatyw Społecznych "Barwy Ziemi", Lublin 2017.
12-06-2019 [20:16] - zbieracz śmieci | Link: Nie byli i co z tego skoro
Nie byli i co z tego skoro koncsjonowani doszli do władzy z komuchami i nie tylko i to oni jeszcze resztki kart rozdają !
Jak już przy książkach jesteśmy to proponuję sobie poczytać jednym tylko dniu a te dni były zawsze takie same z życia koncesjonowanego opozycjonisty jakim był bez watpienia tadziu mazowiecki.
Jeśli Pani za jakiś wzór przedstawia blogera surmacza to co ja mogę ,ano nic nie mogę