Edward Rydz-Śmigły? Autentycznie wspaniała dezycja

Postać naczelnego wodza z czasów Kampanii Wrześniowej jest dość kontrowersyjna. Przede wszystkim, zarzuca mu się ucieczkę z pola bitwy i porzucenie wciąż walczącego kraju. Poza tym, tuż przed II wojną w obliczu nadciągającego zagrożenia, propaganda mamiła Polaków o tym, jaka to jest potężna Polska i jak bez problemu da ona radę nadciągającym zagrożeniom. Świetnie jak dla mnie opisał to Aleksander Kamiński w "Kamieniach na Szaniec". Młodzi bohaterowie w sierpniu 1939 rozkoszują się myślami o potędze polskiego wojska i już sobie wyobrażają kontratakujące polskie czołgi, nacierające na Berlin. Stronę później, na otwierającej rozdział "W burzy i we mgle" stronie...cóż za drastyczny kontrast. "Wrzesień 1939 był to straszliwy miesiąc (...) straszliwy grzech obciąża sumienia propagandzistów, którzy przygotowywali naród na zwycięstwa, ale nie na porażkę". Jednak nie o tym chcę pisać, lecz o decyzji na temat ewakuacji polskiego rządu do Rumunii, wraz z kontrowersyjną decyzją o niewypowiadaniu wojny Związkowi Sowieckiemu. Jest to temat ważny, zważywszy na to, jak ruska swołocz, a nawet ich historycy w filmach online przeinaczają dziś okoliczności agresji sowieckiej na II Rzeczpospolitą. Manipulują chronologią wydarzeń i twierdzą, że rząd polski najpierw się ewakuował i to doprowadziło do agresji sowieckiej "bo przecież rząd polski już i tak tchórzliwie nawiał, więc państwo polskie przestało istnieć, a nie da się zaatakować nieistniejącego państwa", podczas gdy było zupełnie na odwrót: rząd się ewakuujący z powodu już mającej miejsce agresji sowieckiej, która już definitywnie przekreśliła szanse na przetrwanie zaatakowanej Polski. Jak to ujął Czesław Miłosz w jednym z wywiadów, do jednego z jego wierszy o kruchości i o niespodziewanych nieszczęściach zainspirował go jego pobyt w Wilnie, spokojne picie kawy w kafejce... i nagle na ulicę, ku niedowierzaniu Polaków i Miłosza, wjeżdża czołg sowiecki. Przerażenie... przeciwko samym Niemcom może i była tam jakaś szansa, ale teraz to już koniec.

Rosyjska interpretacja wydarzeń jest jednak inna. Przeczą obecności wszelakiej ludności polskiej na ówczesnych Kresach Wschodnich i twierdzą, że to Polska bezprawne okupuje Białorusinów i Ukraińców, pożądających zjednoczenia z Rosją. Dla Rosjan agresja sowiecka z 1939 była "odbiciem ziem zajętych przez polską inwazję z 1920, trzeba było chronić białoruskich i ukraińskich braci, bo państwo polskie już zostało pokonane przez Niemcy, wiec trzeba szybko braci przed Niemcami poratować. Zresztą rząd polski to banda tchórzy, uciekająca sobie z kraju. Żadnej inwazji na Polskę nie było". Mamy tu do czynienia z kolejną wyrafinowaną manipulacją odnośnie wojny polsko-bolszewickiej 1919-1921. W czasie I wojny światowej Niemcy pokonali Rosjan, a Lenin oficjalnie zrzekł się praw do straconych ziem, by skupić się na wojnie domowej w Rosji przeciwko siłom Białych. Gdy jednak Niemcy przegrali I wojnę światową, Sowieci postanowili udawać, że niemiecko-sowiecki Pokój Brzeski nie miał miejsca i wraz z wycofywaniem się Niemców z Europy Wschodniej, Sowieci rozpoczęli ekspansję na byłe ziemie carskie: i właśnie to rozpoczęło starcia przeciwko Polsce w 1919. Zresztą nie tylko przeciwko samej Polsce. Bardzo mało znanym epizodem z tej wojny jest bitwa pod Dyneburgiem, kiedy to wojska polskie, za zgodą rządu łotewskiego, wkroczyły na Łotwę, by pomóc Łotyszom w starciu z Sowietami podczas Łotewskiej Wojny o Niepodległość. Krótko mówiąc, już w 1919 wiele się działo... co Rosjanie skrętnie pomijają, twierdząc iż wojna się rozpoczęła dopiero "polską inwazją znaną jako Ofensywa Kijowska". Inną kwestią jest zresztą bardzo napięty stosunek Ukraińców do II RP, co też Rosjanie i dziś starają się wylansować jako rzekomy dowód, iż Polacy w istocie prześladowali Ukraińców, wyzwolonych przez Sowietów w 1939. O ówczesnej polskości Lwowa i Orlętach Lwowskich pewnie nigdy nie słyszeli, ani też o tym, że Ukraińcy już sami się zrzekli etnicznie mieszanych terytoriów wokół Lwowa w zamian za pomoc przeciwko Sowietom w 1920. O ile białoruska mniejszość była lojalna (godnym wzmianki jest Stanisław Bułak-Bałachowicz), o tyle stosunki z Ukraińcami mieliśmy w czasach międzywojennych bardzo napięte: próbowali nawet dokonać zamachu na Piłsudskiego podczas jego wizyty we Lwowie, a i dorzućmy do tego działania tzw. Ukraińskiej Organizacji Wojskowej. Wszystko to było jednak podyktowane nie "miłością do Rosjan, od których część Ukraińców została przez Polskę odgrodzona", lecz właśnie tym, że w kończącym wojnę polsko-bolszewicką Traktacie Ryskim z 1921 Polska "zapomniała" o obietnicach wyzwolenia Ukrainy, a Wschodnią Galicję Polska jednak zachowała, choć miała to być ukraińska zapłata za pomoc przeciwko Sowietom, którzy później wyeksterminują miliony Ukraińców Wielkim Głodem na Ukrainie. Jeszcze innym, mało znanym epizodem z wojny polsko-sowieckiej 1919-1921 jest fakt, iż po zmiażdżeniu Rosjan w Bitwie Warszawskiej, a miesiąc później w Bitwie nad Niemnem, wypędziliśmy ich tak skutecznie, że aż wojska polskie po raz drugi w tej wojnie... wkroczyły do Mińska. Jednak w Traktacie Ryskim oddaliśmy Sowietom Mińsk, zadowalając się granicami zgrabnie się pokrywającymi z tymi, które Lenin zrzekł się w Traktacie Brzeskim na rzecz Państw Centralnych.

