Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
POLSKA ZACHOWUJE SIĘ WRESZCIE JAK TRZEBA...
Wysłane przez Lech Makowiecki w 28-08-2016 [23:29]
W ostatnią niedzielę sierpnia w Gdańsku żar dosłownie lał się z nieba. Wymarzona plażowa pogoda – pomyślałem sobie. Tymczasem wbrew tak sprzyjającej, wakacyjnej aurze wraz ze mną w kierunku Bazyliki Mariackiej przemieszczały się tłumy ludzi: młodych, starych, dzieci. Kolorytu i szyku dodawały reprezentacyjne oddziały Marynarki Wojennej, wojskowa orkiestra, rekonstruktorzy prezentujący wszystkie rodzaje wojsk i wszechobecne, przesympatyczne harcerstwo. Przybywały rodziny z całej Polski, a wystające z plecaków karimaty wskazywały na skłonność do znoszenia niewygód dla tak ważnej sprawy. Napotkałem też znajomych Polonusów z kilku kontynentów. Wszystkich ściągnęła do gdańskiej świątyni (i potem na cmentarz garnizonowy) legenda „Żołnierzy Wyklętych”, którym dzięki IPN-owskim archeologom i nowoczesnym badaniom genetycznym przywrócono tożsamość i prawo do godnego pochówku...
Zapewne większość z was oglądała transmisję z ostatniej drogi „Inki” i „Zagończyka” i zdaje sobie sprawę z faktu, że ich spóźniony o 70 lat pogrzeb obudził w nas (a zwłaszcza u młodzieży polskiej) całe pokłady patriotyzmu. Trafnie ujął to prezydent Andrzej Duda, mówiąc, że ta uroczystość – to patriotyczna manifestacja zadośćuczynienia dla tych, którzy mimo tragicznej śmierci nigdy nie stracili swej godności. Za to my – tym pogrzebem – przywracamy godność państwu polskiemu.
I to prawda – dopiero po 27 latach tzw. wolności odważono się nazwać Żołnierzy Wyklętych bohaterami – a tzw. władzę ludową i ich postkomunistycznych następców – zbrodniarzami...
Dlatego chciałbym przestrzec igrających z naszymi polskimi uczuciami bezideowców: nie przeciągajcie struny! Próba zakłócenia uroczystej mszy świętej przez prowokacyjną obecność KOD-u z Mateuszem Kijowskim na czele mogła zakończyć się dla nich tragicznie. Są takie chwile, gdy cierpliwość ludzka jest na wyczerpaniu. A swoją drogą jakim trzeba być złym człowiekiem, by w takim właśnie momencie i w tym miejscu próbować ugrać dodatkową polityczną rozpoznawalność?
POLSKA ZACHOWUJE SIĘ WRESZCIE JAK TRZEBA...
To zdanie, będące parafrazą ostatnich słów „Inki” przekazanych jej babci wybrzmiewało mi w uszach po zakończeniu tej wzruszającej, w sumie 5. godzinnej uroczystości.
Swego czasu napisałem wiersz, który na koncertach dedykuję zawsze prof. Szwagrzykowi:
UPIORY I LUDZIE
Pod cmentarnym murem
Na łączce zielonej
Biegały za piłką
Dzieci rozbawione
I tylko czasami
Dziwiły się z rana
Skąd ta ziemia świeża
I darń rozgrzebana
Pod cmentarnym murem
Nocami chmurnymi
Ludzie jak upiory
Doły ryli w ziemi
Z ciężarówek ślepych
Po dach ładowanych
Zrzucano jak worki
Ciała rozstrzelane
Pod cmentarnym murem
Drzewa wnet wyrosły
Dzieci w świat odeszły
W życie swe dorosłe
Wapno rozłożyło
Kości pogrzebanych
Ludziom jak upiory
Medale rozdano
Pod cmentarnym murem
Ale z drugiej strony
Stworzono Aleję
Wielce Zasłużonych
Czasem gra orkiestra
Przemową ktoś nudzi
To bliscy żegnają
Upiory – jak ludzi
Murem rozdzieleni
A w tej samej ziemi
Leżą obok siebie
Krzywdzący... Skrzywdzeni...
