Ważenie ducha - Górka Chełmska

Sądzę, że ta chwila ekscytacji, gdy po długiej , monotonnej podróży zbliżamy się do celu i z daleka widzimy czy to znajome kontury czy coś niespodziewanie frapującego w nieznanym dla nas dotąd pejzażu, jest  cechą wspólną dla większości ludzi,.  Zrobieniu takiego wrażenia sprzyja  zwłaszcza droga prowadząca na wprost do miasta z najokazalszą   wieżą znajdującą się w jej osi.  W Polsce jest wiele takich konfiguracji a jedną z najciekawszych jest otwierający się nagle, jeśli  będziemy wjeżdżać niego od strony Lublina, widok na Chełm. Zalesione wzniesienie ukrywa przed oczyma zapowiedź miasta. Na końcu podjazdu przed podróżnikami otwiera się nagle  w perspektywie korytarza utworzonego przez korony drzew  Górka z kościelnymi wieżami i z miastem poniżej. Przeżyłem ten moment radosnego, niespodziewanego zachwytu dawno temu, gdy trafiłem tu po raz pierwszy i pozostaje to we mnie do teraz. Po latach echo fascynacji tym miejscem odnalazłem niespodziewanie  w historycznym opisie zabytku na tablicy umieszczonej nieopodal ekspozycji archeologicznej. Zacytowano średniowiecznego, ruskiego kronikarza, opowiadającego o urzekającym  widoku tej  wyniosłości z umieszoną na niej lśniącą budowlą o specjalnie pobielonych ścianach.
Chełm, maj 2014. W końcu znalazłem się w miejscu obiecanych przed kilkudziesięciu laty spacerów. Te wiecznie odkładane plany teraz  mogły być teraz spełnione tylko jednostronnie – ruszyłem samotnie na poszukiwanie czasu utraconego. Można być po wielokroć w jakimś miejscu i nie umieć odczytać zapisanych tu znaków , potem nieoczekiwanie zasługuje się na  zobaczenie więcej. Na Górkę prowadzi  Droga Krzyżowa – wielkie spiżowe stacje.  Jest piękna. Jest w niej całe chrześcijaństwo. Ta wizja artystyczna jest czysta, to wewnętrzne przekonanie w obliczu wątpliwości względem podobnego przedsięwzięcia beskidzkiego pozostaje ważnym. Dla zjednoczonych sił  Zła męka i ofiara Jezusa na Golgocie stanowi ostateczną porażkę, stanowi zamknięcie w klatce nierozumienia i uwiądu. Idę po tej stronie, dla której śmierć Jezusa i Jego zmartwychwstanie   są dosłowne. To obszar zadawania sobie pytań drobnych i niezmiernie trudnych.
 O Drodze Krzyżowej napisałem kiedyś po swojemu i lepiej już mi się nie uda. Mogłem tam umieścić wszystko co we mnie i w całym świecie, ale drogę Jezusa Chrystusa poprowadziłem przez Lubelskie, gdzie mieszkam. Fakt dokonania takiego właśnie wyboru dotarł do mnie w momencie tej wspinaczki. Pojawiło się natrętne pytanie: dlaczego tutaj?
Nie poruszałem się zgodnie z kolejnością stacji, omijałem niektóre wspinając się jakoś na skróty i wracając potem do tych oglądanych z góry, przyciągnięty jakimś  rzeźbiarskim detalem.  Na szczycie  przy wyniosłym krzyżu znajdowała się platforma widokowa , na niej młoda para i zwlekałem z dotarciem tam, podświadomie oczekując na chwilę spędzoną tam sam na sam z Ukrzyżowanym. Za niewielkim obniżeniem  zobaczyłem stary cmentarz. Znalazłem się na nim za chwilę, traktując go jako jeszcze jeden przystanek Drogi Krzyżowej. Stary, prawosławny. Na pierwszym z brzegu nagrobku widnieją słowa rozpoczynające długie epitafium.  Pełna żaru apostrofa przysłoniła wszystkie inne teksty i napisy. Słowa sprzed stu laty nieoczekiwanie wstrząsnęły  mną i jakby mnie zapaliły:
- Boże miłości i pokoju!
Przemawia tu ktoś nie tylko w swoim imieniu, zlecenie dla kamieniarza miało na uwadze zbawienie nie tylko jednej osoby. To zawołanie z czasów końca długiego historycznie pokoju wciąż pozostaje zasadne. Teraz nagle, po latach ciszy politycznej w tym rejonie,  świat stanął w obliczu destabilizacji – nie byle jakiej. Dlaczego tamten czas pokoju musiał się skończyć wbrew słowom wiary pozostawionym na tym grobie? Dlaczego to tak?
 
