Jak to się wszystko porobiło! Gdy dziś patrzę na nasza scenę polityczną, przypominam sobie konspiracyjne spotkanie redakcji miesięcznika „Głos”. W prywatnym mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu. Był rok 1985, chyba jesień, w jednym pokoiku na kanapie i paru krzesłach siedzieli, pamiętam jak dziś: Antoni Macierewicz, Bronisław Komorowski, Piotr Naimski, Ludwik Dorn, Urszula Doroszewska (obecny ambasador RP w Gruzji), Marcin Gugulski (późniejszy rzecznik rządu Olszewskiego) oraz Ryszard Czarnecki. Omawialiśmy kolejny numer „Głosu”.
Takie to były czasy. Cóż, jak mówi stare, polskie powiedzenie: „Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”.
I komu to przeszkadzało Panie Prezydencie Komorowski?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7233
W takim gronie pan Komorowski miał przynajmniej korektorów gramatyki !!!
Wina lezy po środku panie Czarnecki??
jakos wszyscy pozostali sa nadal po wlasciwej stronie, tylko Komorowski sie wylamal, ale widocznie na kazdym takim zebraniu musiala byc jedna, dziwna osoba.
Tymbardziej nie będą kumali ci z PO.
W latach osiemdziesiątych gdy trzech spotykało się w jednym pokoju-to przynajmniej jeden z nich buł ubekiem.Zgadnijcie który?
Wszystko dzisiaj wskazuje na to, że obecny rezydent był prowadzony i przygotowywany do obecnej funkcji.
Pozdrawiam Pana serdecznie
bul jest po innej stronie barykady,-tam kiedys stalo zomo-.
patrząc z perspektywy czasu, nieodparcie nasuwa się pytanie, w jakim charakterze znalazł się w tym gronie "Bul" Komoruski? Nie wierzę w "romantyczne porywy" ani nagłe zmiany miejsca, które Autor opisuje słowami: "jak to się wszystko porobiło". Moim zdaniem, to się "nie porobiło"; to od początku, od tych spotkań w "prywatnym mieszkaniu, na jednej kanapie i paru krzesłach" było dokładnie zaplanowane i z żelazną konsekwencją realizowan; od tych kanap aż do okrągłego stołu, który był MEGA PRZEKRĘTEM: wykołowano cały naród! Efekt tej roboty widzimy dzisiaj.
przeczytałem Twoją wzmiankę o jednym z konspiracyjnych spotkań redakcji „Głosu”, do którego miało dojść w prywatnym mieszkaniu na Żoliborzu w 1985 roku między innymi z Twoim i moim udziałem.
Twoja relacja była dla mnie tym bardziej interesujące, że – jak naprędce ustaliłem – nie tylko ja, ale też co najmniej dwoje innych z sześciorga wymienionych przez Ciebie uczestników tego spotkania pamięta te sprawy nieco inaczej.
Parafrazując oględne sformułowania autorstwa Osoby najlepiej w naszym gronie wychowanej: „przy całym szacunku dla Prezydenta RP, wtedy już się nie spotykaliśmy w tym gronie; natomiast taki skład redakcji mógł się spotkać przed rokiem 1980, na ulicy Bagno w Śródmieściu, tylko że wtedy oczywiście bez Rysia”.
Podsumowując: troje z siedmiorga wymienionych uczestników opisanego przez Ciebie spotkania pamięta, że Bronek Komorowski nie bywał w redakcji „Głosu” po roku 1980, natomiast Ciebie pamiętają dopiero z lat stanu wojennego.
Wnioski: (1) jeżeli w 1985 roku spotykałeś się z Bronkiem, to bez naszego udziału, (2) jesteś wprawdzie w naszym gronie najmłodszy, ale chyba tym razem to Ciebie pamięć zawiodła.
Pozdrawiam Cię serdecznie
nie pamięta? To 33 lata ... to nawet ja nie wszystko pamiętam dokładnie :)
Aczkolwiek rozumiem, że nie spotykaliście się stale z Panem Bronisławem, oby żył wiecznie, ale gdzieś przecież bywał, nie można tak odcinać Pana Prezydenta, oby żył wiecznie i skutecznie, od historii.
Pozdrawiam
przeszedł metamorfoze na WSI
http://czerwonykiel.blog…
Biorąc pod uwagę powiązania rodzinne Bula i w jakich luksusowych warunkach był internowany to się zastanawiam czy Bul już wtedy był konfidentem , czy dopiero póżniej, kiedy będąc ministrem MON podejmował różne dziwne działania.
jak to w III RP.
Komorowski - był tam w roli obserwatora i łącznika WSW.
Panie Ryszardzie,
Ja w stanie wojennym konspiracyjnie spotykałam się z Leszkiem Maleszką. I dałabym sobie wtedy rękę uciąć za jego ideowość. Czy analogia przypadku Pana i Antoniego M. jest pełna? Tego nie wiem.
Pozdrowienia
Barbara Niemiec