Panowie i kobiety

Na premiera powołano kobietę drugi raz w dwudziestopięcioleciu po 1989, nadleciał też przedwyborczy bolid prezydencki w postaci Magdaleny Ogórek. I mamy oto nowe (?!) ciekawe zjawisko w mediach i w komentarzach. 
Kobiety - dziennikarki i blogerki komentują kariery obu tych pań zgodnie z wyznawaną opcją światopoglądową. Prawicowe tak jak zwykle prawicowe. Prawicowe komentatorki zatem krytykują Kopacz jak premiera każdego rządu peowskiego (a to w ich ujęciu rządy nieudolne, skorumpowane i antyobywatelskie), a pani Ogórek budzi ich niepokój i podejrzliwość jak każda osoba, wywodząca się ze środowiska postkomunistycznego, mrocznego, cynicznego i historycznie zanurzonego w tradycjach przemocy .
Lewicowe komentatorki komentują jak lewackie, nic mnie zresztą nie skłoni do przyjęcia, że komunizm i postkomunizm to lewica, zaś sekretarze wiodących partii „lewicowych” kojarzą mi się nie tyle z bojownikami o krwawych rękach, walczących o utopię szczęścia dla ludzkości, ile raczej z cezarami, tylko dziś lepiej przygotowanymi propagandowo. Lewicowe komentatorki zatem milczą o Kopacz, bo to czy tamto im przepchnie, trudno zaś nawet im mówić o niej per „premiera”. Cieszy je zaś Magdalena Ogórek.
Inaczej komentują te zjawiska panowie i to nierzadko z obu stron sceny politycznej. O, inaczej. Całkiem inaczej. Po przeczytaniu paru tekstów wprost modelowych i wysłuchaniu morza komentarzy zauważyłam, że od chwili powołania jej na premiera przycichła krytyka Kopacz jako tej, co np. nie kupiła szczepionek, owszem, przywołuje się ciągle jej „na metr w głąb”, ale naprawdę to zaczęła się jazda na nią jako „praczkę”, kładącą się na wykładzinach, dalej krytyka takich czy innych żakietów, dyskretne pomrukiwania o sytuacji menopauzalnej, niedyspozycjach nerwicowych itp. Pani Ogórek jest zbyt młoda i ładna, żeby udało się panom komentatorom skoncentrować na czymkolwiek innym niż jej warunki zewnętrzne.
A więc na pierwszym, niemiłym planie widoczna jest kobiecość obu tych partyjnych (nawet jak bezpartyjnych) działaczek. A więc, komentatorzy koncentrują się na urodzie/braku urody; akcesoriach tradycyjnie damskich: barwionych włosach/uczesaniach/szminkach. Na ich wieku: młodości (nadmiernej) lub wieku zbyt dojrzałym. Na ubiorach: żakietach zbyt wciętych lub za luźnych, odpowiednich/nieodpowiednich/fruwających spódniczkach charakterystycznych dla osób lekkomyślnych. Trzpiotowatych/zbyt kolorowych/zbyt smutnych strojach. Obcasach za wysokich i za niskich. „Gorących” fotkach, które „każdemu zawróciły w głowie” (ale chyba raczej każdemu panu?) i gestach rąk. Domniemania, „pod kim” która zaczynała karierę i czy są „kobieco czynne”. Na sposobie stania i prezentowania biustu. Na gotowaniu. O, z tym skojarzeń było co niemiara: obiadki, mizeria (ależ mistrzostwo!), słodkie ogórki, zupa ogórkowa.
Pani Ogórek ma niestety także nazwisko, niezwykle podatne na pewien rodzaj dowcipów. Wyjątkowym chamstwem jest w moim pojęciu naśmiewanie się z nazwisk. „Ogórkowa mizeria”, „słodka mizeria”, „ogórek, kiełbasa i sznurek”, „ogórek – czy jak kto woli – ryba”, wyrażenia zdecydowanie niegrzeczne, poniżające, kuchenne, w domyśle baba do kuchni. Tak, to komentatorzy prawicowi. Nie wyśmiewaj się z nazwiska, nawet jeżeli cię śmieszy. Taka była kiedyś zasada, tego wymaga ludzki stosunek do drugiego człowieka.
Na szczęście kandydat na prezydenta Andrzej Duda okazał się człowiekiem kulturalnym. Zauważył i skrytykował niewybredność ataków na Magdalenę Ogórek: „Chciałbym, żeby kampania była prowadzona w granicach pewnej kultury politycznej i przyzwoitości, i żebyśmy dyskutowali merytorycznie, a nie jakieś insynuacje prowadzili”. 
