J.K. Rowling w służbie Proroka Codziennego

Nie jest nowością fakt, że sporo amatorskich znawców polityki, tzw. celebryci, angażują się w sprawy polityczne, zwłaszcza na portalach społecznościowych. Dzieje się tak zwłaszcza w kwestii nowego prezydenta USA, Donalda Trumpa. Ostatnio w zażartą walkę w obronie "uciśnionych muzułmanów przed złym Trumpem" włączyła się także i autorka "Harry'ego Pottera". Zanim przejdę do sedna mojego komentarza odnośnie postawy Rowling, najpierw przypomnijmy, co toż się dzieje w USA: poddane praniu mózgu liberalne bandy biegają po ulicach i choć uważają się za pokojowych protestujących przeciwko złemu Trumpowi, to fizyczną przemocą atakują wszystkich zwolenników Trumpa, którzy akurat najdą się w zasięgu ich pięści, jak podczas zamieszek na Uniwersytecie w Berkeley. Odsyłam zresztą do filmu nr 2 i nr 3 (za trzeci użyłem klip z Russia Today, bo to jedyny znaleziony przeze mnie niemający trzydziestu minut film, zawierający fragment z kijem bejsbolowym) pod wpisem. Jak więc lewicowe media zachodu postanowiły wybrnąć z całej sytuacji? Nie tylko temu nie przeczą, ale też rozpoczęły dysputy z prawdziwego zdarzenia "Czy dozwolone jest bić nazistów"... Retoryka rodem z PRL, kiedy to każdy niewspierający totalitarnej władzy dostawał kulkę w głowę, okrzykiwany nazistą. W każdym razie w znanym talk-show "Real Time with Bill Maher" niesławny Piers Morgan (wywołał burzę w USA kampanią na rzecz zakazania posiadania broni, lecz nie o tym wpis) stanął w obronie Trumpa i z miejsca został zalany falą słownych ataków (film nr 1 pod wpisem), że aż J.K. Rowling na swym Twitterze napisała, iż (przetłumaczony cytat): "O tak, słyszeć, jak na żywo kazano Piersowi Morganowi spierdalać, było dokładnie tak satysfakcjonujące, jak to sobie zawsze wyobrażałam". Postaram się napisać resztę wpisu z założeniem, że wśród czytających będą osoby ani trochę niezaznajomione z twóczoścą Rowling. Autorka Pottera stała się jedną z wojujących lewicowych celebrytek, głośno opowiadających się za przyjmowaniem jak największej liczby uchodźców. Osobiście wychowałem się na Harrym Potterze i po prostu mnie boli, jak Rowling mogła się tak stoczyć. Gdy niedawno wydano sztukę teatralną będącą kontynuacją cyklu (nota bene chłodnie przyjętą przez fanów i wcale nie przez to, o czym zaraz napiszę), postać niewyobrażalnie utalentowanej (żeby nie powiedzieć, kujonki) Hermiony Granger została odegrana przez czarnoskórą aktorkę, bo "w sumie na żadnej kartce kolor skóry Hermiony nigdy nie został podany". Krytyków tej drastycznej zmiany (na każdej okładce książki Hermiona jest biała, że o Emmie Watson odgrywającej tą postać w filmach nie wspominając) Rowling zwyzywała od rasistów. Przy okazji, dopiero po premierze ostatniej książki w jednym z wywiadów autorka ni stąd, ni zowąd dopowiedziała, że jedna z kluczowych postaci, Albus Dumbledore, to gej i tego się mamy trzymać.