Tam marmur grobowców
Tu krew w każdej grudzie
Wstaną na Sąd Boży
Upiory... I Ludzie...
(z tomiku „Pro publico bono”)
PS Tuż po zapowiedzi wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy ze swego miejsca poderwał się energicznie ex-prezydent Lech Wałęsa i szybkim krokiem skierował się w kierunku wyjścia z bazyliki. Zaskoczył mnie jego niedbały, wakacyjny wręcz strój, pasujący bardziej na ryby niż do kościoła. I zupełnie nie licujący z okolicznościami tego spotkania. Nie jestem VIP-em, stałem skromnie na uboczu, z dala od kamer, wśród zwykłych ludzi. Jednak mimo upału - przez sam szacunek dla pomordowanych – wbiłem się w ciemny garnitur. Po prostu tak trzeba.
Niechęć Wałęsy do wysłuchania przemówienia AD była chyba naprawdę wielka, bo wciąż przyspieszał kroku. A że akurat stałem na szlaku jego „ucieczki” - omal mnie nie stratował... Byłego prezydenta żegnały nieprzychylne spojrzenia i pomruki wiernych; świętość miejsca powstrzymywała jednak ludzi od ostrzejszych epitetów. Dopiero wyjście Lecha na zewnątrz zaowocowało wybuchem entuzjazmu zebranych przed telebimem tłumów, które nie pomieściły się w kościele. Przez grube mury świątyni przebijały się okrzyki powitalne na cześć jakiegoś „Bolka”...
A z cyklu – znalezione w sieci - „Ballada o rotmistrzu Pileckim” z płyty „Obudź się Polsko”. Wciąż czekamy na możliwość jego godnego pochówku...
Komentarze
29-08-2016 [19:20] - ExWroclawianin | Link: Do autora: 100/100 Wspanialy
Do autora:
100/100
Wspanialy wpis i zazdroszcze panu uczestnictwa w historycznym zdarzeniu w Gdansku. Nareszcie Polska staje sie Polska. Ogladalem transmisje na swoim komputerze i bylem WZRUSZONY przepieknym (i bez kartki, z glowy improwizowanym) i dobitnym przemowieniem naszego Prezydenta RP dr Andrzeja Dudy, ktory mowil jak prawdziwy Polak od serca. Wzruszony bylem nie tylko ja ale widzialem wyraznie wzruszenie prof. Szwagrzyka gdy Prezydent RP osobiscie i publicznie mu podziekowal za jego prace i determinacje w odnajdywaniu naszych bohaterow. To byl bardzo piekny i naprawde wzruszajacy moment.
Oczywiscie byl moment bardzo nieprzyjemny z Lechem Walesa. Jezeli jeszcze do dzisiaj zyje w Polsce i nie tylko ktos kto popiera Lecha Walese to po dzisiejszym dniu powinien zadac sobie pytanie, dlaczego Lech Walesa tak nienawidzi Polakow i Polske ze chce zepsuc swoim zachowaniem tak wazne uroczystosci. Ci ktorzy go szantazowali jak Jaruzelski i Kiszczak juz nie zyja, wiec kogo sie jeszcze tak boi? Az sie wierzyc nie chce ze tylu Polakow oszukal bo ich zdradzil, taki wstyd i hanba. Czyzby bal sie seryjnego samobojcy??? Za zniszczenie dokumentow panstwowych czyli usuniecie wiele kartek ze swoich SB-ckich teczek powinien JUZ DAWNO znalezc sie w wiezieniu, jezeli ma byc jakas SPRAWIEDLIWOSC.
Pozdrawiam z New Jersey USA
PS.
Spotkalismy sie w Clark, NJ na pana wystepie
29-08-2016 [22:45] - Lech Makowiecki | Link: Pozdrawiam! I do zobaczenia w
Pozdrawiam! I do zobaczenia w NY. Może jeszcze we wrześniu...