Nietrudno krytykować tych osób merytorycznie. Premierka Kopacz ma za uszami za ostatnie osiem lat tyle, że naprawdę koncentrowanie się na źle leżącym żakiecie czy rozczochranej fryzurze nie jest do krytyki potrzebne. Pani Ogórek ma obok figury i fryzury bardzo ciekawe proweniencje, nieważne, jaką makijażystkę, bo męża o hm..., trudnej historii, o którym wiadomości rozpowszechnił zresztą „Newsweek”, a nie opozycyjne portale czy pisma, a przecież warto pisać o tym, zamiast o numerze farby blond i sztuce makijażu, skoro wystartowała tak wysoko mierząc. Te na szczęście bardzo szybko podjęły temat, jak portal wpolityce.pl.
Czytałam, słuchałam, oglądałam wszystkie te komentarze, pal sześć lewaków, ale i prawicowych publicystów na temat obu osób z najodleglejszej mi bajki, osób, którym jestem co najmniej niechętna, jak Kopacz, lub budzą moją co najmniej negatywną obojętność, jak Ogórek. I w miarę tych komentarzy myślałam sobie: co właściwie ma zrobić kobieta startująca do polityki. Ogolić się na łyso i wystąpić w worku? Nie nosić butów? Rezygnować po trzydziestce, czy zaczynać dopiero po czterdziestce? I że nie chciałabym startować do żadnej pozycji w  polityce. Odradzałabym to również  zaprzyjaźnionym wybitnym kobietom, jak Zofia Romaszewska czy Irena Lasota, zresztą długo by mi przyszło wymieniać znakomite damy. Komentatorzy z każdej strony prześwietliliby szafy, spódnice, toaletki, kosmetyczki, obwody w pasie i w łydce, świadectwa od ginekologa i tak dalej. Wyszarpaliby wszystkie stare łachy, szmatki, lalki i zabawki, wyrzucone zjełczałe szminki, zerwane korale i rozsypane pudry, przypalone garnki i wiadra na śmieci. No, nie.
Zjawisko, można powiedzieć, u komentatorów mężczyzn naturalne, że dostrzegają w kobietach kobiecość? Może jest tak, że mimo zdwojonych wysiłków lewackich feministek, wciąż – na szczęście! – mężczyźni są mężczyznami i  przedstawicielki płci przeciwnej widzą zgodnie ze swą płcią. Widzą je jako obiekty kobiece, erotyczne, poruszające mężczyzn płcią i skojarzonym z nią wystrojem zewnętrznym. Więc niby dobrze, prawda?
Niedobrze. Od 22 lat zajmuję się polemiką z oszalałym feminizmem, który chce odebrać prawa mężczyznom, by nadać specjalne prawa kobietom pod hasłem, że trzeba im „wyrównać wieloletnią dyskryminację”. Lekceważą mężczyzn opracowania Unii Europejskiej i Rady Europy, choć mimo parytetów zasiada w wysokich gremiach zapewne więcej mężczyzn niż kobiet. Szczycę się tym, że po wydaniu książki o samotnych matkach, gdzie opisałam również smutną i trudną sytuację rozwiedzionych ojców, zostałam swego czasu jako jedyna chyba kobieta zaproszona na zjazd stowarzyszenia ojców z rozbitych rodzin i nagrodzona oklaskami. Blisko 20 lat temu już ostrzegałam o przygotowywaniu wprowadzanych dziś projektów ustaw „równościowych” i wprowadzaniu cenzury poglądów, choć nikt w to nie wierzył. Od wielu lat budzi jednak moje zażenowanie tzw. prawicowe podejście do kobiet. Kochani, rozczarowane życiem, pełne złości do świata feministki spod znaku Nowickiej czy Szczuki chcą was zniewolić i zniszczyć jako mężczyzn, odebrać wam dzieci i rodzinę, oduczyć wasze żony miłości. Polki was bronią. Ale nie możecie okazywać kobietom tak jawnej pogardy i chamstwa. Emancypantki naprawdę walczyły o coś ważnego dla co najmniej połowy ludzkości, zyskali na tym wszyscy. Przemyślcie to. Nie wszystkie kobiety stoją przed perspektywą: praca czy rodzina. Znaczna część już dawno odchowała dzieci i chce służyć społeczeństwu. Wolę, żeby to były inne panie, niż omówione w tym tekście, ale nie dlatego, że te mają niestaranną fryzurę czy złą figurę, albo przeciwnie, są „zbyt” seksowne. Po takim traktowaniu, po takim zatrutym prysznicu, mało która zwykła kobieta zatroskana Polską będzie chętna zająć się poważnie polityką. Tak mi to też tłumaczyła pewna wiejska pani, odmawiając niedawno kandydowania na wójta.
A tamtym to najwyraźniej nie przeszkadza. Zrobią swoje.