Skąd się wzięło takie rozumowanie w głowie Rowling? Cóż, streśćmy historię wykreowanego przez nią magicznego uniwersum. Od wieków obok świata mugoli (zwykłych, niemagicznych ludzi) istnieje świat magii. Z racji jednak na historyczne prześladowania czarodziei, chociażby w średniowieczu, czarodzieje zgodnie uchwalili Międzynarodowy Kodeks tajności nakazujący utrzymywanie świata magii w tajemnicy. Odtąd świat magii żyje sobie w ukryciu, mając jednak swoje bogate społeczeństwo, własny rząd, prasę itp. Tyle tylko, że od wieków, jeszcze przed uchwaleniem zasad tajności, istniała wśród  niektórych czarodziejów idea tzw. czystej krwi. Wg niej tylko i wyłącznie ci czarodzieje, którzy urodzili się w magicznych rodzinach, są godni bycia czarodziejami, zaś czarodzieje z mugolskich rodzin mają "brudną krew" i obraźliwie nazywa się ich szlamami. Kult czystej krwi osiągnął apogeum za czasów głównego antagonisty książki, niewyobrażalnie potężnego czarnoksiężnika Lorda Voldemorta, który to zebrał czarodziei podobnie myślących, a także różnorakie mroczne istoty. Voldemort za swój cel powziął sobie przejęcie władzy totalnej i pozabijanie wszystkich szlam, mugoli, a także "zdrajców krwi", tj. czystokrwistych czarodziei niepodzielających takich idei. Jedynym czarodziejem przewyższającym Voldemorta w mocy magicznej był dyrektor Hogwartu, Albus Dumbledore, znany też jako "jedyny, którego zawsze się bał". Mimo to, Voldemort urósł w ogromną potęgę, Ministerstwo Magii nie potrafiło mu się przeciwstawić, mordy były na porządku dziennym, w świecie czarodziei zaczęła wybuchać panika i zdawać by się mogło, iż nic nie jest w stanie powstrzymać terroru Czarnego Pana... i wtedy niespodziewanie jego potęga została z dnia na dzień złamana. Zły czarnoksiężnik dowiedział się o przepowiedni, iż narodzi się wybraniec, który go pokona. Wierząc, iż chodzi o Harry'ego Pottera, Voldemort napadł więc rodzinę Potterów, zabił rodziców rocznego Harry'ego, jednakże wycelowana chwilę później czoło niemowlęcia mordercza klątwa niespodziewanie odbiła się i ugodziła w czarnoksiężnika, niszcząc go. Pozbawieni swojego Czarnego Pana, jego zwolennicy zostali w większości wyłapani i wszystko wróciło do normy. I tutaj znajduje się sedno całej sprawy. Choć potęga czarnoksiężnika została złamana, to jednak mnóstwo jego zwolenników (tzw. śmierciożerców)... uniknęła kary. Najzagorzalsi, którzy z dumą przyznali się do swych sadystycznych poglądów, zostali schwytani i uwięzieni, lecz całe mnóstw wymknęło się sprawiedliwości. Naopowiadali, że ich "zaczarowano, szantażowano" itp. Wielu zostało oczyszczonych z zarzutów, a nawet... stali się wpływowymi czarodziejami, jak chociażby często przewijający się w książkach Lucjusz Malfoy. Bogaty czarodziej, który to jest lubiany przez ministra magii na niezwykle szczodre darowizny itp. Poza tym, idea czystej krwi nie do końca została wypleniona. Pozostało mnóstwo stereotypów, jak chociażby odruchowe obrzydzenie niektórych czarodziei do "mieszańców", takich jak półolbrzymy, centaury, czy też czarodzieje ukąszeni przez wilkołaki. Innymi słowy, Ministerstwo zbagatelizowało "ultraprawicowe poglądy" niektórych czarodziei, co też pozwoliło potem Voldemortowi na nowo zebrać wszystkie swoje siły, po tym, jak się odrodził. I właśnie to jest wg. mnie sposób myślenia Rowling: "Trzeba zrobić wszystko, co tylko się da, żeby ten świat nie powtórzył błędów mojego świata!"-i zaczęło się polowanie na czarowni... a pfu, przepaszam, polowanie na "nazistów". Trzeba ich wyplenić, tak jak trzeba było wyplenić śmierciożerców już po pierwszym upadku Voldemorta, lecz tego wtedy nie zrobiono.

