Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Hańba i upokorzenie czyli punkt startu do zwycięstwa
Wysłane przez szczurbiurowy w 28-11-2014 [16:45]
Spójrzmy na wydarzenia związane z przygotowaniem wyborów samorządowych 2014 roku – na to wszystko co mogło mieć wpływ na „wyniki” wyborów ogłoszonych przez PKW.
Pierwszy przetarg na zbudowanie systemu do obsługi wyborów ogłoszono w październiku 2013 roku. Miał być to przetarg na system do obsługi wszystkich rodzajów wyborów. Przetarg ten został unieważniony, ponieważ pojawiły się protesty i oskarżenia o ustawienie przetargu, i KIO kazała przetarg unieważnić. Stracono pół roku i Krajowe Biuro Wyborcze zdecydowało na rozdzielenie zamówienia na kilka modułów i ogłosić przetarg na „moduł samorządowy”. Zanim przetarg został rozstrzygnięty minął czas i na produkcję oprogramowania zostało 3 miesiące.
Doświadczenie każdego, kto miał do czynienia z wdrożeniami informatycznymi już w tym momencie mówiło, że dotrzymanie terminu (przed wyborami samorządowymi) jest niemożliwe. I nie chodzi tu tylko o sam czas, lecz o to, że SIWZ była tak skonstruowany, iż nie wiadomo było jakie są wymogi zamawiającego co do systemu bezpieczeństwa – co zresztą widać w odpowiedziach zamawiającego na pytania oferentów – „informacja na ten temat ma być podana Wykonawcy po rozstrzygnięciu przetargu”. Przyjęcie takiego warunku było po prostu skokiem do głębokiej wody z zamkniętymi oczami – przecież nie wiadomo jakie warunki postawi zamawiający, może niespełnialne?
Nic dziwnego, że zgłosiła się tylko jedna firma.
Czytając SIWZ nie można wyjść ze zdziwienia. Oto co rzuca się w oczy:
1. Nie ma koncepcji systemu jako takiego. Nie ma wymagań dotyczących sposobu opisu kodu źródłowego. Brak wymagań zarówno dla metodyki zarządzania projektem, jak i zarządzania zmianami w oprogramowaniu (metodyk „pisania oprogramowania”). Są jedynie powołania na normy związane z bezpieczeństwem informacji, ale też tylko w formie odwołania do norm jako takich bez podania jego poziomu. Wszystko to nie daje żadnej rękojmi spójności systemu w chwili obecnej i w przyszłości.
2. Brak wymagań dotyczących certyfikatów bezpieczeństwa dla Wykonawcy czy przynajmniej wykazania się znajomością (wcześniejszą) norm bezpieczeństwa (a ma on obsługiwać infrastrukturę IT podczas przeprowadzania wyborów).
3. Opis przedmiotu jest chaotyczny i miejscami niejednoznaczny oraz zdecydowanie niepełny – niedodefiniowany (wynika to z braku koncepcji systemu).
Analiza kodu źródłowego, dostępnego zresztą publicznie, bo ktoś umieścił go przynajmniej na 3 dni przed wyborami go w Internecie (!) na forum Github wskazuje, że można było ten kod napisać w dużo doskonalszy sposób. W efekcie Krajowe Biuro Wyborcze otrzymało oprogramowanie, które, także według ABW, (które na kilka dni przed wyborami ostrzegało PKW), może być podatne na ingerencję z zewnątrz oraz może zwracać wyniki przypadkowe! Nic dziwnego, że w niektórych miejscach wybory wygrali ludzie, którzy w nich nie startowali!
Nie sposób dziś nie zauważyć, że kwestia systemu informatycznego jest wtórna w stosunku do problemu najdotkliwszego: podliczanie głosów i kwalifikowanie ich jako ważne przebiegało w chaosie, co w konsekwencji dało niewiarogodne wyniki wyborów. W mojej opinii pierwszym krokiem na drodze do chaosu była awaria systemu informatycznego – i słowo awaria trzeba ująć tu w cudzysłów. Zarządzający wdrożeniem systemu musieli wiedzieć już co najmniej na kilka dni przed wyborami, że istnieje duże prawdopodobieństwo niedziałania systemu pod obciążeniem. Jeśli tak – dlaczego PKW nie zarządziła ręcznego przeliczania głosów? Konsekwencją „awarii” było poderwanie zaufania do protokołów generowanych przez system (a podczas szkoleń członkowie komisji dowiadywali się, że „tylko protokół drukowany z systemu się liczy”) co spowodowało chaos w procedurach.
