Dziś o bieżączce, czyli czy ktoś w ogóle zarządza ryzykiem?

Szanowni

Dziś krótko, konkretnie i na bieżąco. Czy sądzicie Państwo, że splot rozmaitych czynników europejsko-światowych oraz trwające przygotowanie artyleryjskie w mediach zagranicznych, mające osłabić międzynarodową pozycję polskiego rządu i Prezydenta, jest tak zupełnie przypadkowe? W świetle dzisiejszych rewelacji o tajemnicach "teczki Kerry'ego", szczególnie w aspekcie kontaktów szefostwa takiego jednego byłego mocarstwa z ISIS, być może wskazane byłoby poświęcenie chwili wolnego czasu na choćby podjęcie próby określenia ryzyk wynikających dla Polski z rozmaitych zdarzeń oraz wychodzących z rozmaitych zaułków niepokojących informacji?

Spróbujmy tak w czynie społecznym, po amatorsku, rozważyć na czym i na kim trzyma się ta zbuntowana Polska, przeszkadzając w realizacji "ważnych planów" "ważnych graczy". Oczywiście punkt widzenia związany jest z punktem siedzenia, a ze świata słychać rozmaite rzeczy, w zależności gdzie i kto ucho przyłoży, ale najwyraźniej Rosjanie aż przebierają nogami żeby po Syrii móc nieść braterską pomoc Niemcom i w ogóle całej Europie Zachodniej, a tamtejsi lewacy też nie od tego, w czym zresztą pomagają im nie tylko media, nie tylko politycy, ale też i terroryści, odwiedzający Paryż, Brukselę, Londyn czy nie daj Boże Rzym, w przeciwieństwie do turystów nie jadący sobie pozwiedzać, tylko żeby się rozerwać w towarzystwie.

USA pod kierownictwem lewackiej administracji obecnego (na szczęście już niedługo) Prezydenta, kręci się w kółko jak ogłupiały słoń za własnym ogonem, na Bliskim Wschodzie jest jak jest, na Dalekim "Chińczycy trzymają się mocno" sypiąc sztuczne wyspy pod niezatapialne lotniskowce - jednym słowem świat zaczyna powoli przypominać podgrzewaną długo zupę - coraz to różne rzeczy wypływają na wierzch, a lada moment zacznie się to wszystko gotować.

No i co, teraz czekać cztery lata do następnych wyborów w Polsce żeby na odcinku europejskim zrealizować co się planowało i mieć spokój? A świat to poczeka?

Tak więc zasadne jest postawienie sobie pytania: jakie elementy polskiej układanki są na tyle istotne, że pełnią realną funkcję blokujących zmiany na planie co najmniej europejskim, a prawdopodobnie i globalnym.

Po pierwsze: sam fakt, że w Polsce jest rząd, który bardziej przejmuje się tym co sam obiecał, niż tym co Polsce obiecali inni. Standardowa procedura negocjacyjna (siedem zer na szwajcarskim anonimowym koncie) chyba nie zadziałała, w każdym razie na tę chwilę tak to przynajmniej wygląda, rewolucja gościa z kitką wypala głównie w zagranicznych mediach (swoją drogą być może w jednym są nawet bliżsi prawdy niż myśleli, porównując tego zakolczykowanego gentlemana do "legendarnego przywódcy Solidarności", o którym dziś już wiadomo że miał w swoim czasie ksywkę "Bolek"), tłumy na ulicach w Lany Poniedziałek owszem, widziano, szczególnie w okolicach KPRM na Ujazdowskich w Warszawie, tyle że waliły do Łazienek karmić wiewiórki, więc samotna para reprezentantów KOD sama musiała zeżreć cały żurek. Schetyna odgraża się że w obronie niszczonej demokracji podniesie rękę (ale z kontekstu wynika że nie tyle na rząd, ile w trakcie głosowania za Trybunałem Konsty..., wróć, wiosna, mózg mi się petrufikuje, oczywiście Trybunałem Stanu dla całego rządu i kogo tam jeszcze Wrażliwy Stefek wskaże nieubłaganym, choć nieco obgryzionym z nerwów i wykrzywionym z nieustannego napięcia psychicznego palcem wskazującym, co jest znakomitą ilustracją tych "deficytów demokracji" na które się uskarża), więc "cała Polska" struchlała ze zgrozy, wyczekując dalszego rozwoju wypadków w łonie PO z równym napięciem jak informacji że się Rzepliński ogolił.
Profesjonalizm naszych służb poraża śmiałków w drodze naderwania przepony, bo choć już coś cztery dni po wypadku samochodu z Prezydentem ktoś przypomniał sobie, że tydzień wcześniej był telefon o planowanym zamachu, za to bohatersko namierzono i zwinięto zakrapianą imprezę w liczbie 21 balujących za fałszywy alarm o Modlinie, po czym "wytypowano sprawcę" - no i oczywiście dobrze, bęcki się należą, ale kaliber tych dwóch spraw jest jakby nieporównywalny, prawda? A tego "dzwoniącego z niemieckim akcentem" też już namierzyli? Czy czekali z przypomnieniem sobie aż numer zostanie przykryty przez kolejne przychodzące?

