„Elita” jako margines społeczny

Pogardy są dwie. Jedna nienawistna, brutalna, pogarda tych, co w większości, którzy chętnie się śmieją, bo „skrzywdzili człowieka prostego” (noblista Czesław Miłosz). Ale jest też pogarda... szlachetna. Mówię serio. Pogarda jednostki wobec przemocy większości, przemocy totalitarnego systemu, utrzymywanego dzięki odwołaniu się do najniższych ludzkich instynktów. O takiej pogardzie pisał ten, który Nobla nie dostał, ale był pewnie większym poetą niż oboje naszych ostatnich literackich noblistów ‒ Zbigniew Herbert. „Niech nie opuszcza Cię twa siostra Pogarda dla szpiclów katów i tchórzy. Oni wygrają (...)”... I choć nie chcemy się zgodzić z autorem „Pana Cogito”, że „oni wygrają”, to trudno nie zgodzić się z resztą. Ale dziś nie o pogardzie jednostki wobec systemu i przemocy pisać trzeba, lecz o pogardzie elit wobec własnego społeczeństwa. No, właśnie: czy własnego? Mam wrażenie, że owe „elyty” są tak wyobcowane, wyalienowane z narodu, że poza związkami formalnymi – ta sama narodowość w paszporcie, miejsce urodzenia i język – nic prawie ich ze wspólnotą narodową nie łączy.

Oto Daniel Olbrychski złorzeczący na polskich kibiców siatkarskich, jednych z bardziej kulturalnych skądinąd, za to, że ośmielają się gwizdać na rosyjskich siatkarzy (sic!) wtedy gdy ci serwują (ale nigdy w czasie hymnu) to klasyczny przykład odlotu. Oto Krystyna Janda, która pluje na obecny rząd, ale jakoś nie gardzi dotacjami od niego (zostały one zmniejszone, ale wciąż są doprawdy pokaźne) wypowiada się, jak właściciel folwarku dotknięty do żywego, że pańszczyźniani chłopi mają trochę inne aspiracje niż on sam.

Pisał lewicowy klasyk Tadeusz Boy-Żeleński: „Bo paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy”. Ale to akurat nie ten przypadek, bo to żadne zacne głowy. Ani też wielkie, bo nie są to ludzie, którzy trafili do elity własną pracą i własnymi osiągnięciami, tylko są do niej „nominowani”, według klucza polityczno-ideologiczno-towarzysko-pochodzeniowego. To pseudowielkość kreowana czy nadmuchana do granic możliwości. Kryteria pobytu w takiej „elicie” są czytelne: „Gazetę Wyborczą” traktujesz niczym laickie pismo święte, do Michnika się modlisz, Kaczyńskiego nienawidzisz, Macierewicza obśmiewasz, Kościół w najlepszym razie dzielisz na „toruński” i „łagiewnicki”, Żołnierze Wyklęci są dla Ciebie minimum kontrowersyjni, największym niebezpieczeństwem jest polski nacjonalizm, a przywódczynią strajku Sierpnia 1980 była Henryka Krzywonos, a nie Anna Walentynowicz. Odlot? Odlot, bo to on właśnie z jednej strony jest powodem pogardy, a z drugiej – jej skutkiem. Im bardziej odlatujesz, tym bardziej gardzisz polskimi mrówkami, które gdzieś tam, na dole, uwijają się, aby utrzymać swoje rodziny, są oczywiście grzeszni, ale, zgodnie z tradycją, pobożni, po staroświecku Polskę kochają, a hymn narodowy jest dla nich powodem, by stawać na baczność i się wzruszać, a nie obciachem – jak dla poety Antoniego Pawlaka, jak to pokazał w swojej „Książeczce wojskowej”, długo zanim został rzecznikiem prezydenta Gdańska, pana Adamowicza (pozdrowienia do więzienia?). Pogarda ustanowionego (to dobre określenie) „establishmentu” wobec narodu kończy się zawsze katastrofą dla elit ‒ przynajmniej w dłuższym wymiarze czasowym, w okresie „długiego trwania” (tak, tak, Fernand Braudel). Pogarda jest groźna tylko wtedy, gdy jest skuteczna. Pogarda kosmopolitycznych elit III RP, mentalnie tkwiących często w PRL jest skuteczna coraz mniej. Tym bardziej staje się obciachem samym w sobie, żenadą. Taka pogarda prowadzi do intelektualnego, politycznego, towarzyskiego getta. To najprostsza droga do stopniowej może, ale kompletnej utraty wpływów. A zatem: niech gardzą. „Plwajmy na to” – ale nie „zstępujmy do głębi” (tak, tak, Adam Mickiewicz) tylko róbmy swoje, wykorzystując instrumenty, które dała nam kartka wyborcza wiosną i jesienią 2015 roku.

Nic tak nie śmieszy, jak pogarda do społeczeństwa prezentowana przez margines społeczny – a tym staje się „establishment” i bywszy „mainstream”.

*pełna wersja tekstu, który ukazał się w miesięczniku "Nowe Państwo" (01.09.2016)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jdj

01-09-2016 [12:32] - jdj | Link:

Oczywiście, że honorowo jest pogardzać zaprzańcami, bo to leczy społeczeństwo. Czyż zaprzańcom należy się uprzejme przysłuchiwać? Otóż nie. Należy się obstrukcja. Takich do domu się nie wpuszcza (ani do TV), ani się nie koleguje.

Obrazek użytkownika Lektor

01-09-2016 [16:26] - Lektor | Link:

Wspaniały tytuł !!!!

A więc te wszystkie komuchy i postkomuchy to zdrajcy narodu Polskiego (jak m.in. powiedział nasz kochany Prezydent na pogrzebie Inki i Zagończyka), i te całe elyty (lub ich miłośnicy) z PO, PSL, Pietra nowoczesnego plus kodziarze - to obecnie marginas społeczny !
Tak, tak mili niegdyś aktorzy i aktorki, reżyserzy czy reżaserki: Wyście powinni być wzorem patriotyzmu, a jesteście marginesem społecznym.

Do tej listy marginesu społecznego dołączyć należy tych 9 (słownie: dziewięciu) z TK z ajatollahem rzeplińskim na czele.

Nareszcie nazwaliśmy ich po imieniu - brawo !!!