I tu trzeba wrócić do okresu przed wyborami. W 2011 roku zmieniono kodeks wyborczy, usuwając zapis mówiący o konieczności wpisywania do protokołu przyczyny zakwalifikowania głosu jako nieważny.
Mamy zatem taką sekwencję wydarzeń: zmiana kodeksu wyborczego, rozpisanie przetargu na system informatyczny w taki sposób, że prawie na pewno system nie zadziała, awaria systemu w momencie wpisywania wyników i generowania protokołów.
Ale zanim te wyniki zaczęto wpisywać, należało te głosy policzyć.
Bardzo znamienne jest, że członkowie komisji nie dostali od PKW żadnej procedury liczenia głosów. W Lublinie, gdzie jedna z Pań będących mężem zaufania informowała naszą Inicjatywę „Informatycy dla Demokracji”, że po otwarciu urny z kartami, wysypano je na stół i zaczęło się sortowanie na „ważne” i „nieważne”, przy czym każdy członek komisji robił to indywidualnie: ważne na stół, nieważne na podłogę. I te nieważne już powtórnie nie były sprawdzane. Według informatorki, każdy z członków komisji mógł dowolnie zakwalifikować kartę ważna jako nieważną i nikt tego nie sprawdził. Mogło się tak dziać w całym kraju!
Usunięcie z kodeksu wyborczego zapisu o uwidacznianiu w protokole przyczyny nieważności głosu w mojej opinii jest punktem startowym procesu który nazywamy „zniekształcaniem wyniku wyborów” – są to nowe „lub czasopisma”. Jeśli zestawić tę decyzję z przedstawionym powyżej procederem, to widzimy po co to zostało zrobione.
I tu trzeba zadać pytanie – dlaczego, jeśli fałszowanie wyborów jest powszechne, nikt nie powiedział o tym? Dlaczego jest zmowa milczenia?
Chyba najlepiej opisał przyczyny tego zjawiska poseł Janusz Wojciechowski w tekście internetowym „Hołd gminny”. Otóż gminy w sposób całkowity zależą od wojewodów. Aparat gminny, kierowany przez wójta zrobi wszystko, żeby łaska wojewody od nich się nie odwróciła – przecież od wojewody zależą pieniądze. Do komisji wyborczych kierowani są urzędnicy samorządowi lub po prostu mieszkańcy – lecz zawsze jakaś zależność od samorządu istnieje. Ludzie po prostu boją się powiedzieć co się dzieje. Bo mieszkańca, zwłaszcza wsi, można bardzo łatwo nauczyć rozumu – a to przysłać mu kontrolę w sprawie szamba, a to weterynaryjną, a to budowlaną, pomocy społecznej w sprawie nieobecności dzieci w szkole (ustawa przemocowa!) – i wszyscy siedzą cicho bo boją się podpaść.
Jeżeli mamy odzyskać demokrację trzeba zbudować masowy ruch kontroli wyborów. Będzie to element społeczeństwa obywatelskiego. System boi się aktywnych obywateli. Ale jeśli się zorganizujemy to System przegra.
Prawo do uczciwych wyborów jest podstawowym prawem człowieka i obywatela. Ci co przez zaniedbanie obowiązków lub celowe działanie doprowadzili do tego, że obywatele nie mogą ufać wynikowi wyborów, że poderwane zostało zaufanie do podstawowej instytucji w państwie – ci ludzie, znani z imienia i nazwiska napluli Polakom w twarz.
Ta hańba i upokorzenie nie może ujść bezkarnie.
Trzeba się organizować. Ostatni dzwonek, bo razem z utratą demokratycznych i wolnych wyborów tracimy wolność.
Tekst opublikowany w ostatnim numerze Gazety Polskiej (tygodnika)
Zapraszam do wstępowania do Reduty Dobrego Imienia – Polskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom. Formularz jest na stronie Reduty http://reduta-dobrego-imienia....
Zapraszam także do składania podpisów pod petycją do Sejmu w sprawie uznania użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” za kłamstwo oświęcimskie. Formularz PDF do pobrania jest pod tym linkiem : http://reduta-dobrego-imienia....
Komentarze
28-11-2014 [17:33] - NASZ_HENRY | Link: Fałszerstwo z premedytacją
Fałszerstwo z premedytacją ;-)