Tak więc pierwszą przeszkodą jest rząd, a w każdym razie ci, którzy:

  • zupełnie nie rozumieją, że amerykańskie "Patrioty" po liftingu nie tylko będą wraże rakiety strącać samym wyglądem, ale jeszcze podpowiedzą po angielsku co robić i ziemniaki dla całej kompani obiorą
  • koso spoglądają na rozmaite służby specjalne zagranicznej proweniencji, których prawo do robienia co im się żywnie podoba wynika z ugruntowanego zwyczaju i wara komu od nich
  • przeszkadzają w strzyżeniu stada do gołej skóry
  • chcą coś zrobić i wiedzą co i jak, lekceważąc dobre rady, obfite poczęstunki i tłuste faktury
  • etc.

 Ale to nie wszystko. Cały ten złowrogi rząd trzyma się kurczowo na PIĘCIOMANDATOWEJ przewadze w Sejmie! Pięć mandatów! Przecież to tylko ciut, ciut więcej niż 1% parlamentarzystów! I to ma być demokracja!?! Że 1% rządzi całym krajem? A co to, Ameryka? Tam to są przynajmniej najbogatsi z bogatych, a nie jacyś przypadkowi ludzie, którzy w oświadczeniu majątkowym wykazują oszczędności życia w wysokości napiwku w "Ritzu" i uważają się za posiadaczy samochodu, bo mają dziesięcioletnie "Daewoo", w dodatku koreańskie.

Czyli drugą przeszkodą do pełni szczęścia w Europie, na świecie, a być może i w kosmosie, o którym marzy cały PSL od czasu jak strażak nad strażakami oglądał Muppetów, jest ta cała większość parlamentarna. I nic z tym nie można zrobić!

Ale jeszcze gorszy jest Prezydent, który zamiast nadstawiać plecki, policzki, uszki i giąć się w pół z zachwytu że go wpuszczono do salonu, goniąc z łopotem spragnionych ust łaskawie wyciągniętą rękę, nieważne damską czy męską, ma własne zdanie i nie waha się go używać.

I jeszcze capo di tutti capi, bezwzględnie dzierżący w mściwej dłoni ster, sznurki, tablet i długopis do skreślania z listy. Taaak, to jest źródło wszelkiej grozy, nocna zmora opozycji i błogosławieństwo producentów pampersów klasy "VIP". Co prawda tak radośnie się zaśmiewał czytając list Kozaków Zaporoskich do sułtana Mehmeda IV, że można by ulec złudzeniu że to pogodny człowiek jest, ale to tylko pozory, bo on sobie po prostu wyobrażał, że to korwinowcy piszą do Schultza i jak to się dla Donka kończy.

Czyli rząd, Prezydent i sam Najwyższy Przewodniczący. Najlepiej byłoby jak z przysięgą Longinusa Podbipięty, żeby się tak równo ustawili...

No i 10 kwietnia się mają ustawić. Przy okazji w bardzo licznym tłumie...A tu telefon od gościa z niemieckim akcentem, Bruksela, Warszawa na liście najniebezpieczniejszych miast w Europie (z tym to się nawet można zgodzić, nigdzie indziej nie spotka się na swobodzie, w biały dzień Człowieka o Starganych Nerwach), opona w samochodzie, teczka Kerry'ego - no po prostu tylko zamachowca-samobójcy trzeba do kompletu, żeby za jednym zamachem pozbyć się tylu problemów. No i wystarczy nadpalony dowód na miejscu zamachu, żeby trop prowadził do brukselskiej dzielnicy terroru. 

Czy w tych naszych służbach analizują takie scenariusze?

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jazgdyni

29-03-2016 [21:08] - jazgdyni | Link:

Cześć Janku.