Pal licho te wszystkie okoliczności. Głośmy, iż nie było żadnych walk w 1919, a wojna zaczęła się dopiero bezprawną polską inwazją na Rosję w 1920, by zagarnąć ziemie niezamieszkałe przez żadnych Polaków! Oto sposób myślenia Rosjan i usprawiedliwianie agresji z 17 września 1939 dla zabezpieczenia Białorusinów i Ukraińców przez Niemcami, którzy zmiażdżyli Polskę do tego stopnia, że rząd polski tchórzliwie sobie uciekł do pierwszego lepszego państwa. Pierwszego lepszego? Niezupełnie. Rumunia była oficjalnym sojusznikiem Polski od 3 marca 1921, w traktacie obronnym na wypadek, gdyby jakiekolwiek z tych dwóch państw zostało zaatakowane przez Związek Sowiecki. Okoliczności nawiązania polsko-rumuńskiej współpracy są także ciekawe. Węgry były wtedy tymczasowo kontrolowane przez komunistów (Węgierska Republika Rad) i w stanie wojny z Rumunią. Oficjalnie był to oddzielny konflikt, niepowiązany ze starciami Polski i Rosji, lecz między Polską i Rumunią iskrzyła nić zrozumienia. Oczywiście stosunki węgiersko-rumuńskie od zawsze były napięte i nie potrzeba tu żadnego udziału komunizmu (tak jak my nie potrzebowaliśmy komunizmu w Rosji, by mieć z nią historyczne porachunki), lecz mimo wszystko oba kraje walczyły z komunizmem. W obliczu rosyjskich sukcesów na Ukrainie (sprzed zawiązania współpracy polsko-ukraińskiej), Rumunia zaatakowała resztki jeszcze niezajętych przez Rosjan terytoriów kontrolowanych przez Ukraińców i tym sposobem Rumunia zajęła mały obszar Pokucia, oddany Polsce dla zapewnienia połączenia między obydwoma krajami, aniżeli między Węgrami i Rosjanami. Poza tym, Niemcy i Czechosłowacja celowo blokowały transport broni z zachodu przez terytoria niemieckie i czechosłowackie do Polski, licząc na upadek naszego kraju i wzięcie udziału w potencjalnym rozbiorze. Alternatywną, okrężną drogę transportu broni zaoferowała jednak Rumunia. Efektem tego wszystkiego było podpisanie sojuszu obronnego przeciw ZSRS z 3 marca 1921. Gdy we wrześniu nasz rząd zamierzał się ewakuować, by nie zostać pojmanym przez wroga i kontynuować walkę z bezpiecznej pozycji na emigracji, za cel ewakuacji nie wybrano jakiś tam losowy kraj, lecz oficjalnego sojusznika, który 17 września teoretycznie powinien wypowiedzieć wojnę Związkowi Sowieckiemu na mocy wcześniejszych postanowień z Polską.

A zatem, przejdźmy do sedna sprawy. Edward Rydz-Śmigły podejmuje kontrowersyjną decyzję i nie tylko nie wypowiedział wojny agresorowi sowieckiemu, ale wręcz nakazał wojskom polskim unikać walki z wrogiem.
"Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów. Zadania Warszawy i miast które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta do których podejdą bolszewicy powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii".

