W swojej książce „W skórze reportera” (Poznań 2011) poświęciłem temu krajowi tekst pod wszystko mówiącym tytułem „Czarna Góra przemytu”. Dzisiaj, po kilku latach, znowu jestem w Montenegro, a może raczej Monterosso? Bo nie o geografię tu chodzi – to będzie zawsze Czarnogóra ‒ a o politykę. To państwo, które dopiero co (w 2006 roku) oderwało się od Serbii niewielką liczbą głosów w referendum (na TAK głosowało 55,5%, na NIE 44,5%) jest bowiem wyjątkowe nie tylko na politycznej mapie dawnej Jugosławii, ale całej Europy. Tu w praktyce komuniści nie oddali władzy od ćwierć wieku. Jeżeli następowała wymiana ekipy, to jak mówił mi ekonomista Nebojsa Medojević ‒ lider studenckich protestów w 1988 roku ‒ „młodzi komuniści zastąpili starych komunistów”. To tak, jakby w Polsce Mieczysław Rakowski ustąpił, choćby niechętnie, władzy Leszkowi Millerowi albo jeszcze lepiej Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, a ten panował już przez ponad dwie dekady. No, jednak aż tak u nas nie jest.
Obecny układ władzy w praktyce kontroluje media, a nawet, ku rozpaczy działaczy organizacji pozarządowych, jest faworytem Brukseli. Prezydent Milo Dukanović deklamuje to, co Unia Europejska chce słyszeć, a to wystarczy, żeby miał jej błogosławieństwo, choć kraj jest skorumpowany, a przemyt jak był główną gałęzią gospodarki narodowej, tak dalej jest. Młodzi Czarnogórcy na potęgę wieją z kraju, ale to rządzącej sitwy nie rusza, tak jak nie ruszał Donalda Tuska et consortes masowy exodus „młodej Polski” na emigrację. I Demokratyczna Partia Socjalistów Czarnogóry i Platforma Obywatelska są zachwycone, że młodzi, przedsiębiorczy, zawiedzeni wyjeżdżają z kraju i w związku z tym nie zagłosują przeciw władzy. To jest coś, co łączy Warszawę i Podgoricę.
Stolica Czarnogóry skądinąd zmieniła nazwę. Niegdyś na cześć Josipa Broz Tito ‒ genseka jugosłowiańskich komunistów ‒ była Titogradem. Dotąd zresztą skrót Podgoricy na użytek linii lotniczych to TGD (TitoGraD) właśnie. Relikt z czasów komuny niczym metafora.
Jestem zniesmaczony polityką w Czarnogórze. Jestem zachwycony krajobrazami i przyrodą tejże Czarnogóry. To jeden z najpiękniejszych krajów Europy wciąż (może na szczęście) niespecjalnie modny wśród turystów z Zachodu.
Niedaleko za Tivatem zaczyna się Chorwacja. Prawosławnych zastępują katolicy, znika cyrylica, pojawia się alfabet łaciński. Do Polski, nie tylko geograficznie, bliżej...
*felieton ukazał się w grudniowym numerze miesięcznika „W Sieci Historii”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1971
Przyroda rzeczywiście przepiękna, wspaniałe góry i morskie wybrzeże. Kurort Budva jest bardzo przyjemnym miejscem o przystępnych cenach, a wielka butla bardzo dobrego wina ( 1.5 litra ) w cenie 1.5 euro, niechaj będzie tu przykładem. Bardzo fajne plaże i bardzo słona woda. Kilkaset metrów od brzegu 'ruska' wyspa, miejsce opanowane przez azjatów z Rosji. Bardzo łatwo można ich rozpoznać, gdyż zachowują się jak nieeuropejczycy, raczej jak Cyganie. Obwieszeni złotem, krzykliwi. W Montenegro my, polscy kibice, trzymaliśmy się razem, zachowując godnie. Pomimo ewidentnych intencji, nie udało się miejscowym psom nas spacyfikować...tak jak i nie udaje się to żadnym psom ;)