Dobrze, że to piszesz. Te ciołki z BORu, czy kontrwywiadu nie wiedzą, co to są gry wojenne i potencjalne scenariusze.
Natomiast, jak dobrze wiemy, niektórzy z nich są świetnie przygotowani do akcji typu "seryjny samobójca", odkręcanie kółek samochodowych, lub tir, co nagle zmienił pas.
Ja bym mimo wszystko zastanowił się nad zatrudnieniem kilkunastu osiłków i paru mózgowców, na przykład z Blackwater.( Kto nie wie ki diabeł, proszę bardzo https://pl.wikipedia.org/wiki/... ). A do patrzenia im na ręce jeszcze paru ze Spetznazu.

Nie... żarty na bok. Dosyć słabe są u nas tradycje terroryzmu. Lecz, jak widzę, że prezydent Duda swobodnie i bez skrępowania przechadza się w tłumie ludzi, to ciarki mnie przechodzą po grzbiecie.

Tu jeszcze należy dodać, że 10 kwietnia będą razem, w jednym miejscu, prezydent Duda, Jarosław Kaczyński i minister Macierewicz. Gdy sobie pomyślę ilu już palce świerzbią...

Obrazek użytkownika Obserwator_3

29-03-2016 [21:13] - Obserwator_3 | Link:

Ano właśnie...

Dzięki i pozdrawiam, oczywiście niepoprawnie

Obrazek użytkownika twardek

29-03-2016 [22:20] - twardek | Link:

Dobrze, że podjął Pan temat. O marszu 10-go kwietnia nic się nie mówi, tak, jakby miał się odbyć wg dotychczasowych scenariuszy, a moim zdaniem nie powinien. Zasadniczym powodem jest dokonanie, nieudanego na szczęście, zamachu na prezydenta Dudę (przyjmuję, że nikt przy zdrowych zmysłach nie przyjmie objaśnienia o zmęczeniu materiału opony). Próba zamachu dowodzi, że tym razem to w BOR uaktywniono cyngli (albo też cyngle z zewnątrz, bo nadzór dostępu do operacyjnego sprzętu jest tam poniżej jakiejkolwiek krytyki i to w pełni umożliwia).
Jeżeli ministrowie Błaszczak i Macierewicz mają u siebie ludzi z głową, którym mogą zaufać, to ci pewno będą wiedzieć jak wyperswadować/zabezpieczyć 10-ty kwietnia.
... Z usług Blackwater nie korzystałbym. To prywatne siły zbrojne, które żyją z wywoływanych wojen i rewolucji, czyli z ludzkiego nieszczęścia i krwi. Jeżeli już, to przejściowo, do czasu odpluskwienia naszych specsłużb, skorzystałbym – jakkolwiek byłoby to egzotyczne – ze spec-oddziału z Chin.

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

29-03-2016 [22:39] - zdzichu z Wielk... | Link:

"nikt przy zdrowych zmysłach nie przyjmie objaśnienia o zmęczeniu materiału opony" Zasadniczo to nikt przy zdrowych zmysłach ani nie widzi w katastrofie smoleńskiej zamachu ani w wypadku samochodu prezydenta niczego szczególnego z wyjątkiem kompletnego olewania procedur i mijania się z odpowiedzialnością.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

29-03-2016 [23:53] - Obserwator_3 | Link:

Uprzejmie donoszę, że nie spełniam podanych wyżej kryteriów, może dlatego że przez część życia byłem pilotem a prawie dwie trzecie jestem kierowcą.

Być może to właśnie nie spełnianie tych wyśrubowanych kryteriów pozwala mi dostrzec, że istnieje różnica pomiędzy systemem WGS84 (GPS "zachodni") a systemem SK42 ("wschodni"), co zresztą zauważyła nawet Anodina i komisja Millera, tylko że dochodzą do innych wniosków co do rzeczywistego przesunięcia punktu początku pasa wg. systemu na Tupolewie. Ale nie to jest takie bardzo ważne, tylko nieuwzględnienie, że tzw. elipsoida Krassowskiego (będąca podstawą modelu odwzorowania powierzchni w systemie SK42) w tamtym obszarze powoduje nie tylko przesunięcie poziomie, ale też i w pionie (przez Millera w ogóle nie liczone, przez Anodinę określone na 10 m), prawdopodobnie w granicach 60 m. W efekcie pilot słysząc że jest "na kursie i ścieżce" szedł od dalszej coraz bardziej w lewo do pasa, w dodatku będąc przekonanym że pas jest bliżej, a samolot 60 m wyżej.

Jeżeli natomiast samochód po pęknięciu prawej tylnej opony zarzuca tyłem w lewo i w tym zjawisku nie ma "nic szczególnego z wyjątkiem kompletnego olewania procedur i mijania się z odpowiedzialnością", to trzeba się badawczo przyjrzeć prawom fizyki - najwyraźniej ktoś je niewłaściwie zatwierdził a głupi szwabski samochód olał. Na szczęście minął się nie tylko z odpowiedzialnością, ale i z innymi samochodami, bo mogło być niefajnie...