Tyle tylko, iż Joanne Rowling całkiem minęła się z celem. Idee słuszne, lecz całkiem chybione. Przede wszystkim.. fabuła piątej części, "Harry Potter i Zakon Feniksa". Pod koniec czwartej części Voldemortowi udało się odrodzić i odzyskać ciało, czego świadkiem był Harry, a co potwierdził również schwytany śmierciożerca. Tyle tylko, że Ministerstwo Magii nie uwierzyło. Mało powiedziane, Korneliusz Knot (Minister Magii) nawet nie chciał do siebie dopuścić takiej myśli. Przez ponad dekadę świat magii żył sobie w spokoju, nie musząc się przejmować żadnymi wyzwaniami. Uznanie prawdy zmusiłoby Knota do porzucenia swojego wygodnego świata i stawienia czoła przerażającemu wyzwaniu... więc Knot wraz z Ministerstwem postanowił wszystkiemu zaprzeczać. Harry'ego uznano za chorego psychicznie wariata, a Dumbledore (także głoszący powrót Czarnego Pana) został przedstawiony jako ktoś, kto kłamie i świadomie sieje panikę, żeby obalić rząd jako ten, co to niby chce przejąć władzę dla większego bezpieczeństwa. Nie mówiąc już zresztą o tym, że uznanie prawdy wymusiłoby zerwanie finansowych powiązań z tak dobrotliwymi finantropami, jak Lucjusz Malfoy. Za zatem, przez całą piątą książkę Ministerstwo prowadziło informacyjną wojnę, mającą na celu zdyskredytowanie Harry'ego, Dumbledore'a i kogokolwiek, kto by śmiał mówić niewygodną niby prawdę. Ministerstwo zainstalowało nawet do Hogwartu swojego szpiega Dolores Umbridge, która wymierzała za pomocą magii cielesne kary wszystkim tym uczniom, którzy "szerzą kłamstwa". Nawet, gdy doszło do masowej ucieczki z Azkabanu (więzienie dla czarodziei) i wielu innych zatrważających incydentów, Ministerstwo wciąż szło w zaparte.

Podsumowanie? Rowling w swej lewicowej aktywności ma chęci szczerze, lecz na tym wszystko się kończy. To nie rzekomy faszyzm jest zagrożeniem dla świata, tylko islamski fundamentalizm i islamski terroryzm. Kto był i wciąż jest w naszym świecie odpowiednikiem Lucjusza Malfoya: podejrzanym, acz uwielbianym źródłem wszelakich finansowych darowizn dla administracji Baracka Obamy? Arabia Saudyjska, któraż to finansowała kampanię prezydencką Hillary Clinton, a nawet dziś finansuje ISIS. Nie wypada się źle wypowiadać o tak czcigodnym sojuszniku, zresztą cała ta gadanina o terroryzmie to pewnie jedna wielka ściema, nie wolno nam dać się na to nabrać, bo rzekomo chcący nas przed tym bronić naziści dojdą do władzy. Droga J.K. Rowling, dziękuję za moje wspomnienia z Harrym, ale ty nie jesteś żadną zbawczynią świata, jesteś Ritą Skeeter (francowata dziennikarka obsmarowująca w "Harrym Potterze" każdego). A propos, wspomniana na początku tego wpisu Emma Watson także się angażuje na rzecz przyjmowania coraz większej liczby uchodźców. W odpowiedzi ktoś nieco ponad rok temu zrobił petycję, by Emma Watson bez ochroniarzy spędziła tydzień w niesławnej, imigranckiej dżungli Calais.

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Domasuł

27-02-2017 [01:49] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Jakie szczescie ze ja sie nie wychowalem na Harrym Potterze. Nie musze miec teraz zadnych dylematow zwiazanych z tym, czy jak ktos zachowuje sie jak glupek to jest glupkiem czy nie jest, bo wczesniej byl dla mnie jakims autorytetem.

Obrazek użytkownika Dreamer24

27-02-2017 [13:31] - Dreamer24 | Link:

 Autorytetem? A skądże znowu. Czy jeżeli lubię książki Stephena Kinga lub kryminały Jeffery'ego Deavera, to z jakiegoś powodu mam ich traktować jak guru? Swoją drogą, ciekawym zjawiskiem są Gwiezdne Wojny, których twórca również podpadł swoim fanom. George Lucas stworzył swoje otoczone kultem filmy (części IV-VI), po czym wymyślił sobie na siłę dokręcić filmy o wydarzeniach wcześniejszych (części I-III). Większości fanów się te prequele delikatnie rzecz mówiąc nie spodobały i właśnie na bazie tego pogardzania prequelami, Disney (kupiwszy markę od Lucasa) zrobił nowy film, który przekroczył zyski 2 bilionów dolarów, stając się trzecim najbardziej dochodowym filmem w historii... bo go wypromowano na "powrót do korzeni". Popkultura jest ciekawa.