*

Do napisania tego tekstu skłonił mnie felieton specjalisty mediów, dr Marka Palczewskiego (portal sdp.pl), który badał sytuację kobiet-dziennikarek na Twitterze. Znalazł ich tam 19, z czego najpopularniejsze to Kataryna, którą obserwuje 19,4 tys. osób, Kolenda-Zaleska - 17,3 tys., Magdalena Środa – 14,1 tys., i Joanna Lichocka -  13,1 tys. obserwujących. Oto, co zauważył:
„Mimo iż kilka dziennikarek ma po kilkanaście tysięcy obserwatorów, to ich tweety są znacznie rzadziej obserwowane i komentowane niż tweety dziennikarzy. Dla porównania: Jarosław Kuźniar ma 167 tysięcy osób, które go obserwują, Bartosz Węglarczyk -115 tysięcy, a Michał Karnowski – 64 tysiące. Zwraca również uwagę zdecydowana dominacja mężczyzn na „dziennikarskim Twitterze” (to tylko moje operacyjne pojęcie, bo w rzeczywistości niczego takiego nie ma), mimo iż procentowy udział kobiet i mężczyzn w zawodzie dziennikarskim jest porównywalny.”
No cóż, może tweety dziennikarek są po prostu gorsze. A może to tylko wciąż pokutujące gdzieś w przepastnych głębinach męskiej duszy przeświadczenie, że zdanie kobiet jest mniej warte?
----------------------
Felieton ukazał się we wtorek na portalu sdp.pl

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

27-01-2015 [14:31] - NASZ_HENRY | Link:

Miller złożył propozycję:
Wasza brunetka na premiera, nasza blondynka na prezydenta ;-)

Obrazek użytkownika Jabe

27-01-2015 [17:04] - Jabe | Link:

Tylko czekać aż narodowcy wystawią murzynkę. PiS mógłby rudą skombinować.

A teraz do Autorki: Jak ktoś się pcha na świecznik, a zwłaszcza do polityki, musi mieć dość grubą skórę, żeby przetrzymać docinki. Nabijanie się z nazwiska, wieku, czy wyglądu polityka, jest czym innym, niż gdy to dotyczy osoby znanej prywatnie. Płoche to, ale tak się publika oswaja. Tak ma być. W tej kwestii nie ma i nie powinno być dla kobiet taryfy ulgowej.

Obrazek użytkownika Zyndramek

27-01-2015 [17:48] - Zyndramek | Link:

Problem w tym, że stygmatyzowanie kobiet w polityce jest od kilku lat w Polsce prawnie chronione, a nawet niestety bywa obligatoryjne.
Bo czymże jest tzw. "parytet"? - To jest rampa dla niepełnosprawnych (intelektualnie). Dopuszczenie w dokumentach i przepisach "parytetu ilościowego dla kobiet" jest podobne, a może jeszcze gorsze niż nakaz noszenia na ramieniu białej opaski z jakimś emblematem. Takie podejście bardzo poniża kobiety, ujmuje im wartości, nie tylko jako płci ale i jako ludziom - to jakaś nieludzko ekstremalna forma seksizmu.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

27-01-2015 [21:54] - Teresa Bochwic | Link:

Zgoda, dlatego nie po drodze mi z feministkami.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

27-01-2015 [21:56] - Teresa Bochwic | Link:

Jak rozumiem, kartofel, kurdupel i setki tym podobnych okresleń wcale Pana nie raziło. Bo trzeba w polityce mieć grubą skórę.

Obrazek użytkownika Jabe

28-01-2015 [05:37] - Jabe | Link:

Nie zwróciłem uwagi na te i tym podobne określenia, więc mnie nie raziły.

Obrazek użytkownika trawa

28-01-2015 [10:40] - trawa | Link:

A Panowie dalej ciągną temat "blondynek, brunetek i rudych". Czyli o farbach do włosów, a nie o kompetencjach. O to chyba m. in. chodziło Autorce.
Czy ktoś omawia kolor włosów Andrzeja Dudy?

Obrazek użytkownika Jabe

28-01-2015 [10:07] - Jabe | Link:

Pan Duda ma włosy, powiada Pani.

Proszę pomyśleć, co się stanie, gdy się przefarbuje, albo zacznie „prezentować biust”.

Obrazek użytkownika trawa

28-01-2015 [11:54] - trawa | Link:

Włosów nie przefarbuje, bo ma inny target.
Ale jego przyjemna powierzchowność musiała mieć znaczenie, gdy zostawał kandydatem.
Jednak nikt mu tego na każdym kroku nie wypomina.

Obrazek użytkownika Jabe

28-01-2015 [13:07] - Jabe | Link:

Niegdyś potężne SLD, po mozolnych poszukiwaniach, wypycha przed szereg osobę nie znaną, o której na początku wiadomo, że:

a) ogórek
b) ładna
c) młoda
d) blondynka

ad a) Słowo „ogórek” coś znaczy, można je przerabiać. Bywał już jeden Ogórek w telewizji. Jak tu się nie uśmiechnąć?
ad b) Może za mało jest ładnych ludzi w polityce? Może SLD lansuje nowe kryteria awansu?
ad c) Młoda, z doktoratem. No, no
ad d) Wszyscy wiemy jakie są blondynki...