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

30-03-2016 [00:45] - zdzichu z Wielk... | Link:

"pęknięciu prawej tylnej opony zarzuca tyłem w lewo i w tym zjawisku nie ma "nic szczególnego"
Utracenie przyczepności prawego tylnego koła czym ma zaowocować jak nie zarzuceniem tyłu w lewo?

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [09:14] - Obserwator_3 | Link:

No rzeczywiście, jak prawa tylna opona pęknie, to ten brak tarcia da takiego kopa, że wyrzuci tył w lewo na sąsiedni pas, niewątpliwie. Pewnie trzeba jeszcze uwzględnić niezrównoważony moment na mechanizmie różnicowym tylnej osi? Ale przecież po to go wymyślili, żeby moment był dzielony proporcjonalnie bardziej na to koło gdzie jest mniejszy opór, hm... Ale pewnie DSC zadziałał... Tylko że powinien przyhamować to koło, gdzie jest mniejsze tarcie, żeby zwiększyć moment na tym drugim, dobrym. I tak źle, i tak niedobrze, skąd się wzięła ta dodatkowa energia rzucająca tył w drugą stronę, nie bardzo widać. Ale na filmie widać że skądś się wzięła. Pewnie z ciśnienia w oponie, rzeczywiście potrafi nieźle rzucić, szczególnie że opona na 5 atmosfer. Ale samochód do lekkich nie należy, jak to pancerny, a tego powietrza w oponie mniej, ze względu na wkładkę.

Same cuda. To znaczy, chciałem napisać "olewanie procedur". Proponuję wrócić do rozmowy jak przeprowadzisz stosowny eksperyment - mnie na ten przykład ściągało w prawo a nie rzuciło w lewo, ale to był napakowany LT (też 3,5 tony) przy złoty dwadzieścia a nie super-BMW przy dwóch paczkach.

Obrazek użytkownika twardek

30-03-2016 [13:01] - twardek | Link:

Wg relacji Prezydenta był „wystrzał”, był „huk”. Jeżeli było to „wystrzałowe”, czy tam „hukowe”, rozerwanie opony, to przez ułamek sekundy tarcie na niszczonej oponie mogło mieć wartość zerową. Stąd taki byłby tor pojazdu przed jego zatrzymaniem.

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

30-03-2016 [01:46] - zdzichu z Wielk... | Link:

I jeszcze to Panie Pilot.
!.Zgodnie z przepisami Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO), drogą startową z podejściem precyzyjnym jest droga startowa przyrządowa obsługiwana przez ILS i/lub MLS oraz pomoce wzrokowe. System ILS składa się z kolei z radiolatarni ścieżki (GP), radiolatarni kierunku (LLZ) oraz radiodalmierza (DME).

Co ma wspólnego z procedurą podejścia do lądowania elipsoida Krassowskiego?

2.Jaka była wysokość decyzyjna dla TU - 154. Na lotnisku Smoleńskim ponoć wynosiła 70 metrów, podczas gdy dla lepiej przygotowanych lotniskach położonych w znacznie bardziej dogodnym terenie wynosi około 100 metrów.
decyzja o odejściu na drugi okrą zapadła za późno.

3. Panie Pilot, słyszałeś Pan o czymś takim jak pętla histerezy i czym się objawia w aerodynamice?

Obrazek użytkownika Jabe

30-03-2016 [02:51] - Jabe | Link:

Przyznaję, że też jestem ciekaw, co Krasowski zawinił.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [10:13] - Obserwator_3 | Link:

2. Jeszcze tylko trzeba ustalić, na jakiej wysokości SĄDZILI że są w momencie decyzji o odejściu (kłania się kwestia odmiennych modeli)

3. Chętnie posłucham, za moich czasów borykałem się ze zjawiskiem histerezy przy liczeniu strat na transformatorach, ale od tamtej pory nauka zrobiła takie postępy, że mogło mi coś umknąć.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

17-10-2020 [19:24] - Obserwator_3 | Link:

