Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Twitterowe pogaduszki o Narodzie
Wysłane przez Anka Murano w 28-11-2015 [01:10]
Na Twitterze zaczął się ze mną przekomarzać niejaki Raymond Ratinier. Jako siksa zawsze chciałam wyjść za mąż za Francuza, bo myślałam, że każdy z nich to uroczy, acz wierny, amant. Z wiekiem te fantazje wyszły mi na szczęście z głowy, ale samo brzmienie nazwiska mojego rozmówcy wzbudziło we mnie zainteresowanie; choć oczywiście gdyby zamienić Ratiniera na Raniera - to by dopiero była frajda!
Ale nic to! Pan Ratinier okazał się człowiekiem bardzo kulturalnym (a ogromnie cenię u ludzi kulturę), jednak mimo to nie zdołałam z nim znaleźć płaszczyzny porozumienia. Tak mnie to zaszokowało, że przy pierwszej sposobności zabrałam się za pisanie.
Poszło nam chyba pierwotnie o moje rozumienie pojęcia 'naród', które to rozumienie Pan Ratinier zakwestionował, reagując na któryś z moich twitterowych wpisów komentarzem: Z całym szacunkiem, ale myli Pani pojęcie 'Naród' z 'obywatele'.
Aby udowodnić mi swoją rację, wyjaśnił: 'Jestem obywatelem PL, ale jestem Żydem. I mogłem głosować. Znaczy nie tylko naród wybiera'.
Tak się stało, że ten argument zaprowadził mnie do całkiem przeciwnej konkluzji. Również dlatego, że mój rozmówca wczesniej napisał słowo 'Naród' z dużej litery. Stąd prosty wniosek: są to dwa różne pojęcia. Jak zauważył Max Webber, analityk i poplecznik biurokracji (odkąd chodzę, mam mu to za złe) organizacja to więcej niż suma jej części. To zależności pomiędzy tymi częściami łączą je w spójną całość. Podobnie jest z Narodem - ważny jest skład, ale jeszcze ważniejsze więzi pomiędzy stanowiącymi go grupami.
Rzeczywiście prawo głosowania w wyborach mają dorośli, psychicznie pełnosprawni obywatele danego kraju. Ale robią to właśnie również w imieniu tych, którzy głosować nie mogą; w imieniu swoich dzieci, wnuków i innych, którzy nie mają pełnych praw obywatelskich. To jest właśnie ta w s p ó l n o t a, którą nazywamy 'Narodem'.
Pan Ratinier bardzo zgrabnie definiuje 'Naród' jako 'przeszłe, teraźniejsze i przyszłe pokolenia połączone wspólną tradycją i kulturą', tylko po to, aby ten własny opis zironizować: 'To głosowały nieboszczyki?'
Nie użyłabym tu słowa 'nieboszczyki', bo przecież nie głosowały ciała zmarłych. Ale głosowali ludzie kierujący się w wyborach swoim życiowym doświadczeniem, którego bazą jest wychowanie; a to z kolei jest pochodną naszych tradycji przejętych od naszych przodków.
Przykro mi, że Pan Ratinier czuje się tylko o b y w a t e l e m Polski, a nie członkiem wspólnoty narodowej. Obywatele mają tylko prawa i obowiązki. Członkowie wspólnoty mają zbieżne cele, motywację do współpracy i duchową więź, która daje człowiekowi tożsamość.
Brak tej więzi jest zazwyczaj tragiczny w skutkach. Patrz: islamizm w Europie, terroryzm nie tylko importowany, ale także własnej produkcji. To nie 'Francuzi Francuzom zgotowali ten los', choć wśród zamachowców mogli być obywatele Francji. Obywatele. Ale NIE Francuzi.
Komentarze
28-11-2015 [02:23] - Ptr | Link: Czy to w takim razie wojna
Czy to w takim razie wojna francusko-francuska ? Ostatni zajazd w Paryżu ? W naszym rozumieniu nie. Ale rozumiem ,że łagodzenie konfliktu ma jakiś sens.
