Bitwa pod Hodowem - najbardziej niezwykłe zwycięstwo husarii

"Historia zna wiele przykładów bohaterskiej obrony przy dużej przewadze liczebnej wroga. Bitwa pod Hodowem jest jednak bezprecedensowym przykładem skutecznej obrony garstki żołnierzy w niemal otwartym polu, przy aż tak przytłaczającej przewadze liczebnej nacierających. Amerykanie dumni są z obrony Alamo 1836 r., tyle, że tam dysproporcja sił wynosiła ledwie kilkunastu do jednego. Mimo to, ostatecznie obrońców wyrżnięto. Grecy dumni są z Termopil 480 p.n.e. Bitwa ta stała się światowym symbolem bohaterstwa i poświęcenia. Ale dysproporcja sił wynosiła tam około 50 do 1. Również i Grecy bitwę przegrali. My jesteśmy dumnie z bitwy pod Wizną 1939 r., ale tam dysproporcja sił wynosiła 60 do 1, broniliśmy się w bunkrach, a i tak ostatecznie ją przegraliśmy. Hodów jest więc zupełnym ewenementem."
W ten sposób dr Radosław Sikora kończy jeden ze swoich artykułów dotyczący bitwy pod Hodowem.

Jak doszło do bitwy? Odsiecz wiedeńska Jana III zapoczątkowała okres wojen, w których Rzeczpospolita Obojga Narodów, jako część wielkiej koalicji toczyła z Turcją. Walki te zakończyły się pokojem karłowickim w 1699. Podczs tych wojen Rzeczpospolita organizowała kilka wypraw, które nie zakończyły się powodzeniem. Bowiem drżące przed Lwem z Lechistanu wojska tureckich sprzymierzeńców obawiały się starć w polu, zaś skarbowość i wojskowość Rzeczypospolitej uniemożliwiała zorganizowanie odpowiednio wyekwipowanej armii oblężniczej. Walki koncentrowały się na Podolu, gdzie Polacy próbowali oblegać Kamieniec Podolski, broniąc jednocześnie granic państwa przed najazdami tatarskimi. W tym celu wybudowane fortyfikacje, z których najbardziej znane są Okopy Wielkiej Trójcy. Bitwa pod Hodowem była właśnie jedną z takich walk obronnych przed tatarskim najazdem.

W czerwcu 1694 ruszyła jedna z wypraw tatarskich pod wodzą Gazy Gereja. Jej liczebność podawana jest różnie padają liczby 25, 30 i 70 tys. Najprawdopodobniej mniejsze liczby dotyczą dobrze uzbrojonych wojowników, większe całości wyprawy. Liczebność ordy pod Hodowem król Jan III oceniał na 40 tys. i taka jest najczęściej podawana przez historyków. Po dostarczeniu zaopatrzenia twierdzy kamienieckiej Tatarzy ruszyli w granice Rzeczypospolitej. Naprzeciw niej stanęło 7 polskich chorągwi husarskich i pancernych z Okopów Wielkiej Trójcy (dowodzeni przez Konstantego Zahorowskiego) i z Szańca Panny Maryi (dowodzeni przez Mikołaja Tyszowskiego). Wg króla Jana III siły polskie liczyły 400 żołnierzy, wg relacji jednego z żołnierzy siły te liczyły 400 z Okopów Świętej Trójcy i 200 z Szańca Panny Maryi. Najprawdopodobniej król operował realną liczbą walczących żołnierz zaś przytaczał stany wg etatu. Proporcje stron wynosiły więc 1:100 na korzyść tatarów.

Pierwszym starciem była bitwa konna. Polskie chorągwie zaatakowały straż przednią ordy i rozbiły ją. W obliczu jednak nadciągających sił głównych husarze i pancerni musieli sie wycofać. Siłom Rzeczypospolitej udało się wziąć do niewoli 2 tatarskich mirzów stracili jednak jednego z dowódców M. Tyszowskiego, wziętego do niewoli przez tatarów.

Chorągwie Rzeczypospolitej wycofały się do wsi Hodów. Tam zsiedli z koni i zabarykadowali się za przygotowanymi przez miejscową ludnością kobylicami. Broniono się też zza płotów, dylów, stołów, drzwi, beczek. Ta faza walki była przede wszystkim walką ogniową. Przy czym wojska Rzeczypospolitej używały broni palnej, zaś tatarzy, których większość atakowała pieszo używała łuków. Dochodziło też do starć wręcz. Gdy wojskom Rzeczpospolitej zabrakło kul w ich charakterze używali grotów od tatarskich strzał.
Podczas szturmów Tatarzy używali zasłon z desek i koszów słomy. Liczba tatarskich strzał była tak duża, że nieuszkodzonych zebrano ich po walce kilka wozów.
Walki trwały ok. 6 godzin. Po tym czasie orda wysłała Lipków (polscy Tatarzy, część z nich poparła w tej wojnie Turków) w charakterze parlamentariuszy. Lipkowie "podjeżdżając pod naszych radzili aby się poddali, ale słysząc naszych rezolucję, że tam na śmierć zasiedli, donieśli Tatarom: 'że my z tymi ludźmi co dzień ubijamy się pod Kamieńcem, że są to ludzie niezwalczeni, że wprzódy wszyscy wyginiecie, nim wam ich dostać przyjdzie. '"

Tatarzy ustąpili. Był to też kres ich rejzy. Uprzedzona ludność schroniła się w fortecach. Wyprawa okazała się porażką. Tatarom udało się schwytać jedynie 30 ludzi jasyru.

