Jedna Polska czyli ręka do odgryzienia

Może to objaw naiwności, ale mam przekonanie, że w normalnych warunkach zwycięstwo Andrzeja Dudy powinno być realną szansą na zakopanie lub chociaż przysypanie podziałów w społeczeństwie. Nie wszystkich oczywiście bo co zrobić z taką panią, która „nie ma życzenia” by Prezydentem był ktoś o „wiejskim nazwisku Duda” z „miną pełną hucby”. Na to nic się nie da poradzić. Zawsze będą tacy, co im „hucba” w tej czy innej twarzy będzie wadzić.

Ta moja nadzieją nie jest jakoś specjalnie wielka. W państwie, w którym udało się skutecznie rządzącym zneutralizować to, co zdarzyło się na Krakowskim Przedmieściu 10 kwietnia 2010 r i w następnych dniach, uda się zmarnować każdą okazję na to, by ludzie przestali patrzeć na siebie wilkiem.

W zasadzie sam już nie wiem czy problem ze zszyciem rozdarcia, które ujawniło się w 2005 r. a ostatecznie nastąpiło po Smoleńsku bardziej tkwi w tych, co rozdzierali czy w tych, których rozdarto. To bardzo istotne rozróżnienie bo, w zależności od poprawnej odpowiedzi, zupełnie inaczej ustawia terapię.

Nie ma wątpliwości, że gra na podziały stanowiła i stanowi nadal jeden z aksjomatów dwubiegunowego kształtu naszej sceny politycznej. Po prostu ów podział przez lata się opłacał. Gdyby wszystko do tego tylko się sprowadzało, bylibyśmy chyba o krok od momentu, w którym rozdarcie przestałoby mieć jakiekolwiek znaczenie.
Jeśli jednak tkwi ono znacznie głębiej, faktycznie dzieląc Naród na plemiona, które mówią na tyle różnymi językami że nijak nie są w stanie się dogadać, wtedy jest gorzej. Tej możliwości nie odrzucam przyglądając się reakcjom ludzi, czasem mogących uchodzić za całkiem rozsądnych, na wynik ostatnich wyborów.

Tu pozwolę sobie na taką dygresję, która jednak wiąże się z tym, o czym mówię. Nie tylko wybór Andrzeja Dudy na Prezydenta RP ale już sama kampania wyborcza ujawniła ciekawe nicowanie się wizerunku i reakcji owych „plemion”. Nagle to nie „pisiory” okazały się bardziej chamskie, mniej otwarte na dyskusję i mniej przygotowane na to, co się stało. Ponieważ często jestem traktowany jako ktoś z tej grupy mogę to prosto wyjaśnić. Myśmy otrzaskali się z porażkami i nauczyliśmy się z nimi żyć. Ci drudzy dopiero będą się uczyć jak nie wyć i nie bluzgać.

Być może i w tym „prostym elektoracie”, który czuje się przegrany jest taka zapiekłość, sprawiająca, że wobec własnej klęski będą kontestować i odrzucać jakiekolwiek wezwania by się jednać. I utkniemy przez następne lata na pozycjach „żurawia i czapli”.

Ale wydaje mi się, że zdecydowanie istotniejsze jest to odrzucenie jakiejkolwiek możliwości zgody przez elity i trzymane przez nie środki masowego oddziaływania.
Oczywiście kiedy sąsiad wyskoczy z tekstem, że „możecie sobie tego Dudę wsadzić z cała tą jego zgodą” to co najwyżej uznamy go za sfrustrowanego idiotę. Jeśli podobnie zareaguje (a przecież już reagują) jakiś celebryta, znany choćby z właściwego komitetu poparcia, też będzie idiotą ale takim, za którym podąży niemałe stadko idiotów anonimowych. Lubiących być „apropos”.

Ale i ich dałoby się przeżyć. Trudniej przeżyć, oczywiście wyglądająca tylko na histeryczną a w istocie przemyślaną reakcję zawiedzionych mediów. Wiem, te wybory rozstrzygnęły się mimo mediów ale ciągle jeszcze nie można o nich zapominać i ich lekceważyć.