No i święta racja, zabili się niezgodnie z przepisami. Co ma wspólnego elipsoida Krasowskiego z procedurą lądowania? To może na przykładzie dostępnym dla każdego na czym polega dynamiczne modelowanie sytuacji w oparciu o wskazania przyrządów w warunkach braku widoczności - wynajmowałem kiedyś pokój w mieszkaniu, gdzie układ przedpokoju i w łazience był prawie identyczny jak w moim: wanna stała tam gdzie u mnie stała wanna, umywalka tam, gdzie u mnie umywalka, to samo z pralką, wymiary praktycznie takie same. Różnica polegała na tym, że w tym mieszkaniu do łazienki były pierwsze drzwi z korytarza, natomiast do toalety drugie, podczas gdy w moim (późna gomuła) drzwi były jedne, gdyż toaleta była w łazience (sedes stał przy umywalce, tam gdzie w wynajętym mieszkaniu był bidet). Ponieważ właścicielka, starsza, bardzo dystyngowana pani, miała niezwykle lekki sen, jakiekolwiek łażenie w nocy, nie mówiąc o zapalaniu światła w przedpokoju, groziło jej obudzeniem. Którejś nocy "zew natury" zerwał mnie z posłania, więc półprzytomny, ale cichutko i na paluszkach, przemknąłem się po omacku do drzwi i - bez zapalania światła - rozpocząłem prowadzoną tysiące razy procedurę podejścia bez widoczności. W pewnym momencie błędnik (czyli odpowiednik systemu TAWS) zaalarmował mnie, że rzut pionowy środka ciężkości niebezpiecznie zbliża się do krawędzi podstawy, choć już powinien nastąpić kontakt z podłożem i za chwilę nastąpi przeciągnięcie. Awaryjnie przerwałem procedurę zrywając się na równe nogi i w oka mgnieniu przytomniejąc, po czym udałem się we właściwym kierunku. Do dziś czuję wdzięczność wobec projektantów, że bidet był taki niski. Tak więc kwestię modelowania rzeczywistości w oparciu o wskazania przyrządów mamy chyba omówioną? A że elipsoida Krasowskiego (czyli baza odwzorowania powierzchni odniesienia w systemie SK42) różni się od elipsoidy odwzorowania dla systemu WGS84, to i wymodelowane położenie w oparciu o dane z jednego systemu wprowadzone do drugiego będzie się różniło od rzeczywistego. Jest taka książeczka "Polskie układy współrzędnych"(Roman J. Kadaj, Rzeszów 2002), można sobie znaleźć w internecie, tam bardzo fajnie jest to wyjaśnione, szczególnie jeżeli chodzi o uwzględnienie przy przeliczaniu wysokości elipsoidalnej, polecam gorąco.

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

30-03-2016 [13:27] - zdzichu z Wielk... | Link:

Cała ta pańska pisanina, podobnie jak działania Komisji Antoniego M. to bezwładna próba udowodnienia, że polscy piloci na drzwiach od hangaru we mgle wylądują.
Złamano procedur parę, a ich łamanie z układem współrzędnych, wspólnego nie ma nic.
Skoro pilot otrzymuje informacje o obniżeniu się pietra chmur poniżej 100 metrów, na lotnisku nie przygotowanym do przyjmowania samolotów w trudnych warunkach to podejmuje decyzje o nielądowaniu. Nie konsultuje tej decyzji z generałami i mistrzami ceremonii tylko informuje ich, że leci na inne lotnisko. Polscy piloci z własnej woli powierzyli los swój i pasażerów kontrolerom, z którymi ustalili wysokość decyzyjną na 50 metrów.
Komisja może sobie wymyślać bomby, sztuczną mgłę, celowe osłabienie jakiś elementów, ale każdy pilot po przeczytaniu stenogramu stwierdzi jedno - piloci przyczynili się do śmierć pasażerów nie podejmując jedynej właściwej dla tamtych warunków decyzji, decyzji o nielądowaniu.

Jesteś Pan Pilotem to czym jest pętla histerezy w aerodynamice musisz Pan wiedzieć. Gwoli poszerzenia Pańskiej wiedzy.
Jeśli płat nośny ma ustawiony profil na obniżania pułapu i lądowania i tak samo ustawiony ciąg, to zmiana profilu płata i ciągu nie wpływa momentalnie na zmianę toru lotu. Wynika to z tego że zmiana rozkładu ciśnienia na płacie pojawia się z opóźnieniem tym większym im szybsza i gwałtowniejsza była zmiana profilu i ciągu. Tutka to nie Zlin, dochodzi tam jeszcze olbrzymia energia kinetyczna. Kolokwialnie mówi się że cząsteczki powietrza mają pamięć i nie chcą się poddać zmianom otoczenia.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [15:56] - Obserwator_3 | Link:

Hm, przy oscylacji kąta natarcia w okolicach wartości krytycznej dla profilu, takie zjawisko dla powiązania współczynnika oporu (Cx) od współczynnika siły nośnej (Cz) - nie tyle związane z "pamięcią" cząsteczek powietrza, ile jego ściśliwością i lepkością - faktycznie może rozwalić skrzydło, a w każdym razie doprowadzić do jego "trzepotania" wskutek naprzemiennego "urywania" strug i ponownego "klejenia" do powierzchni spływu. Niemniej w tym wypadku to zjawisko nie miało prawa wystąpić, raczej większe znaczenie ma bezwładność (jednak to jest 80 ton).

