Niegdyś, to znaczy wtedy, gdy był jeszcze w PiS-ie, należał do najbardziej wygadanych członków tej partii. Ciągle zapraszany do tefałenu, nigdy nie zawahał się przed skomentowaniem spraw partyjnych i nazwaniem rzeczy po imieniu. W końcu tak się w tych bezkompromisowych sądach zagalopował, że w pewnym momencie sam się zdziwił, ze on, ten prawy i szlachetny Antoni, firmuje swoim imieniem ewidentnego zamordystę Kaczyńskiego i przeszedł do szczerych demoktratów, równie szlachetnych, jak i on sam.
Po przejściu do Platformy zmienił garnitury na lepsze, zaczął odwiedzać gabinety odnowy i mimo tego, że zyskał na wyglądzie, to w telewizjach już się nie pokazał. Nagabywany o to, jak mu się wiedzie w nowej partii, ujawnił, że ma powody do dużej satysfakcji: dowiedział się bowiem od osoby rozmawiającej z Donaldem Tuskiem twarzą w twarz, że szef partii wyraża się o nim pozytywne.
Na dzisiejsze pytanie dziennikarza portalu wPolityce, który prosił go o komentarz do umieszczania aferzystów na pierwszych miejscach list wyborczych jego partii, wyznał, że po siedmiu latach u szczerych demokratów wyzbył się złych nawyków wyniesionych z PiS-u i o sprawach Platformy Obywatelskiej nie ma żadnego zdania:
- Nie jestem funkcyjnym członkiem partii, jestem członkiem szeregowym. Moje zdanie w tej sprawie się nie liczy w ogóle. Trudno, żebym się w tej sprawie wypowiadał. Sądzę, że głos powinny zabierać osoby decydujące
No i nich ktoś powie, że nie prawdziwy mężydło stanu z niego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4289
siedem długich lat pokornego służenia i tylko dochrapał się stopnia szeregowego członka PO?
Członek to brzmi dumnie dumnie. :)
Szeregowy bo nie POgryzł wściekłego Niesiołowskiego ;-)
Sęk w tym, że członek Niesiołowski, to członek funkcyjny i w związku z tym przebywają w innych tych...no...
Nie mógł pogodzić się z przywództwem Kaczyńskiego (czy Kaczyńskich) wiec postanowił pogodzić się z przywództwem Tuska i Kopacz. Jego wartość dla PO mierzy się ilością jadu jaką wypluje z siebie na PiS. Ponieważ, co trzeba mu przyznać, nie strzyka dość obficie to i pozostał szeregowym członkiem. Stać go na więcej i mógł mieć więcej. Wybrał jak wybrał. Teraz brnie i upada coraz niżej.
Od szanowanego i wiodącego w swoim regione, z którego zdniem wszyscy się liczyli, do szeregowego członka bez prawa głosu, czekającego na uśmiech Donalda Tusa. Ale za to z karneten do SPA i drogimi garniturami w szafie.
Spoko, Mężydło zawsze był tajnym pisowcem i teraz wróci do partii. Stawką jest emerytura poselska. Czegóż się dla niej nie robi. Wszystko dla Ojczyzny. Spady POwskie już są na prowincji przyjmowane do PiS. Jedyna nadzieja, że stanowisk nie starczy i się pogryzą kto większy patriota. Jeszcze trochę i Schetyna będzie klęczał przed Dudą za stanowisko wicepremiera. Przecież wiele musi się zmienić by nic nie uległo zmianie a ludzie byli zadowoleni, że teraz będzie dobrze byle rozejść się do domów i nic nie robić.
Taaa....tylko czekać kiedy Miś Kamiński wieczorem 25 października wypowie w telewizorniach formułę" "Panie Prezesie, melduję wykonanie zadania!". Ale jest w Pańskiej wypowiedzi jeszcze fragment: "Przecież wiele musi się zmienić by nic nie uległo zmianie a ludzie byli zadowoleni, że teraz będzie dobrze byle rozejść się do domów i nic nie robić.". Tak, tak będzie. Przekonanie, że ludzie masowo zaczną udzielać się w różnych, montowanych obecnie ruchach społecznych jest złudne. Po wyborach następnego dnia obudzimy się w tym samym kraju choć, być może, nie takim samym. Po wyborczym uniesieniu wszyscy wrócą do codziennych zajęć z nadzieją, że będzie inaczej. I że to inaczej będzie zrobione rękami wybranych - Prezydenta, posłów, senatorów. Normalka.
No to nie będą mogli się skarżyć, że szansy nie mieli i w pełni zasłużą na swój upadek. A nam nikt nie zarzuci, że tylko gadaliśmy. Daliśmy szansę, z której nie skorzystali, no to nie byli jej warci. To teoria, ale jest jeszcze praktyka czyli dynamika wydarzeń, która płata figle, zwłaszcza jak koryto puste, a aspirujących hordy. Pogłębianie się sprzeczności może uruchomić procesy, nad którymi już nikt nie zapanuje i to jest prawdziwa szansa, na którą trzeba być przygotowanym.
Po nagłym zgonie dra Kulczyka spadów pewnie przybędzie, szczególnie ze świata sportu, ale jeżeli trafią do Kaczyńskiego, to szybko się rozczarują. W PiS-ie nie ma chyba skąd czerpać na drogie ciucszki i SPA, a mam nadzieję, że przez te osiem lat dorobili się własnej, wartościowej drużyny i dla nich nie będzie miejsca. Przynajmiej u żłobu.