Wojska Rzeczpospolitej straciły 13 zabitych towarzyszy i nieokreśloną liczbę pocztowych. Jednak niemal każdy z obrońców Hodowa był ranny. Część z nich zmarła w czasie późniejszym. Wśród nich był wódz zwycięskiej obrony K. Zahorowski. Największe straty żołnierze ponieśli w koniach. (Zaciąg pocztowy oznaczał, że towarzysz - dowódca pocztu stawiał się osobiście z dobranymi i wyposażonymi przez siebie pocztowymi, najczęściej wywodzącymi się z drobnej szlachty, czasem ze stanów niższych. Pocztowych było najczęściej dwóch plus wozacy, czeladź obozowa, nie wliczana do stanu chorągwi. Towarzysz uzbrajał się również na własny koszt, poza kopiami husarskimi. Koszty koni bojowych używanych przez husarzy polskich to równowartość dzisiejszy najdroższych samochodów osobowych, husarz takich koni miał kilka na wyprawie bojowej, plus konie podróżne)
Straty tatarów żołnierze Rzeczpospolitej oceniali na 2-4 tysięcy zabitych. Wydaje się jednak, że są to liczby przesadzone, choć musiały to być straty znaczne ("pewnie z tysiąc i drugi było ich tam trupów").

Król Jan III dostrzegł wartość sukcesu hodowskiego. Żołnierzy potraktowano jak bohaterów. Straty w koniach uzupełnione zostały ze stajni królewskich, żołnierze dostali wynagrodzenie pieniężne, jeńców wykupiła Rzeczpospolita. Na miejscu bitwy wybudowany został obelisk, który właśnie, po 320 latach został odrestaurowany. Projekt renowacji pomnika przeprowadziła Fundacja MOSTY we współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ambasadą RP w Kijowie i Konsulatem Generalnym RP w Łucku. Wielki wkład w zainicjowanie remontu mieli miłośnicy husarii skupieni wokół inicjatywy „Husaria przed Pałac”. Inicjatywa ma swoją stronę na facebooku: https://pl-pl.facebook.com/Hus...

Łaciński napis na obelisku głosi:
"Bogu Najwyższemu na chwałę, potomności na pamiątkę, bohaterom polskim na przykład, wrogom ojczyzny na hańbę, wzniósł mnie najjaśniejszy Jan III Sobieski, król Polski, na tym miejscu na którym Polacy pod wodzem Zahorowskim, osaczeni w płotach, odparli 70 000 Tatarów, z wielką klęską nieprzyjaciół, a swoich żadną. Dnia 5 czerwca 1694 roku." (data bitwy jest błędna, chodzi o 11 czerwca, liczba tatarów zawyżona)

Sukces hodowski odbił się też dużym echem w prasie międzynarodowej. Niektóre osoby dziwić może proporcja strat. Jednak nie jest to niczym niezwykłym. W XVII wieku trudno było zabić husarza, w związku z jego bardzo dobrym uzbrojeniem obronnym, dużą mobilnością i stosowaną taktyką. Stąd śmierć kilkunastu - kilkudziesięciu towarzyszy to jak na husarię Rzeczypospolitej wysokie straty bojowe. Husaria zwykle atakowała szarżą, wywołując niezwykły efekt psychologiczny, tak, że dotrzymać jej pola mogły jedynie najlepiej zorganizowane i wyposażone jednostki złożone z weteranów. Rozwój broni palnej i stosowanie fortyfikacji polowych, a także zastój w sarmackiej sztuce wojennej i krótkowzroczność polityków RON spowodowały, iż formacja ta nie dostosowała się do nowoczesnego pola walki. Jenak w wieku XVII drżała przed husarią każda armia, która miała nieszczęście się z nią zmierzyć. Część wojsk najemnych podpisywała nawet w kontraktach, że nie będzie używana przeciw polskiej husarii. 

Bitwa hodowska to nietypowa bitwa polskiej jazdy. Z reguły bowiem działała ona w polu. Świadczy ona jednak uniwersalności jazdy polskiej, potrafiącej prowadzić walkę w polu i za fortyfikacjami. W obu przypadkach najczęściej z pozytywnym skutkiem. Jest też bitwa hodowska ostatnim, ale wielkim akordem schodzącej z pól walki wielkiej husarii polskiej. Osiągnąć w bitwie w stosunku jeden przeciw stu zwycięstwo taktyczne i strategiczne. Któraż jeszcze z armii świata może się pochwalić podobnym sukcesem?

W notce wykorzytane zostały fragmenty artykułów dr. Radosława Sikory oraz zdjęcia z rekonstrukcji bitwy hodowskiej z blogu rojecki.blogspot.com

YouTube: 


Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika 3rdOf9

22-10-2014 [22:46] - 3rdOf9 | Link:

Świetny artykuł. Takie rzeczy warto przypominać...

Od siebie dodam tylko, że husaria nie została pokonana w polu i to nie rozwój broni palnej przesądził o jej zaniku. Jako że podstawowym sposobem prowadzenia walki była dla husarii szarża, niejaką ochronę przed jej atakami stanowiły fortyfikacje i zasieki (rzecz jasna drewniane, bo innych nie znano w tamtych czasach). 

Formacja ta zniknęła jednak z pola walki z przyczyn ekonomicznych... Tych samych, które legły u początku końca pierwszej Rzeczypospolitej.

Więcej o husarii, jej uzbrojeniu i taktyce poczytać można tu (bardzo ciekawa strona, polecam): http://www.husaria.jest.pl/

Obrazek użytkownika foros

22-10-2014 [23:11] - foros | Link:

przegrywała niestety kilka razy w XVIII w. ale to już nie była ta sama husaria.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

23-10-2014 [14:49] - NASZ_HENRY | Link:

Najbardziej szczęśliwe! Spieszenie husarii pod Korsuniem kiepsko się skończyło ;-)