Ciekawostką jest, dlaczego wraca jak bumerang twierdzenie, że piloci zamierzali lądować, skoro nawet w raportach jest o podejściu do wysokości decyzji - a nie da się ukryć, że ta "wysokość decyzji" związana jest ściśle z płaszczyzną odniesienia, a ta z kolei wynika wprost z przyjętego układu współrzędnych. Skoro więc współrzędne z systemu SK42 wprowadzone do urządzenia pracującego w systemie WGS84 dają w okolicach Warszawy różnicę wysokości 35 m (a w okolicy Smoleńska zadaje się że 60 m), to też i wpływ elipsoidy odniesienia jest całkowicie bezpośredni - po prostu samolot leci np. na 140 m zamiast na 200, gdy piloci są całkowicie przekonani że lecą właśnie na 200, w czym byli w dodatku utwierdzani przez wieżę informacjami że są "na kursie i ścieżce". Proste? Zrozumiałe? Widać już związek przyczynowo-skutkowy? Czy dalej ciągniemy narrację "MAKowej panienki"?

Co to ma wspólnego ze "sztuczną mgłą", helem etc., dostrzec nie mogę, ale też i w decyzji o przelocie do wysokości decyzji w konfiguracji "do lądowania" nie widzę żadnego łamania procedur. Ale oczywiście najłatwiej jest wypisywać o winie pilotów i cytaty z Bredzisława Bezwąsego o "drzwiach do hangaru".

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

30-03-2016 [16:35] - zdzichu z Wielk... | Link:

"każdym razie doprowadzić do jego "trzepotania" wskutek naprzemiennego "urywania" strug i ponownego "klejenia" do powierzchni spływu. Niemniej w tym wypadku to zjawisko nie miało prawa wystąpić, raczej większe znaczenie ma bezwładność (jednak to jest 80 ton)."
1. Nie wspomniałem o p. histerezy w kontekście przyczyn destrukcji samolotu, tylko o jej wpływie opóźniającym reakcje samolotu na zmianę konfiguracji płata co w połączeniu z masą może dać opłakane skutki.

2. Nie twierdzą, że mieli na 100% zamiar lądować, tym nie mniej z stenogramu wynika jasno że decyzja o lądowaniu była warunkowa.
Ostateczna decyzja czy lądujemy czy odchodzimy miała zostać podjęta po osiągnięciu wysokości decyzyjnej, która okazała się zbyt niską.

3. Informacja jaką otrzymali piloci tutki z polskiego Jaka i z wieży - zważywszy na "drogocenny ładunek" i świadomość że lotnisko smoleńskie nie jest lotniskiem odpowiednim do lądowania przy pułapie chmur 40 m - powinna zaowocować jednoznaczną decyzją, nie zniżania lotu w celu wymacania lotniska, tylko szukania Mińska. Zamiast tego pilot wdał się w rozważania z ludźmi którzy nie mieli prawa głosu. Przyczynę braku jedynej właściwej decyzji pilota, cała Polska zna.

Komisja Antoniego M. ma za zadanie przykrycie tej przyczyny, która obciąża konkretną osobę.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [17:11] - Obserwator_3 | Link:

W skrócie mówiąc, kwintesencją zarzutów jest to, że ufali przyrządom i słuchali się wieży. Super. Proponuję polecieć we mgłę (choćby wleźć w chmury), wyłączyć żyro i radio i zadać się na... No właśnie, na co?

Jeżeli pilot przestaje ufać przyrządom, zdając się na własne odczucia i traci zaufanie do kontrolera, to jedynie Anioł Stóż (i to z silnym wsparciem) może mu pomóc, bo inaczej to już jest martwy.

A co, jeżeli ufa źle wskazującym przyrządom i fałszywie prowadzącym kontrolerom? Czy to na pewno ma coś wspólnego z łamaniem zasad i procedur? Szczególnie w obszarze teoretycznie bezpiecznym, bo ze świadomością zapasu wysokości? A że jar ma coś koło 60 m głębokości i lecieli we mgle, to WSZYSTKIE przyrządy, począwszy od ciśnieniowych (spadek ciśnienia wskutek kondensacji pary wodnej), poprzez radiowysokościomierz po TAWS plus wieża utwierdzały go w błędnym przekonaniu o prawdziwej pozycji, a przede wszystkim wysokości. A jak jar zaczął się podnosić i sprawa wyszła, to dla prędkości 280 km/h (czyli ok. 80 m/s) na reakcję SAMOLOTU już zabrakło czasu (patrz: bezwładność).

