Marzec '68 – etap na polskiej drodze do wolności

Marzec '68 pamiętam jak przez mgłę. Z wydarzeniami marcowymi kojarzy mi się głównie moja pobita babcia – o czym za chwilę. Jasne, że trochę lepiej zapamiętałem „Wypadki na Wybrzeżu” ‒ z perspektywy siedmiolatka. A już na pewno pamiętam wszystko, co widziadłem jako trzynastolatek podczas wydarzeń A. D. 1976.

„Radom pamiętam siny, jak zbite pałką ludzkie plecy” ‒ śpiewał Jan Krzysztof Kelus. Co ja zapamiętałem z 1976 roku? Zupełnie nieobecny w świadomości historycznej Polaków strajk w fabryce butów w Nowym Targu. Chodziłem wtedy do szkoły w Rabce. Nowy Targ był rzut beretem, miałem 13 lat i o tym się mówiło. Zaowocowało to moim pompatycznym protestem na harcerskim zebraniu, wraz z moim zastępowym Romkiem Uszko. Lokalne władze harcerskie były tym przerażone, a my jeszcze bardziej. A Grudzień 1970? Pamiętam moją ś.p. Mamę przyklejoną do radia, gdy słuchała zagłuszanej Wolnej Europy. Wreszcie Marzec '68. Nie zapomnę babci Bronisławy, którą milicjant spałował podczas rozganiania ludzi przy kościele św. Krzyża w Warszawie. Babcia – antykomunistka, która nigdy po wojnie nie była na żadnych wyborach aż do 1989 roku, miała o władzy w PRL jednoznaczną opinię. Ale gdy jako parolatek dopytywałem się babci, co jej się stało w rękę, mówiła, że upadła na śliskiej ulicy Celnej łączącej Rynek Starego Miasta i Jezuicką (ta od Grzesia Przemyka) z ulica Brzozową, gdzie wtedy mieszkałem. Babcia bardziej ufała zwierzętom niż komunistom: pod koniec życia w swoim mieszkaniu na Elektoralnej dała schronienie kilkunastu kotom, które pozwalały sobie na wszystko. Bronisława Czarnecka, mama Taty współpracowała z Radą Pomocy Żydom „Żegota”. Nigdy się tym nie chwaliła i szczegóły jej działalności poznałem od Ojca. Przy ulicy Wareckiej 9 (kamienica miała dwa podwórka, co było istotne, bo zwiększało bezpieczeństwo), w babcinym mieszkaniu pierwszą noc spędzały dzieciaki z getta przyprowadzane stamtąd przez wysłanników polskiego podziemia. Następnego dnia zabierane były przez kolejnych Polaków. Pamiętam oburzenie babci, gdy periodyk Marcina Króla „Res Publica” pod koniec lat 1980. opublikował tekst czy teksty o polskim antysemityzmie. Babcia zawrzała. Myślę, że akurat ona miała do tego szczególne prawo, bo narażała życie swoje i mojego kilkuletniego Ojca, urodzonego w 1934 roku.

Dla bardzo wielu Polaków protest studentów w Marcu '68, nie tylko przecież w Warszawie, ale w szeregu miast akademickich był po prostu kolejnym etapem walki z komuną. Myślę, że dla większości uczestników studenckich protestów kompletnie nieistotne były walki między „Natolinem” a „Puławami” czyli dwoma frakcjami w ramach KC PZPR, z czego ta druga miała być bardziej kosmopolityczna i było w niej więcej komunistów żydowskiego pochodzenia. Stąd zresztą Jerzy Jedlicki ukuć miał terminy określające te dwie frakcje jako „chamów” i „Żydów”. Zapewne Marzec '68 był w jakiejś tam mierze elementem walki międzyfrakcyjnej w partii komunistycznej, ale przede wszystkim był do tej walki frakcyjnej wykorzystany.

Marzec A. D. 1968 roku poprzedzał studencką Paryską Wiosnę w Europie, która przyczyniła się do upadku generała de Gaulle'a. Jednak my zapamiętamy, że ledwie pięć miesięcy później był najazd na Czechosłowację przez wojska sowieckie i armię innych krajów „demokracji ludowej”, w tym PRL. Tu osobiste wspomnienie: czekam na przystanku autobusowym w Jadwisinie pod Warszawą wraz z „ciocią” Zofią Romanowicz, Wilnianką i antykomunistką. Sąsiadka pyta: „A dokąd Ty, Rysiu, się wybierasz?” ‐ „Do Serocka”. Sąsiadka drąży: „A po co?” ‐ „Zobaczyć czy Ruscy maja rogi pod hełmami” … Tak mnie edukowano.

„Praską Wiosnę” stłumiono i przestały być aktualne hasła znad Wisły: „Cała Polska czeka, na swojego Dubczeka” (nazwiska lidera reformatorów kompartii nad Wełtawą). A po dwóch latach i kilku miesiącach był, wspomniany na początku tego tekstu, Grudzień '70 – i i tak Marzec '68 stał się w powszechnej świadomości etapem na drodze ku polskiej wolności.

Dla niektórych - np. tzw. komandosów - Marzec '68 to mit założycielski ich opozycyjności. Dla mnie ‑ i większości moich rodaków – to kolejny odcinek z filmu pisanego przez życie Polaków – filmu pod roboczym tytułem „Ku Niepodległej”.

*tekst ukazał się w miesięczniku "Nowe Państwo" (03.2018)

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

12-03-2018 [08:49] - Marek1taki | Link:

"Marzec A. D. 1968 roku poprzedzał studencką Paryską Wiosnę w Europie, która przyczyniła się do upadku generała de Gaulle'a.
.........
Dla niektórych - np. tzw. komandosów - Marzec '68 to mit założycielski ich opozycyjności."

Musiały być jakieś plamy na słońcu albo wiatr kosmiczny w tym 1968r.
"W latach 1967–1968 protesty studenckie nasilały się nie tylko we Francji, lecz również w Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Danii, Szwecji, Niemczech Zachodnich, Włoszech, Hiszpanii, Polsce, Czechosłowacji, Jugosławii, Japonii, Brazylii, Urugwaju, Meksyku, Stanach Zjednoczonych, czy Australii." http://www.990px.pl/index.php/...

Z 1968r. zapamiętałem, że de Gaula wtedy porwano (we IX 67r. był w Polsce i widziałem go jak przejeżdżał ulicami Katowic) . Niedawno czytając "Wojnę o pieniądz" Song Hongbinga dowiedziałem się, że faktycznie, i że wiązało się to z wojną o złoty pieniądz między USA i Francją - francuscy komandosi porwali go na kilka dni do bazy NATO w RFN.
Strajki studenckie były wygodnym narzędziem i w Stanach, i w innych krajach. Były narzędziem marksistowskiej międzynarodówki niezależnie od intencji strajkujących. Wykreowano wtedy "autorytety"w rodzaju Daniel Cohn-Bendita czy Michnika, a poparcia udzielały Sartry, Kołakowscy i Baumany. W akcji byli już wtedy marksiści w rodzaju Marcuse'a i hipisi, i krishnowcy (pierwszy ośrodek misyjny poza Indiami założony został przez Bhaktivedantę Swamiego w Nowym Jorku w roku 1966 - za wikipedią) i pierwsi dealerzy LSD związani z wojskowymi eksperymentami nad psychotropami.