Obrazek użytkownika Domasuł

27-02-2017 [13:59] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Popkultura to sztucznie pompowany twor, ladnie opakowany, ale w srodku zupełnie pusty. Mam nadzieje, ze wraz z upadkiem autorytetow ludzie kopna tez w d*pe cala te popkulturę. Ja mam jednak szczęście, ze moi ulubieni autorzy jak na razie nie ujawinili się jako skrajni nawiedzeni lewacy. Wystarczylo mi przeczytać 1 książke Deavera, żeby wiedzieć co to za typ :)

Obrazek użytkownika Stoczniowiec

27-02-2017 [07:00] - Stoczniowiec | Link:

To naprawdę przykre być "wychowanym na Harrym Poterze". Dorosły człowiek, pisząc na poważny temat, pierniczy coś o prześladowanych czarodziejach...

Obrazek użytkownika Dreamer24

27-02-2017 [18:07] - Dreamer24 | Link:

Mój "przypadek" jest akurat łagodny. Spośród filmów skupiających się tylko na samych wypowiedziach politycznych Rowling, po prostu nie ma ani jednego filmu, pod którym nie znalazłby się kompletnie niemający związku z tematem komentarz "Władca Pierścieni jest lepszy!!!!" itp.

Popkultura rządzi się swoimi prawami i jej język jest dość hermetyczny, tak samo jak język internetu. Niepotrafiwszy tego zrozumieć, sztab Hillary Clinton kompletnie się upokorzył wypowiadając wojnę... internetowemu rysunkowi pewnej żaby, uznając ją za symbol nazizmu i nienawiści na tle rasowym.
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

27-02-2017 [10:37] - Imć Waszeć | Link:

Proszę się nie przejmować. Masowe zwiedzenia umysłu za pomocą zajączków ze światła się zdarzają i to nie na taką mikrą skalę jak to forum. Przypomina to działalność gangu hipnotyzerów z "Mistrza i Małgorzaty", bo kto ma inne niż władza wytłumaczenie, temu język zostanie obcięty. Potter jest właśnie kolejnym takim zajączkiem obok Misia Puchatka i Teletubisiów, bo ktoś kiedyś rozpoczął "dyskusję" (czyli coś w rodzaju komunistycznego procesu pokazowego pod z góry założoną tezę), o satanistyczności twórczości Rowling. W ten sposób zmusił każdego deklarującego się jako katolik, prawicowiec, konserwatysta, [tu można dopisać -izma], itp. do ostrego opowiedzenia się po jednej stronie. Podkreślę jeszcze raz, nie do wyboru jednej ze stron wedle uznania, ale do opowiedzenia się po tej jedynie słusznej z góry znanej. To w oczywisty sposób są metody "dyskusji" wyniesione z bolszewickiej formy komunizmu, gdzie każde wypaczenie musi być napiętnowane i napiętnowany musi się pokajać składaniem samokrytyki.

Potter nie jest niczym bardziej "nie po słusznej linii" niż powiedzmy Diuna. Gdyby autor napisał analogiczny tekst posługując się analogiami do wydarzeń z Diuny, to ideologiczni puryści, łaknący jak kania dżdżu potępienia wypaczeń i samokrytyki, oskarżyliby autora o sprzyjanie dżihadystom. Jeszcze gorzej by było, gdyby Pottera zastąpił Kapitan Nemo, bo jego poglądy są czysto masońskie. O dziwo, nigdy purystom nawet do głowy nie przyjdzie, żeby się czepnąć prozy Brunona Szulca (dziś już piszą nawet Schulz, bo to wygląda poważniej). Gdyby więc autor umieścił temat w uniwersum stworzonym w "Sklepach cynamonowych" albo lepiej w scenografii z filmu "Sanatorium pod Klepsydrą", gdzie łobuziak tarabani pod stołem w jadalni przez granicę zaborów kontrabandę i fajki na handel, a ten stół robi się coraz dłuższy, to byłoby tu jak makiem zasiał. Trochę więcej czasu zajęłoby purystom ustosunkowanie się do metafor stworzonych w oparciu o twórczość Lema, powiedzmy z powieści "Pamiętnik znaleziony w wannie", gdyż nawet dziś z trudnością przenika do powszechnej świadomości fakt, jak bardzo Lem jest szulcowski. Tak więc, ewidentnie są uniwersa lepsze i gorsze, czy raczej słuszne i niesłuszne. To wynik dziesięcioleci tresury.