Ostatecznie z jakiegoś powodu po identycznej katastrofie i też w Smoleńsku Iła-76 z jednostki we Twerze coś z dziesięć lat wcześniej (w tym czasie szefem był tam ten sam Krasnokutski, który siedział we wieży w Smoleńsku 10 kwietnia, więc musiał znać tę historię bo to jego samolot był) wydano dla Siewiernego biuletyn zakazujący lądowań z kierunku wschodniego w wypadku wystąpienia mgły w jarze.

Czy przypadkiem ten Ił Krasnokutskiego nie miał GPSa w systemie WGS84? Tak się tylko pytam, bo nie wiem...

Obrazek użytkownika admin

30-03-2016 [20:10] - admin | Link:

Ban za kłamliwe oskarżenia nie mające żadnego potwierdzenia w rzeczywistości.

Obrazek użytkownika admin

30-03-2016 [20:03] - admin | Link:

Nie mieli prawa lądować "na GPS". A niewykluczone, że tak zrobili. A tych różnic układów współrzędnych oczywiście nie znali. Nie przypuszczali nawet, bo na mapkach podejścia to nie było zaznaczone. Trzeba było znać wojskowe rosyjskie procedury lotnicze, żeby to wiedzieć.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [20:24] - Obserwator_3 | Link:

Zgadam się, nie mieli prawa lądować na GPS. Ale nie znam nikogo, kto podjąłby się lądowania "na GPS" i jest całkowicie wykluczone żeby to robili:
a) jest to wyłącznie przyrząd pomocniczy;
b) nic nie wskazuje na to, że w ogóle zamierzali lądować a nie wykonać podejście do wysokości decyzji.

Co do różnic układów współrzędnych: jest to elementarza nawigacyjny, ostatecznie Polska dopiero w latach 90tych przeszła z SK42 na WGS84. Natomiast na danych lotniska Siewiernyj (tym dokumencie, co to faksem przyszedł) są podane współrzędne pasa BEZ OZNACZEŃ, czyli (zgodnie z normą w lotnictwie) tak jakby były w układzie WGS84 - a tymczasem były w starym systemie SK42. Ich wprowadzenie do GPS pracującego w systemie WGS84 powodowało, że w modelu przestrzeni na którym operował system TAWS, teoretyczne lotnisko było przesunięte w stosunku do rzeczywistości o 160 m w kierunku z którego leciał samolot i 40 m na południe ORAZ znajdowało się 60 m niżej niż naprawdę.

Gdyby na faksie przy podanych współrzędnych była informacja "SK42", można byłoby to spokojnie przeliczyć na współrzędne w WGS84.

Ale jej nie było...

Obrazek użytkownika admin

30-03-2016 [20:40] - admin | Link:

Wszystko zgoda. Chodzi o podejście, bo samobójcami by musieli być, żeby GPS-em celować w próg pasa, choćby przy "dobrych" współrzędnych. Takie systemy są dopiero w opracowania. Ale czy na pewno chcieli tylko do 100 m czy jednak niżej, to kwestia otwarta moim zdaniem. Złamali procedury, nie odskoczyli po pierwszym odczycie 100 m, nie widząc ziemi, tylko dalej coś kombinowali. Pomijając fakt, że nie odczytywali baro, tylko radiowy, myśląc, że lecą poziomo? Ale nie patrzyli na wariometr z kolei, który pokazywała, że mimo tych samych odczytów wysokości radfiowej jednak schodzą w dół (jaru)? Ale też jeśli szukać zamachu, to właśnie m.in. tutaj. Zamach "rozproszony": tu zachachmęcony układ współrzędnych, tu błędne komunikat na kursie i ścieżce, tam coś itd. Wcale nie trzeba materiałów wybuchowych żeby sprowadzić samolot na ziemię przy braku widoczności. Ale bez "pomocy" pilotów niestety się nie obędzie..

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [21:10] - Obserwator_3 | Link:

Doskonałą poszlaką przemawiającą za celowym działaniem jest taki właśnie rozwój sytuacji (rozmycie w bałaganie i wielość spójnych narracji).