Godzinę wcześniej, zanim stanąłem przed wysoko zawieszonym Chrystusem z pytaniem zabranym ze starego cmentarza, na chełmskim deptaku mogłem spokojnie zapoznać się z tablicami pierwszorzędnie pomyślanej ekspozycji przybliżającej historię miasta i powiatu. Wymieniono na kolejnych kartach z opisami, rycinami i statystykami wojny i pożogi spadające na ten rejon. Nie wszystkie się tutaj pomieściły  – dodaję również inne, tu niepoliczone,   znane mi akty nienawiści w postaci wojen i innych form nastawienia by zabijać i unicestwiać tu, na chełmskiej ziemi. W rachunku za ostatnie 100 lat figurują Polacy, Rosjanie, Żydzi, Ukraińcy, Austriacy, Niemcy podzieleni na patriotów, bolszewików, żołnierzy, partyzantów, katolików, unitów, starozakonnych i jeszcze innych. W ostrożnym, przybliżonym liczeniu przez amatora historii wychodzi 22. Tyle co najmniej zaprzeczeń wyrazom nadziei, odrzuceń możliwości pertraktacji  i ugody – wojny i pogromy w każdą stronę; stryczek lub kulka w łeb stały się zasadniczymi regułami w tych niedawnych czasach ucywilizowanego jakoby  XX wieku. Co to za miejsce?!
Sytuacja w maju 2014 skłania do niewiary w stałość aktualnego pokoju. W sumie należy być naiwnym, by wierzyć, że tak zostanie.  Krym i Kosowo pokazują , że układ o nienaruszalności granic w Europie nie ma żadnego znaczenia. Konszachtom niemiecko-rosyjskim nie towarzyszy wcale skrępowanie - silni nie będą się liczyli ze słabymi. Umowy, układy, sojusze mają charakter doraźny. W sztabach już zaczynają kreślić nowe fronty, strefy buforowe i nowe granice. Liczby odnoszące się do mniejszości i większości  narodowościowych to tylko rekwizyty w rękach politycznych kuglarzy. Uparci postawią na swoim, niezdecydowani się cofną.
Na Chełmskiej Górce prowadzi się wykopaliska. Odsłonięto fundamenty legendarnej siedziby ruskiego księcia. Za moment dowiem się, że głównym sponsorem tego archeologicznego dzieła jest oligarcha ukraiński Poroszenko. Naturalna rzecz – podobnie ze zrozumieniem strona ukraińska powinna przyjąć polską ekspedycję, mającą zbadać dzieje jakiegoś istotnego dla polskiej historii miejsca na Podolu. Tyle, że Polakom się chyba do tego nie śpieszy,  a dla Ukraińców ten Zakierzoński Kraj po tej stronie Bugu wydaje się być tak ważnym, jakby cała ich państwowość tu się kiedyś ukształtowała. Nie widzi mi się to.
Stałem w tamto niedzielne wczesne popołudnie -  z krzyżem nad sobą,  z dziurą archeologów pod nogami, z panoramą kwitnącego miasta za plecami i z tym zawołaniem o pokój i miłość w sercu. Poddałem się fascynacji emanującej z tego miejsca; od wieków tak właśnie działa ono na ludzi. Starałem się też o ogarnięcie tego rozumem, ale natrafił on na nieprzezwyciężone trudności.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika andzia

02-10-2014 [15:09] - andzia | Link:

Podobnie jak Pan,przeżyłam taką chwilę niespodziewanego zachwytu.Było to coś więcej niż zachwyt,nie da się tego opisać słowami.Uliczka,po obu stronach sklepiki,stragany,wata cukrowa,baloniki,muzyka ... i nagle cisza, otwiera się przestrzeń i wysoko w górze zamek "Orle Gniazdo" w Ogrodzieńcu.Wprost zatrzymało mi się serce ... Stałam i płynęły mi z oczu łzy.Niesamowite ... łzy zachwytu ...
Kamienny kościółek w głębokich Bieszczadach,stare cmentarze tamże -mimo ostrzeżeń przed niedźwiedziami- pasjonujące historie wcześniejszych pokoleń ...
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

02-10-2014 [18:31] - St. M. Krzyśków... | Link:

Nie zawsze okoliczności sprzyjają takim odkryciom i odlotom. Pochmurna pogoda, głowa zajęta czymś innym, ewentualnie sto innych przyczyn. Niekiedy coś znika zupełnie. Kiedyś można było podziwiać zamek w Janowcu, w dole za Wisłą,  gdy jechało się  drogą  biegnącą skrajem  Wyżyny Lubelskiej. Po dwudziestu nie mogłem tego miejsca odnaleźć – drzewa podrosły i po widoku:)
Serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika andzia

03-10-2014 [11:42] - andzia | Link:

Proszę Pana,chwile zachwytu są niezmiernie,niezmiernie rzadkie.Dlatego tak długo i tak pięknie pozostają w pamięci.Ja takie chwile zachwytu postrzegam jako wyjątkową nagrodę za trudy codziennego dnia.
A przyjemność sprawia mi czytanie Pańskich opisów przyrody,bądź miast (też te wcześniejsze tyczące np. Lublina),ludzkich losów ...
Pozdrawiam.