Właśnie wróciłam z mojej ukochanej wsi - trochę przed czasem, bo 50 kilometrów od Warszawy różowy niemiecki operator już nie ma technicznych możliwości zapewnienia zasięgu swoim urządzeniom (nie mówiąc o zapewnieniu komfortu swoim abonentom!) i każda próba połączenia się z Internetem albo zadzwonienia do kogokolwiek jest prawdziwą drogą przez mękę. Nie wiem, czy w swoim ojczystym kraju też uprawiają takie dziadostwo , chyba jednak nie… ale chwilowo nie o tym chcę pisać
W tej części Mazowsza dominuje sadownictwo i uprawa zbóż. Ludzie pracują od świtu do ciemnej nocy, pracują za darmo, z pełną świadomością, że trudno będzie przetrwać ten rok, a w następnych latach może być tak samo albo jeszcze gorzej. Rzadko kto zatrudnia pracowników, bo koszt ich zatrudnienia powiększyłby straty. W sadach już gniją tony nie zebranych owoców. Kolejna „klęska urodzaju”, czy jak to się tam nazywa w języku złodziei. Pośrednicy poszli tym razem „na całość”, zakłady przetwórstwa też. Kilogram porzeczek – 40 groszy. Kilogram wiśni – 80 groszy. Kilogram jabłek przemysłowych – czyli takich, które się zbiera wyłącznie dla zakładów przetwórczych – 13 groszy. Wyobraźmy to sobie: za tysiąc kilogramów jabłek – 130 złotych. Za 100 kilogramów wiśni – 80 złotych… Razy ileś tam, w zależności od areału. Ale nie zapominajmy, że większy areał – to proporcjonalnie wyższe koszty uprawy, więc i wyższe straty.
Rynek W SEZONIE zalany jest wielokrotnie droższymi od polskich importowanymi truskawkami, importowanymi gruszkami, śliwkami, jabłkami; cały rok –droższą od polskiej importowaną wieprzowiną. Ktoś te umowy podpisuje! Aż się wierzyć nie chce, że dokonuje takiego sabotażu za darmo! Konsument nie ma możliwości wyboru, bo w sklepach to, co kupiono od polskiego rolnika za bezcen jest tak samo drogie jak import. Ktoś ustala ceny skupu na polskie produkty. I znów – wierzyć się nie chce, że dokonuje takiego sabotażu za darmo! Polskiemu konsumentowi oferuje się w supermarketach porzeczki po 4,99 zł za półkilogramowy pojemnik. Na zieleniakach – wiśnie po 8 zł, jabłka po 4, czereśnie po 20. Konsument nie musi wiedzieć, ile TYSIĘCY PROCENT na każdym produkcie zarabiają pośrednicy. Ale na to też ktoś przyzwala, w ramach tego samego sabotażu! To już nie jest „niewidzialna ręka rynku, to jest zwyczajny bandytyzm. Ktoś zarabia ogromne pieniądze na kombinacjach cenowych. Kto? Kim w rzeczywistości są pośrednicy? Tylko prywatne osoby? Wiele wskazuje na zorganizowany i dobrze chroniony proceder – tym bardziej dochodowy, im niższe ceny dla producenta uda się przeforsować – na sieć powiązań sięgającą dużo dalej i wyżej, niż nam się na pierwszy rzut oka wydaje. To jest materiał dla NIK, nie dla rolniczych programów telewizyjnych!
… Czytam Niezależną i co widzę w komentarzach pod listem Jarosława Kaczyńskiego do Tuska w tej sprawie?
(…)„wskazałem drogę burakom - niech się jednoczą i tworzą własne spółdzielnie, swój system dystrybucji lub samemu sprzedawać. Co to w końcu nas obchodzi. Kasta wiejska - nie jest jedynym ogniwem społeczeństwa. Nie można też jej traktować jako kastę nadrzędną. Jej znaczenie - do PKB jest niewielkie, a tyle krzyczą - jakby byt kraju od nich zależał. Prawa i reguły rynku też ich obowiązują.”(…)
Niejaki „Ben”. Nie wiem, czy zadaniowany, czy tylko tępy. Ale brzmi dziwnie znajomo ten knajacki język, zupełnie jak ministerialny. Perełka. Ten cytat należałoby wywiesić na każdym punkcie skupu, bo takie zdaje się jest motto polityki rolnej naszych „władz”. ZAJ…Ć BURAKA. Wszystkim, co produkuje. Albo niech nie produkuje, jest tylko kastą wiejską, od której nic nie zależy. Naprawdę?
ZOBACZYMY!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8969
A swoją drogą. to chyba nie jest aż taką tajemnicą KTO na tym zarabia - jak na WSZYSTKIM innym - parchy Ryżego, ich rodziny, ich kolesie , rodziny ich kolesi i spora liczba lemingów, co to na razie tylko nosi za nimi ich teczki - ta grupa zarabia narazie najmniej; myślę,że najwyżej 5-6 groszy. Na każdym jabłku.
Pozdrawiam MSP
http://naszeblogi.pl/471…;
Wieś nie głosuje ani na PO (w wielu gminach w ostatnich eurowyborach wynik w okolicach progu wyborczego), ani na PSL. Ci, co idą do wyborów głosują na PiS, ale ponieważ do wyborów idzie rzadko kto, to PSL wraz z przyległościami zapewnia sobie co najmniej bezproblemowe przekroczenie progu. Dlatego tak ważne jest zmobilizowanie wiejskiego elektoratu. Dużo ważniejsze niż zabieganie o względy lemingów!
Pozdrawiam!
Gratuluję i pozdrawiam.
Przed chwilą byłam w supermarkecie. Półkilogramowy pojemnik czerwonych porzeczek - 3,99. Zaktualizowana cena skupu: 0,35 za kilogram.
Pozdrawiam
A nic Pani nie wspomniała o fatalnym "smaku" tych owocopodobnych IMPORTÓW!!! Wielu moich znajomych (tak jak ja) ubiega się stale za czymś zjadliwym szukając kontaktów z prawdziwą wsią, ale teraz to nie takie proste, ponieważ babina z płachtą świeżych dóbr na plecach do miasta autobusem nie dojeżdża, "słoiki" są wyśmiewane, więc się kryją i skąpią (a wiedzą, co jedzą) - a my, zwykłe mieszczuchy?... - skazani jesteśmy na sieć (czytaj: sitwę) zagranicznych wydrwigroszy w polskich miastach za zgodą nie-polskich władz.
Kończy mi się akurat ostatnio wykonany własnoręcznie zestaw smakowitości z wiadra wiśni, których narwałem u znajomego pod miastem, pachną resztki pomidorów z inspektu kolegi spod Kazimierzy Wielkiej - i co? Czekają mnie - z musu! - niejadalne rzeczy z dookolnych supermarketów: kolorowe giganty, mutanty, nie nadające się do wbicia zęba i poślinienia: włoskie, hiszpańskie, holenderskie, chińskie - pies ich trącał skąd - po prostu gie dla każdego, kto wie.
A wiśnie... spadły i właśnie cieszą bażanty, dzikie gołębie i (widziałam!) jastrzębie, bo koszty podróży z Warszawy wielokrotnie przekraczały "zysk". Pod drzewami zapach taki, jak podczas gotowania konfitur... Co było można, rozdałam sąsiadom, którrzy przegrali wyścig ze szpakami.
Serdecznie pozdrawiam
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam