Jeszcze po szóstej wieczór w sobotę czytaliśmy kpiące komentarze prawicowych publicystów na temat perspektyw Tuska w Radzie Europejskiej. Przedtem i potem czytaliśmy o jego przewodniczeniu Radzie Europy.
Panowie, czas wylać sobie kubeł zimnej wody na głowę (zdaje się bardzo dziś modne), a przynajmniej wypić jej pełną szklankę. Od paru dni, mimo mizdrzenia się premiera, było jasne, że obejmie on to stanowisko. Jest jasne, że dla Polski oznacza to wiele różnorakich konsekwencji, złych, ale są i dobre. Polsce i Polakom jak nigdy potrzebny jest sukces. Każdy rozumie, że zająć bardzo wysoką pozycję w Unii to również sukces dla naszego państwa. W ocenie przyda się dalekowzroczność i wiedza. Wiedza oznacza, że zacznie się odróżniać Radę Europy, dokąd Tusk się nie wybiera, od Unii Europejskiej i jej organów. Możliwe niekorzystne dla Polski skutki można zestawić z symbolicznym wzmocnieniem w tej chwili Polski, jakim jest wybór premiera na wysokie stanowisko. Tusk będzie słuchał Niemiec, ale Niemcy nie muszą być w wiecznym sojuszu z Moskwą. Lepiej, gdy choćby ten wybór Tuska da do myślenia zwolennikom tez o rzekomych polskich winach.
Przypomina mi się minoderia i małoduszność komentatorów spod znaku Paradowskiej, kiedy w 2009 roku Jerzy Buzek
został szefem Parlamentu Europejskiego (nie mylić z Parlamentem Rady Europy). Że to niby nic nie znaczy, że to żadna posada itp. Małoduszni ludzie sądzą podług swoich małych rozumków i jeszcze mniejszych serc. To prawda, że Jerzy Buzek rozczarował nas, a może potwierdził, że rozczarowanie było nieuniknione. Ale nieprawdą jest, że to wszystko jedno, że bardzo wysoko mianowano gdzieś w UE Polaka i że przewodniczenie takim ciałom to w ogóle jest "posada". Podobnie jak nieprawdą jest, że prezydent państwa polskiego to tylko pilnowacz żyrandola. Tak może mówić tylko zawistnik.
Skróconą wersję felietonu zamieściła we wtorek "Gazeta Polska Codziennie"
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6693
Zacytuję fragment wypowiedzi mec. Szonert-Biniendy przytoczonej przez portal niezalezna.pl, pod którym podpisuję się obydwoma rękami:
Stopień upokorzenia wręcz upodlenia narodu polskiego oraz zastraszenia za pomocą katastrofy smoleńskiej, jest tak ogromny, że dewastuje nasze poczucie godności, jako grupy narodowej oraz jako osób indywidualnych.
Za to również odpowiada Tusk i Komorowski. A przecież trudno nie zgodzić z twierdzeniem Pani Mecenas, że
Takie poczucie stłamszenia osłabia ducha walki w narodzie polskim. W obecnych warunkach, kiedy Rosja odgraża się, że zmiecie Polskę z powierzchni ziemi konieczne jest odrodzenie poczucia dumy narodowej, która daje sile, aby stanąć w obronie ojczyzny. Smoleńsk jest w tym procesie kluczem.
Pani Tereso, nie da się obronić tezy, jakoby istniały jakiekolwiek korzyści z uczynienia Tuska figurą w UE dla kogokolwiek w Polsce i na świecie poza przestępcami i zbrodniarzami.
Pozdrawiam,
JW
Nie mam kredytów, bo nigdy nie biorę, nikt mi za teksty nie placi (GPC prawie nie płaci). Piszę, co uważam. Tusk kim jest - wiemy. Jego wybor oznacza, że Zachód godzi się, że rozliczenie Smoleńska jest przehan.. hm. Jakie będa straty z jego tam obecności - okaże się, pewnie gorzej niz dziś sobie wyobrażamy. Wszystko to prawda i nie zamierzam zmieniać poglądu na jego temat. Analizy miło widziane, pokrzykiwania, że wszystko jest kłamstwem (90 proc. komentarzy przed wiadomoscią o stanowisku w UE) i wszystko jest źle z definicji, sa głupie.
Prosty mechanizm - Paradowska kręci nosem, znaczy dobrze dla Polski. Bardzo krecila przy Buzku. Niestety mniej kręci przy Tusku, to prawda.
Mało od nas zależy, ale coś zależy. Polecam fantastyczny tekst Czarnej Limuzyny tutaj. Najważniejsze dla nas jest w tej chwili wzmacnianie poczucia polskości. Upieram się, że bilans tego zdarzenia jest z punktu widzenia wzmacniania poczucia polskości w tej chwili pozytywny. Bilans, powtarzam. Pojedźcie na tzw. prowincję.
Ponadto czarna stojąca woda ruszyła się. Jest punkt wyjścia do zmiany. Czy na lepsze, zalezy mało od nas, ale jest mozliwość.
Takie jest moje zdanie, moge się naturalnie mylić. Miło mi, że Państwo tak zwracaja na nie uwage, niestety, to nie bogowie podszeptują mi teksty.
Od wielu lat koledzy-euroentuzjaści zadziwiają mnie swoją interpretacją wszystkich wydarzeń i na krótką metę zazwyczaj mają rację. Mylą się jednak wtedy, gdy spojrzeć na sprawy w perspektywie 5-6 lat. Wtedy wszystko zaczyna wyglądać zupełnie inaczej...