Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Chleb, wino i kraj oszustw
Wysłane przez jan.kalemba w 20-12-2014 [16:26]
Smaczny i zdrowy chleb jest bardzo prostym produktem. Od zarania dziejów wyrabiano go z mąki zbożowej z dodatkiem wody, soli oraz drożdży lub zakwasu (szczypty mąki zalanej odrobiną wody, odstawionej w ciepłe miejsce na dobę) – i nic ponad to. Aby chleb nie przykleił się do dna pieca lub formy stosowano duże liście (np. chrzanu) lub otręby. Tak też stanowiły obowiązujące w Polsce normy, ale ich stosowanie od 1 stycznia 1994 nie jest obowiązkowe jak przedtem.
No i nasi piekarze, korzystając z dobrowolności, zaczęli dodawać takie „polepszacze” jak: E220 – dwutlenek siarki; E280 – kwas priopionowy; E281 – priopian sodu; E339 – fosforan sodu; E920 – L-cyteinę i czort wie co jeszcze. Doprowadzili do tego, że bochenek chleba ważący 0,4 kg udaje dawny kilogramowy, a przecież pieczywo sprzedaje się na sztuki. Warto tu przypomnieć, że zgodnie z normami obowiązującymi do 1.01.1994 r. bochenki chleba powinny mieć wagę 1 lub 2 kg.
Poza tym smak „polepszonego” chleba jest daleko gorszy od tego wyrobionego tradycyjnym sposobem bez użycia tych wszystkich E..., ma „nadmuchaną”, watowatą konsystencję i gumowatą skórkę trudną do pogryzienia. Tą całą chemię nadymającą chleb, stosują piekarze z pazerności i jest to forma oszustwa.
Dlatego w mojej rodzinie od dawna przestaliśmy kupować chleb w sklepie. Pieczemy w zwykłym piekarniku wspaniałe, pachnące bochenki z chrupiącą skórką, a 1 kg kosztuje nas ok. 2,5 zł wliczając w to energię elektryczną i wodę kupowaną w 5 litrowych opakowaniach.
Lubimy wypić szklaneczkę wina do weekendowego obiadu. Wielokrotnie nacinaliśmy się jednak na wina butelkowane przez krajowe firmy. Za często było to fałszowane paskudztwo – jak się domyślam – rozcieńczane wodą z dodatkiem okowity dla przywrócenia odpowiedniego „woltażu”. Taki proceder jest bezczelnym oszustwem – nikt chyba tego nie zaprzeczy.
Aż wreszcie odkryłem, iż Lidl oraz Biedronka sprowadzają wina od bezpośrednich wytwórców. Można u nich kupić po przystępnych cenach stołowe wina reńskie, hiszpańskie, francuskie, portugalskie i włoskie. Może są jacyś rzetelni polscy winiarze i uczciwie butelkują w cysternach sprowadzane wina. Mam jednak dość eksperymentów i kupuję wino tylko w Lidlu lub Biedronce.
Nie chce mi się głębiej analizować skłonności naszych rodaków do oszustw. Wystarczy mi doświadczenie z zakupami po przekroczeniu południowej lub zachodniej granicy – papierosy, proszek do prania, czy kawa tych samych firm znacznie się różnią jakością od tych kupionych w Polsce i to wyraźnie na korzyść tych z zagranicy.
Nie bez powodu słyszy się u nas od dawna takie porzekadło wytwórców różnych produktów spożywczych – „To nie do jedzenia, to na sprzedaż.”
Nie dziwi mnie przeto decyzja Czechów o dokładnej kontroli produktów żywnościowych importowanych z Polski. Strasznie to bulwersuje naszych wytwórców, ale jeśli oferują uczciwie wykonany produkt, to czego się obawiają?
Komentarze
20-12-2014 [16:53] - cryo | Link: Kiedy ktoś przy mnie dziwi
Kiedy ktoś przy mnie dziwi się dlaczego Niemcy mają dobre piwo, zawsze odpowiadam: 'Bo mają normę państwową!'
W latach '70 czy '80tych jadałem kiełbasy 'śląską', 'krakowską' i 'zwyczajną'. Do końca życia nie zapomnę tych smaków. To już raczej nie wróci...
A co do braci Czechów, to chyba właśnie u nich są te wszystkie 'rozlewnie' rozcieńczonych płynów do naczyń, szamponów i innych proszków zachodnich producentów. :)
21-12-2014 [13:17] - Barszcz | Link: Witam, takie normy jakie
Witam,
takie normy jakie obowiązują zostały ustalone lata temu: kawa, proszek do prania, brać i wybierać co jeszcze. A że suma podatków jest jaka jest w Polsce, to co się dziwimy, że mamy w sklepach co mamy - zakłady chcą przeżyć, ludzie chcą pracować. To jest oszustwo usankcjonowane prawem - to tak zwane legalne oszustwo (autor słów: Donald T.). Chcąc nie chcąc wszyscy bierzemy w tym udział - albo wspierając marnej jakości rodzimą produkcję i rodzimych importerów, albo wpierając portugalskie, niemieckie, francuskie i inne gospodarki. Jest na to recepta, ale trzeba mieć u władzy ludzi, którzy mają siłę legislacyjną, wiedzę i chęci.
Pozdrawiam,
Barbara