Jeżeli chodzi o wariometr - w sytuacji gęstniejącej mgły i intensywnej kondensacji zmiana ciśnienia w funkcji malejącej wysokości może być zakłócona, więc i wskazania mylne, natomiast (o ile w tym zakresie któryś z raportów jest prawdziwy) wydaje się, że cały czas był dokonywany odczyt z radiowego - dlatego wysokość się chyba dwa czy trzy odczyty ustabilizowała - z osi czasu i odległości wynikałoby że chyba pokrywałoby się to z wejściem nad początek jaru i lotem nad opadającym stokiem, ale pewności nie mam.

Obrócenie znaku drogowego o niebezpiecznym zakręcie na oblodzonej drodze może zupełnie skutecznie zastąpić bombę...

A co do odejścia - podjęli decyzję o odchodzeniu, ale nie wiedzieli że są nisko, w bok i na zniżaniu, kiedy więc przeciwny stok jaru zaczął się gwałtownie podnosić (a więc wysokość do ziemi maleć), to mogło być już za późno, pytanie ile mieli czasu, ile mieli mocy do dyspozycji, na jakiej wysokości rzeczywiście się znajdowali etc. Dużo pytań...

Jest jeszcze jeden wątek: jak się zachowują silniki Tu-154 po długotrwałym locie, zmniejszeniu o obrotów na zniżaniu i nagłym wrzuceniu mocy startowej. Min. Macierewicz wspominał dziś na Komisji ON o świadkach mówiących o ogniu, dymie i trzaskach wydobywających się z silnika. A pamiętacie Iła62, który spadł na Okęciu? Te same silniki Sołowiow D30KU (zresztą z wadą ułożyskowania sprężarki wynikającą ze zmniejszenia ilości wałeczków o połowę, co było powodem katastrofy "Tadeusza Kościuszko" w Lesie Kabackim). Czy jest możliwe że w naszym Tu-154 były w dalszym ciągu te silniki z tą wadą i akurat w tym momencie łożysko nie wytrzymało obciążenia?

A ktoś to na serio badał?

Obrazek użytkownika twardek

30-03-2016 [00:07] - twardek | Link:

Pan, za pozwoleniem Zdzichu, to ma dobrze.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

30-03-2016 [08:56] - NASZ_HENRY | Link:

5+ został wzmocniony przez 500+ ;-)

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

30-03-2016 [15:41] - zdzichu z Wielk... | Link:

Panie Pilot, a pomyślał Pan o lekarzach nowego establishmentu. Nie należałoby im sprawdzić metryk, czy aby dziadkowie lub rodzice ich,na pancerzach tanków nie przyjechali? Albo chociaż w majty im zajrzeć, z pewnością znajdzie wielu Prawdziwych Polaków chętnych do tej niewdzięcznej acz niezbędnej czynności. B.ezpieczeństwo władz ponad wszystko

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [16:35] - Obserwator_3 | Link:

Proponuję jeszcze raz przejrzeć materiał szkoleniowy z metody majeutycznej i doprowadzania tez oponenta "ad absurdum".

Przecież można było chociażby napisać o "śpiochu" w kancelarii, który podstępnie wleje roztwór polonu do herbaty (a, przepraszam, to było), albo o zatrutych szpikulcach w parasolach (cholera, to też było), albo radioaktywnej substancji na siedzeniu w samochodzie (psiakość, też było) - ale o lekarzach? Przecież mają z figurantem zbyt rzadko kontakt, w dodatku nieregularny, aczkolwiek rzeczywiście mogą być źródłem cennych i przydatnych informacji.

Ciekawe że służby w innych krajach nie mają oporów przed łażeniem po życiorysach praszczurów, a w dodatku (pewnie z powodu postępującej paranoi) niuchają czy to aby nie "matrioszka". Choć z drugiej strony taki agent wojskowego wywiadu PRL pod sztucznym życiorysem nawet karierę w (chyba) CDU w Hamburgu zrobił, uchodząc za Niemca z Mazur, więc może z tym sprawdzaniem to niezupełnie tak bez sensu.

Ale proszę się nie zniechęcać i dalej próbować.

Obrazek użytkownika zdzichu z Wielkopolski

30-03-2016 [17:12] - zdzichu z Wielk... | Link:

A o co chodzi? Przecież mój wpis jest całkiem na poważnie i w dobrej wierze pisany.

Obrazek użytkownika Obserwator_3

30-03-2016 [17:21] - Obserwator_3 | Link:

A to sorki, jakoś mi umknęło. Bez urazy ale mam alergię na trolle i stąd pewnie nadinterpretacja treści wskutek specyfiki prezentowanej formy.