I jak się nad tym zastanowić... w efektach długofalowych dająca szerokie pole do popisu świetna decyzja. Co poniektórzy ludzie się w naszym kraju oburzają, że ustąpiono pola Sowietom... ale powiedzmy sobie szczerze, przy takim, a nie innym nastawieniu zachodu i tak nie mielibyśmy żadnych szans w starciu z dwoma wrogami atakującymi równocześnie. Nawet, jeżeli wypowiedzielibyśmy wojnę Związkowi Sowieckiemu, i tak guzik by to dało, i tak by nas z Niemcami podbili. Ponieważ jednak nie zrobiliśmy z siebie "agresora przeciw Sowietom pragnącym tylko zabezpieczyć Białorusinów i Ukraińców", woląc zamiast tego "pokojowo negocjować wyjście przez Rumunię wojsk polskich dla dalszej walki na zachodzie z Niemcami", to tym bardziej oburzające jest zachowanie Sowietów, którzy ani myśleli puszczać schwytaną zwierzynę, woląc ją rozstrzelać w Katyniu, Kozielsku, Starobielsku, Ostaszkowie... Swoją drogą, rozstrzeliwano nas jeszcze przed II wojną światową: Operacja polska NKWD 1937-1938 przeciwko polskim cywilom będącym mniejszością narodową w międzywojennych granicach Związku Sowieckiego. Brak polskiego wypowiedzenia wojny przeciw ZSRS może i dał zachodowi pretekst, by wypowiedzieć wojnę samej III Rzeszy, ale przecież gdyby zachód wypowiedział wojnę również Stalinowi, to i tak nie byłoby w praktyce absolutnie żadnej różnicy, co najwyżej druga naraz Dziwna Wojna. Nie wypowiadając wojny Sowietom, Edward Rydz-Śmigły podjął według mnie bardzo słuszną decyzję, jak na ekstremalne warunki, w jakich Polska się wtedy znalazła, dając nam potężną broń propagandową na późniejsze czasy . A może raczej broń antypropagandową? Szkoda tylko, że nasi późniejsi dowódcy z II wojny chyba za bardzo uwierzyli, że z Sowietami można pokojowo rozmawiać, niemądrze dając się zaprosić na "pokojowe rozmowy w Moskwie" tylko po to, żeby zostać tam poddanym natychmiastowemu aresztowaniu (Proces Szesnastu z 1945)... Pokrętnie jednak ładnie się to komponuje z decyzją Edwarda Rydza-Śmigłego. Mając już na karku nazistów, z Sowietami i tak byśmy sami nie wygrali, wiec chociaż mamy dziś potężną broń propagandową. Piszę to wszystko, bo choć dla nas bestialstwo Stalina jest czymś oczywistym, to jednak dla niezaznajomionych z niczym ludźmi ze świata już niekoniecznie: chłonią rosyjską wersję historii jak gąbka, mając po dziurki w nosie poczynań USA na Bliskim Wschodzie  (środowisko dla rozwoju ISIS i niszcząca Europę wędrówka ludów) i cicho licząc, że Rosja wreszcie zrobi z tym jakiś porządek... Że też tylko istnieje ta Polska, "nieufna i niechętna współpracy, niczym w II wojnie światowej". Wystarczy spojrzeć na komentarze pod jakimkolwiek filmem z "Russia Today", opiewającymi w zachwyt nad Putinem.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

24-10-2016 [11:09] - Jabe | Link:

„Brak polskiego wypowiedzenia wojny przeciw ZSRS może i dał zachodowi pretekst, by wypowiedzieć wojnę samej III Rzeszy, ale przecież gdyby zachód wypowiedział wojnę również Stalinowi, to i tak nie byłoby w praktyce absolutnie żadnej różnicy [...] Nie wypowiadając wojny Sowietom, Edward Rydz-Śmigły podjął według mnie bardzo słuszną decyzję” – ?!

„Nie wypowiadając wojny Sowietom, Edward Rydz-Śmigły podjął według mnie bardzo słuszną decyzję [...] dając nam potężną broń propagandową na późniejsze czasy . A może raczej broń antypropagandową?” – To jest sedno tej notki. Niestety Pan nie znalazł miejsca, by to uzasadnić.

„tym bardziej oburzające jest zachowanie Sowietów, którzy ani myśleli puszczać schwytaną zwierzynę, woląc ją rozstrzelać w Katyniu, Kozielsku, Starobielsku, Ostaszkowie...” – Sowieci już tacy „oburzający” byli, o czym przecież z góry wiedziano. Jakoś nie pokochali nas za pasywność. A jednak decyzję naczelnego wodza Pan chwali.

Obrazek użytkownika Dreamer24

24-10-2016 [12:15] - Dreamer24 | Link:

Może po prostu nie mamy, co narzekać.

Grunt, to było przeciwdziałać sowieckiej propagandzie, starającej się nas oczerniać i fałszywie oskarżać o sprzyjanie nazistom. Sytuacja geopolityczna II Rzeczypospolitej była ciężka i o ile przeciw Niemcom mogliśmy aktywnie walczyć, o tyle przeciw Sowietom mogliśmy się już zdać tylko na samą potencjalną pomoc aliantów. W owym (niestety nieudanym) boju o względy dopomógł właśnie fakt, że część naszych wojsk się uratowała i mogła walczyć u boku aliantów w namacalny sposób. Same działania AK w odległej Polsce, która gdzieś tam sobie leży, nie przemówiłyby zachodowi do wyobraźni.