W dobie ostatnich zabaw karnawałowych anno domini 2016 mieliśmy w Polsce swój własny festiwal. Hipokryzji i głupoty sączonych z ekranu telewizora, z internetu czy w końcu z trybuny sejmowej. Doprawdy, ujmuje mnie troska czy wręcz oburzenie obecnej opozyji o to, jak to rząd PIS będzie dzielił dzieci na te lepszego (czyli z min. jednym bratem czy siostrzyczką) oraz gorszego sortu (jedynaki lub te z dorosłym rodzeństwem). Pomimo, że autorzy programu i jego "referenci" tłumaczyli po stokroć, że nie mówimy o żadnym programie socjalnym ale o programie demograficznym, który ma promować rodziny 2+2 lub większe i zachęcać młodych do takiego właśnie modelu, zakute łby dalej powtarzają swoja mantrę o niesprawiedliwości czy wykluczeniach. Gdyby zechcieć pociągnąć tę logike dalej, wyszłoby że grup wykluczonych jest o wiele więcej, np. bezrobotni absolwenci żyjący na śmieciówce za 800 PLN netto czy renciści pobierający minimalne świadczenia, którzy to siłą rzeczy nie załapią się na 500+ a jakieś tam podatki przecież płacą. A skoro płacą to państwo powinno wszystkim skolko ugodno wyrównywać biedę od jakiegoś założonego poziomu albo wogóle oddawać sumę "pogłownego", którą najpierw musi oczywiście zabrać i rozdysponować odjąwszy działkę na własnych urzędników. Generalnie, zawsze znajdzie się jakaś grupa, która wobec rozdawania przywilejów (bo 500+ to klasyczny przywilej) poczuje się wykluczona z powodu w ich mniemaniu niesprawiedliwego progu. I tak można tę jałową dyskusję ciągnąć w nieskończoność, szukając coraz to nowych punktów odniesienia, zależnych oczywiście od punktu siedzenia. Tyle, że w przypadku 500+ logika jest bardzo prosta. Tak prosta, że niektórzy nie są w stanie jej dostrzec zgodnie z powiedzeniem, że najciemniej pod latarnią.
W ludzkim życiu mamy dwa okresy nieproduktywne: dzieciństwo oraz starość. W pierwszym okresie nasze potrzeby życiowe zaspokajają rodzice, w drugim nasze dzieci. Tak było od zawsze i tak naprawdę nic się nie zmieniło na przestrzeni wieków. Owszem, znacznie wzrosła produktywność pojedynczego człowieka i mniej więcej proporcjonalnie wzrosły potrzeby tegoż człowieka. Mówiąc obrazowo, do wrażenia odczuwalnego szczęścia potrzebujemy coraz więcej zasobów, które pochłaniaja coraz więcej środków i coraz więcej usług świadczonych na bieżąco. I wszystko wesoło się kręci, dopóki trwa wymiana towarowo-pieniężna i dopóki istnieją wymieniający się. Tu wchodzimy w istotę pieniądza. Naiwnym jest ktoś, kto uważa, że odkładając składkę emerytalną odkłada sobie kapitał, z którego będzie mógł korzystać za kilka lat niezależnie od wszystkiego innego. Otóż patrz zdanie poprzednie - nic z tego nie będzie, jeśli zabraknie ludzi chcących się wymieniać za to, w czym zdefiniowany jest ów kapitał. Dobra tworzone są przez ludzką pracę, nie przez zera na wirtualnym koncie tudzież papier, na którym wydrukowane są banknoty. Pieniądz jest jedynie umownym środkiem zapłaty, którego funkcjonowanie opiera się na wzajemnym zaufaniu. W momencie braku zaufania, braku dóbr do wymiany lub braku chętnych wartość pieniądza sprowadza się do wartości makulatury lub podpałki, jak kto woli. Oczywiście, można za obecnie posiadane rezerwy, zamiast odkładania na emeryturę, zacząć kupować konserwy o długim terminie przydatności do spożycia z myślą o niezależnej egzystencji ale i tak może się zdarzyć, iż będziemy potrzebowali kogoś, kto konserwę otworzy i zawartość poda do ust. Jakby nie kombinować, bez dzieci w Narodzie wszystko szlag trafi. Sposoby obchodzenia tej prawidłowości są obarczone pokaźnym ryzykiem, co widać na przykładzie naszych zachodnich (tych bliższych i dalszych) sąsiadów. I szczerze obawiam się, iż nadzieja na to, iż nowoprzybyli goście wypełnią im lukę na rynku pracy jest nadzieją płonną, w