Tyle merytorycznie w kwestii kompetencji na pierwszy rzut oka. Aż się kampania nie rozkręci drugiego rzutu oka nie będzie. (Będzie jakaś kampania?)

W sumie to dla niej niebezpieczne. Może być tą „mizerią” z łapanki, którą wypchnięto do wyborów. Musi to jakoś zneutralizować, jeśli chce mieć przyszłość w polityce.

Duda nie był zupełnie nieznany. Ja przynajmniej o jego istnieniu od dawna wiedziałem. Z pewnością nie kontrastował tak z Jarosławem Kaczyńskim, jak Ogórkowa przy Leszku Millerze. Zresztą pełno chłopów w polityce. A może potencjalni komentatorzy poprostu mają inny target?

W każdym razie ona jest zaskoczeniem, a on nie – to najważniejsze.

Obrazek użytkownika trawa

28-01-2015 [17:18] - trawa | Link:

Tonące SLD wystawiło p. Ogórek dlatego, że jest młodą, ładną blondynką, nie kwestionuję tego.

Ale skupiając się wyłącznie, lub przede wszystkim na tych jej cechach, prawicowi komentatorzy niepotrzebnie, moim zdaniem, ulegają narracji narzuconej przez cynicznego Leszka Millera. On zawsze kobiety w polityce traktował protekcjonalnie ("mężne serce w kształtnej piersi" itp.).
Naprawdę, są dziesiątki możliwości, żeby dyskredytować p. Ogórek. I robić to bez seksistowskich podtekstów, które są przykre i deprymujące, jeśli nie dla niej samej (wiedziała, na co się decyduje), to dla innych kobiet.
Wiemy przecież o p. Ogórek więcej: że nie ma doświadczenia ani w rządzie, ani w parlamencie, brak jej odpowiedniej wiedzy i zaplecza politycznego, napisała żenującą pracę doktorską, ma podejrzanego męża, nie ma nic sensownego do powiedzenia, nie umie przemawiać, wystąpiła w operze mydlanej itd. No i - przede wszystkim - jest kandydatką postkomunistów. Ostatecznie można też powyśmiewać się z jej nazwiska, skoro robimy to z politykami - mężczyznami, trudno.
Ale nie nawiązywać ciągle do faktu, że jest ładną blondynką, tym bardziej, że nie zachowuje się (chyba, nie mnie to oceniać) prowokacyjnie.

Nie wydaje mi się, żeby problem leżał w tym, że p. Ogórek jest zaskoczeniem, a p. Duda nie. To zbyt łatwe usprawiedliwienie dla obśmiewających "blondynkę" komentatorów. Mam niestety wrażenie, że gdyby kandydatka SLD była, tak jak kandydat PiS, europosłem, czy byłym członkiem rządu, komentarze byłyby podobne.

Obrazek użytkownika Jabe

28-01-2015 [20:22] - Jabe | Link:

Gdyby pani Ogórek była znana z działalności politycznej, to by tak nie wyglądało. To pewne. Nie sądzę, żeby sobie zaprzątano głowę tą panią na tyle, żeby ją dyskredytować. Ona poniekąd pojawiła się od razu zdyskredytowana i teraz musi się z tego wykaraskać.

Nie komentowałbym tego wpisu, ale irytuje mnie, że niektóre kobiety biorą te błahostki do siebie i doszukują się Bóg wie czego.

Obrazek użytkownika Zyndramek

27-01-2015 [16:19] - Zyndramek | Link:

Ja nie wiem dlaczego tak jest, ale generalnie w Polsce chłopy cienko śpiewają.
Cieniusieńko albo falsetem albo co najwyżej coś szepczą. - Może się wstydzą? - Tak mają niemal wszystkie gwiazdy estrady: cienkim głosem zawodzi Kukiz, Bułecka. A Sojka, Kuba Sienkiewicz, Mieciu i abp.Dziwisz cosik szepczą, a szeplenią i tak mógłbym wyliczać niemal do końca listy.
Niestety podobnie mają dziennikarze, felietoniści - plaga jakaś czy co? -
Nieco wyróżniają się Karnowscy (a co najmniej jeden z nich) i w porywach G.Braun, ale to kropla w morzu, która tylko eksponuje wysokie trele pozostałych.
Coś na lekarstwo - też nie w niskich rejestrach - ale dobry i baryton : https://www.youtube.com/watch?...
Ja nie wiem, kto, czy też co, nie pozwala chłopom artykułować się w stosownych rejestrach głosowych.
Może to jakaś moda, a może właśnie przykład płynący z ekranu, z radia? Albo tchu im brak...
:-)