Szanowna Pani Poseł,
Z wielkim zdumieniem przeczytałam Pani list do sztabowców Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza fragment o tym, że szkoda Pani młodych kandydatek PiS, które "uśmiechają się z wyborczych plakatów". Jak wynika z Pani słów, osoby tworzące sztab wyborczy PiS i my - "ładne buzie" partii - mamy przeżyć po wyborach rozczarowanie, bo Jarosław Kaczyński pójdzie 10 października na Marsz Pamięci ku czci ofiar Smoleńska i znowu zacznie mówić o katastrofie.
Chciałabym Panią zapewnić, że ani ja - ani moje koleżanki - zawiedzione nie będziemy. Od 2010 r. biorę udział, jeśli tylko czas mi pozwala, w comiesięcznych obchodach ku czci ofiar katastrofy - i wcale nie robię tego za karę. Uważam także, że gdyby nie postawa PiS w sprawie Smoleńska - to media, w których Pani dziś bryluje, dalej powielałyby kremlowskie teorie, które obalili niedawno ostatecznie eksperci współpracujący z NASA.
Zapewniam także, że nie będe zawiedziona, jeśli nie dostanę się do Sejmu - bo w przeciwieństwie do Pani mogę szczęśliwie żyć bez diety poselskiej.
Dlatego to mi szkoda jest Pani: start z listy partii, która odpowiada za zwiększenie długu o prawie 300 mld zł, wyższe podatki, chaos na kolei czy zgodę na tzw. pakiet klimatyczno-energetyczny (w wyniku czego cena prądu wzrośnie przynajmniej o 40 proc.), musi być prawdziwym koszmarem. Chyba że dla Pani, jak twierdzą niektórzy, to Pensja Jest Najważniejsza...
Łączę wyrazy szacunku
Magdalena Żuraw
magdalenazuraw.pl
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 14323
*Pazur: Traktuję to jak efekt twórczego natchnienia. Mam nadzieję, że jednostkowy.
Właśnie oglądam w telewizji jak na konwencji PO w Gdańsku siedzi pomiędzy dwoma przeniewiercami Arłukowiczem i Sikorskim, przyjęta pod skrzydła Donalda Tuska i Sławomira Nowaka.
Ktoś może powiedzieć, no cóż, polityka nie uznaje sentymentów. Być może.
Ale w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją szczególną. Bo ja wciąż mam w oczach jak ta pani w trakcie kampanii prezydenckiej ze łzami w oczach mówiła o dotkniętym rodzinną tragedią Jarosławie Kaczyńskim, z osobistym zaangażowaniem, wzruszająco czule, jak o własnym ojcu. I ludzie jej zaufali.
Dzisiaj, bez cienia skrupułów ta sama kobieta, w tym samym, co wtedy czerwonym żakiecie, oddaje się partii, która Jarosława Kaczyńskiego opluwała i lżyła przy byle okazji, co z resztą nadal czyni, vide poseł Niesiołowski et consortes.
I jak o tym myślę, przypomina mi się przekupka, u której kupuję koperek, która mi kiedyś opowiedziała z przejęciem o swojej znajomej, która dla pieniędzy wyrzekła się ojca. Pamiętam, jak szukała właściwych słów by wyrazić, co myśli. Widziałem jak eliminuje kolejne przychodzące jej do głowy ciężkie słowa, aż wreszcie wyrzuciła z siebie: bo proszę pana nawet latawica ojca się nie wyrzeknie, a ta moja, jak mi się zdawało przyjaciółka, to proszę pana za przeproszeniem wstrętna baba.
A Platforma? Jak dworcowa dziwka odda się w bramie każdemu, kto się napatoczy. Byle więcej zarobić. By za chwilę zacząć się rozglądać za nowym klientem. To chyba jeszcze gorsze niż łowcy skór. Wyrzygać się można.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Źródło oryginalne: http://salonowcy.salon24…