odróżnieniu od wizji opróżnienia budżetów pewnych krajów z uwagi na wydatki socjalne oraz na bezpieczeństwo. Z drugiej strony, jeśli goście w szybkim tempie staną się większością, w dodatku obcą mentalnie i kulturowo w starzejącym się społeczeństwie, pozostanie oddać im resztki dobytku w zamian za szeroko pojętą życzliwość, w niektórych kręgach zwaną również ochroną. Aspekt, o który dyskutujemy powyżej to podtrzymanie wartości odłożonego kapitału poprzez stałą liczbę osób wytwarzających dobra i zdolnych do wymiany towarowo-pieniężnej. Aspekt, który w ogołe pomijałem w powyższych rozważaniach to kwestia naszych realiów, w których środki pieniężne odłożone na emeryturę rozchodzą się na pniu na zabezpieczenie świadczeń emetytalnych poprzedniego pokolenia, a o czym świadczy choćby rokroczny deficyt w ZUS-ie na kilkadziesiąt miliardów PLN. Fakty są takie, że pieniądze na nasze emerytury zarobią dopiero nasze dzieci, pod warunkiem że będziemy je mieć.
W takim razie proponuję przyswoić nieco liczb i prostych rachunków. Przy obecnej średniej długości życia wynoszącej w Polsce około 74 lat zastępowalność pokoleń zapewnia wskaźnik dzietności bodajże 2,17. Zważywszy na fakt, że w każdej populacji jest pewien odsetek osób chorych i bezpłodnych oraz na fakt, że nie można urodzić ułamka dziecka, zwiększenie naszej liczebności zaczyna się tak naprawdę od trzeciego dziecka a podtrzymanie stanu osobowego mniej więcej od modelu rodziny 2+2 oraz 2+3 w równych proporcjach. Bez tego zwyczajnie nie ma naszych emerytur. Podczas, kiedy rodzina 2+2 okazuje się niewystarczającym minimum, dziś można było się dowiedzieć, że 53% rodzin to model 2+1. Co można zrobić w takiej sytuacji? Jest kilka wyjść. Pierwsze to długofalowy program demograficzny na kształt 500+. Drugie acz ryzykowne to sprowadzenie imigrantów. Trzecie to skokowy wzrost produktywności i zamożności społeczeństwa, tak aby utrzymanie dwa razy większej ilości emerytów niż obecnie było możliwe dzięki pracy obecnego pokolenia 20-50 lat. Aczkolwiek przy opcji nr. 3 uwzględnić należy pewną prawidłowość przyrody, mianowicie taką że natura nie znosi pustej niszy ekologicznej. Bogate acz nieliczne społeczności zawsze mają problem z naporem "gości" chętnych do wydrenowania ich z dorobku i w tę kwestię wpisuja się zarówno płoty i systemy alarmowe na prywatnych posesjach nowobogackich czy mury i zasieki wzdłuż granic biednego i bogatego państwa.
Warto powtórzyć to jeszcze raz: program 500+ to klasyczny przywilej. Rozsądne państwo nie rozdaje przywilejów komu popadnie ale tym, których działalność opłaca się państwu. Jednym z najbardziej palących problemów Polski jest obecnie zapaść demograficzna i z tego właśnie powodu rozsądne jest, aby przywileje promowały wszystkich, którzy swoja działalnością tejże zapaści się przeciwstawiają. Niestety, rodzina 2+1 nie spełnia warunku minimum. Rodzina 2+2 spełnia dopiero po nieznacznym naciągnięciu rzeczywistości. Do rodziny 2+3 przyczepić się już pod tym względem nie można. Jest oczywiste, że przyznawanie przywilejów odbywają się kosztem kogoś innego, co jeszcze nie świadczy wcale o tym, że przywilej jest czymś niesprawiedliwym. Tutaj wszystkim krzyczącym o niesprawiedliwości a w szczególności członkom wiadomej partii chciałbym zaproponować kilka sprawiedliwych rozwiązań:
1) rezygnujemy z programu 500+, w zamian za to każdy dorosły funkcjonujący w rodzinie mniejszej niż 2+2 płaci ekstra podatek na poczet swojej emerytury (proporcjonalnie w zależności od posiadania 0 lub 1 dziecka) lub też na poczet rodzin wielodzietnych - wszak to nikt inny jak dzieci rodzin 2+2 i większych będą pracować na ich emerytury i dbać w przyszłości o zgromadzony kapitał emerytalny a koszta wychowania i utrzymania ponoszą TERAZ ich rodzice.