A ponieważ nie może być wojny polsko-polskiej od początku sądziłem , że nie wszystko złoto co się świeci, czyli nie każdy obywatel Polski ...
Tego ten pan nie zrozumie, bo nie chce uznawać więzi narodowych. Woli uznawać zależności polityczno-formalne, czyli republikańskie procedurki cywilizujące - rezultaty dogłębnych i zawiłych spekulacji.
Być może dlatego , że wartości narodowe są umocowane w "przestrzeni duchowej" , a owa duchowość nie poddaje się logicznym procedurkom , które to mogą jedynie mieć dla tego pana sens. Tak jak dla Eisteina miał sens jedynie determinizm.
28-11-2015 [08:32] - mada | Link: Ten niedoszły kandydat na
Ten niedoszły kandydat na męża, substytut Francuza, jest po prostu obywatelem polskim narodowości żydowskiej.
28-11-2015 [11:25] - ogrodnik | Link: Ta grupa etniczna nigdy nie
Ta grupa etniczna nigdy nie utożsamiała się z Państwem Polskim. Oczywiście z małymi i jakże chwalebnymi wyjątkami. Czy było ich 2% czy więcej? Jak trzeba podać przykłady to większość policzy tych Żydów-Polaków na palcach jednej ręki. Warto zajrzeć do książki Ewy Kurek "Poza granicą solidarności" (rozdz. II "Żydzi polscy: cudzoziemcy czy współobywatele?")
http://www.rodaknet.com/ksiazk...
28-11-2015 [21:19] - Anka Murano | Link: Jest bardzo wielu P o l a k
Jest bardzo wielu P o l a k ó w żydowskiego pochodzenia. Ci, których dążenia są zbieżne z dążeniami n a r o d u. Inni - to najwyższej 'obywatele', niezależnie od tego jaka w nich płynie krew.
28-11-2015 [21:13] - Anka Murano | Link: Hmm... Wiekiem to mógłby być
Hmm... Wiekiem to mógłby być raczej synem niedoszłego kandydata, niż samym zainteresowanym.
28-11-2015 [21:10] - Anka Murano | Link: Właśnie p. Ratinier
Właśnie p. Ratinier uzmysłowił mi lepiej niż ktokolwiek inny, że można być obywatelem jakiegoś kraju, a jednak nie czuć z nim żadnej więzi.
Czyli można mieć prawa obywatelskie, a nawet akceptować obowiązki, ale nie być członkiem narodowej wspólnoty.
28-11-2015 [14:32] - Freiherr | Link: Wynika to z faktu, że
Wynika to z faktu, że p.Ratiner jest Żydem. Oni tak mają. Poza nielicznymi wyjątkami (liczonymi w stosunku do całej zbiorowości) Żydzi nie integrowali się z Polakami. Wręcz przeciwnie, mieli sprzeczne z polskimi interesy. Najlepszym dowodem tego jest zachowanie społeczności żydowskiej w okresie walki o niezależne państwo polskie w 1918 roku. W mojej Wielkopolsce Żydzi zdecydowanie byli wtedy przeciw polskim aspiracjom niepodległościowym i poparli Niemców. Podobnie było przecież we Lwowie podczas walk Polaków z Ukraińcami. Zostało to opisane w dostępnej literaturze, choćby w pracy profesora Antoniego Czubińskiego (dalekiego przecież od prawicy) o Powstaniu Wielkopolskim. O postawie społeczności żydowskiej wobec sowieckich najeźdźców w 1939 roku nie wspomnę.
28-11-2015 [21:00] - Anka Murano | Link: Być może był to podobny
Być może był to podobny problem, jak dziś z muzułmanami: być może napłynęło do Polski zbyt wielu Żydów w zbyt krótkim czasie. I to nie pozwoliło części tej społeczności zintegrować się z rodowitymi Polakami.
W końcu nie chodzi o to, żeby ludzie wypierali się swoich korzeni, tylko o to, żeby nie działali na szkodę autochtonów i nie starali się ich na siłę uszczęśliwić. Jeśli chcą należeć do n a r o d u, to muszą dążyć do tego samego celu.