A one już pracują pełna parą. Robią to topornie, żałośnie jak lisowe „NaTemat”, w którym Noch i Sikora postanowili dać sobie spokój z szacunkiem do siebie samych i już rozliczają prezydenturę Dudy albo tak, jak „Wyborcza” i inne tytuły, skupiające się raczej na „zatroskaniu” a nie walące na odlew.
Redakcja elit i mediów to oczywiste podkreślenie realizowanego od lat programu „Polska będzie taka, jakiej my chcemy albo żadna”. Nikt tego tak nie sfomułował ale tak to widzę, patrząc na wspomnianą reakcję.

Stąd ta moja nadzieją, że wyciągnięta ręka Andrzeja Dudy w kierunku „wrogiego plemienia” może cokolwiek zmienić jest wątła. Cała machina już intensywnie pracuje, by ją dotkliwie pokąsać. I furda interes Polski i Polaków.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Sir Winston

01-06-2015 [17:29] - Sir Winston | Link:

Z 500 rodzin tego bydła jest, nie więcej. Tyle że swołocz głośno gardłuje i zbałamuciła trochę niezbyt lotnych do wrzeszczenia razem z nimi.

Uporządkować TVP, co Platforma Oszustwa walnie ułatwia swoimi działaniami w tej firmie, doprowadzić TVN i Agorę do bankructwa, likwidując państwowe subwencje do tych antypolskich ośrodków, a następnie zaorać ziemię PO nich. Nie przejmować, nie nawracać, bo dla Antypolaków nie ma nadziei.

Obrazek użytkownika emilian58

01-06-2015 [21:49] - emilian58 | Link:

A dlaczego to MY mamy zaorać?A dać kopaczce sztychówkę,przecie ona POtrafi nawet na metr.Oczywiście nie tam jakaś zemsta zaraz tylko w ramach resocjalizacji.Zastanawiam się czy OBCEGO DESANTU jest tylko 500 rodzin (band) czy jednak więcej to bydło stad liczy?

Obrazek użytkownika twardek

02-06-2015 [00:58] - twardek | Link:

W tym, co Pan pisze jest chyba coś na rzeczy. A tak przy okazji, mam ciekawostkę taką oto. Otóż jakieś 40 lat temu (!) w obiegu towarzyskim wpadła mi do rąk kiepskiej edycji książeczka o. Klimuszko. Najbardziej zaszokował mnie fragment z wizją III WS, w której „... Polska poniesie stosunkowo małe straty, wynikłe głównie z ...(nie napisze o co i jakie tereny chodzi, by nie siać strachu, bo to i tak nic nie da) oraz, i to napiszę - z porachunków wewnętrznych !
Jakich, do cholery porachunków, myślałem? To był czas, w którym rany już właściwie przyschły. Ci najbardziej poszkodowani, mianowicie żywi jeszcze Akowcy albo żołnierze z NSZ, byli w INCO a co najmniej w ZBOWID, albo, jak np. mój stryj, kręcili małe interesy jako rzemieślnicy, co w kraju nieustających braków w zaopatrzeniu ustawiało ich w pozycji najbardziej zasobnej, poza partyjnej warstwy społecznej!
Ale później był grudzień r.70-tego na Wybrzeżu i przyszedł czerwiec 1976 i na koniec r.1981. Pomyślałem sobie, że tym razem rachunek jest gotowy. Ale nadszedł czas planu Amerykanów Jeffreya Sachsa i Dawida Liptona (planu zwanego planem Balcerowicza), realizacja którego przyniosła wyłonienie się najliczniejszej grupy łajdaków i zdrajców, jakiej w swojej historii nie mieliśmy. Myślę, że to chodziło także, a może głównie o nich, tym bardziej że jeszcze ostatniego słowa nie powiedzieli.
Nie będzie lekko.