2) już teraz sprowadzamy szturmujących strefę Schengen imigrantów, ustanawiamy nowy podatek na ich edukację i przyuczenie zawodowe oraz zakwaterowanie (trochę potrwa, zanim wejdą na rynek pracy i nauczą się języka). I za chwilę pomnożymy go razy 4 z racji prawa do łączenia rodzin.
3) umawiamy się, że od dziś nie ma żadnych nowych emerytur, na spłatę świadczeń juz nabytych sprzedajemy państwowe obligacje, powiększając relację długu do PKB do 10% zamiast obecnych 2,9 %, za czym idą zwiększone proporcjonalnie roczne koszta obsługi zadłużenia.
4) przestajemy pyszczyć na program 500+ i modlimy się, żeby wypalił, w przeciwnym razie wdrażamy któryś z punktów 1-3.
I na koniec coś dla hipokrytów level master.
Wy, którzy jeszcze niedawno twierdziliście, że wprowadzenie 500+ w kształcie proponowanym przez PIS to droga do drugiej Grecji, że zrujnuje to budżet, że beneficjentem będą jedynie sklepy monopolowe a którzy dziś chcecie dawać 500 złotych na każde dziecko w ramach sprawiedliwości i troski o kraj....
Wy, którzy teraz pochylacie się nad losem samotnych matek o dochodzie poniżej 800 zł na osobę (założony próg 500+ dla samotnych rodziców) a którzy wcześniej utrzymywaliście próg dla zasiłku dla tychże w wysokości 514 zł....
Wy, którzy żrąc ośmiorniczki czy carpaccio z żubra na koszt podatnika w przypływie szczerości byliści uprzejmi stwierdzić, że za 6000 zł pracuje tylko idiota albo złodziej...
Wy, którzy w 8 lat zadłużaliście kraj na 75 mld rocznie a utyskujecie na koszta 500+...
Wy wszyscy wyżej wymienieni, zamknijcie wreszcie te zakłamane gęby, bo tylko się pogrążacie. Powtarzacie schemat działania byłego prezydenta, który twierdził, że tylko frustraci polityczni chcą referendów a po przegraniu I tury ogłosił takowe za 100 baniek następnego dnia z nadzieją na przejęcie ok. 3 mln głosów. Jemu to nie pomogło i Wam też już nic nie pomoże. Możecie jeszcze odejść z polityki z godnością albo .... zabrać na odchodne przysłowiowe meble i sokowirówkę.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8893
"Ty zdzichu, słyszałem, że tam w Wielkopolsce głosujecie tylko na PO i ZSL"
Nie głosujemy na PiS, bo sami na siebie zarabiamy, nie potrzebujemy jalmużny pisowskiej.
A to sie jeszzce zdzisiek okaze czy nie pobiegniecie po pieniazki z wywieszonym ozorkiem, i to juz niedlugo, wasza obluds zostanie wystawiona na ciezka probe, chociaz watpie bys mial mandat by wypowiadac sie w imieniu Wielkopolski, mysle ze niejeden Wielkopolanin widzac twoja bute i pogarde do Polakow nie wpuscilby cie naweto do stodoly
A to sie jeszzce zdzisiek okaze czy nie pobiegniecie po pieniazki z wywieszonym ozorkiem, i to juz niedlugo, wasza obluds zostanie wystawiona na ciezka probe, chociaz watpie bys mial mandat by wypowiadac sie w imieniu Wielkopolski, mysle ze niejeden Wielkopolanin widzac twoja bute i pogarde do Polakow nie wpuscilby cie naweto do stodoly