Nowe czasy, stare kadry

Złudzenie kompletnej odmiany tonu. Wyzwolenie się manipulowanych spod władzy manipulatorów, wszędzie w mediach cała prawda całą dobę? Dziś wszystkie media mówią niemal jednym głosem, proeuropejsko, pronatowsko i niemal propolsko. Naśladują w tym polityków, którzy ku osłupieniu elektoratu nagle wszyscy zaczęli mówić to samo. A jednak to tylko złudzenie. Dziś rej wodzą komentatorzy. Kogo zapraszasz do studia, na łamy, ten pokazuje, kim jesteś. A w najważniejsze miejsca zaprasza się tylko najlepsze, najbardziej wypróbowane stare kadry.
Przed niedzielnym referendum dyskretne przekonywanie, typowe dla agentur, że i tak wszystko przepadło, przecież Rosja chce mieć Krym i tam już nic nie poradzimy, oni już tacy są. W radiu, którego chętnie słucham, bo gada a nie wyje, no i trzeba dowiedzieć się, jaki jest mainstreamowy przekaz dnia, a ono go podaje czasem nawet najważniejszymi usty Lisa czy Żakowskiego, komentuje Jagienka Wilczak z „Polityki”. Nie twierdzę, że jest agentką, ale jakaś specjalna znawczyni tematu? Raczej nie, wypróbowana siła, dawniej PZPR. Można na nią liczyć. No niestety jesteśmy całkowicie bezradni, Krym i tak jest stracony.
Poranne poniedziałkowe dzienniki, już po referendum, były tam jak w Radiu Moskwa. Po prostu radosne obwieszczenie, że Krym w uczciwym, legalnym referendum wybrał Rosję. To samo radio po katastrofie smoleńskiej i wezwaniu Andrzeja Wajdy, by uczcić Rosjan, a nie dopuścić  śp. Lecha Kaczyńskiego na Wawel, nadawało, że w Wierchojańsku zepsuł się autobus, w Irkucku wybuchła butla z gazem na miejskim basenie i jaka jest temperatura w Krasnojarskim Kraju. Czyli wieści z metropolii, to, co najbardziej interesuje mieszkańców Priwislińskiego Kraju. W porannych rozmowach dziennikarzy rej tu wodził w poniedziałek b. redaktor „Wyborczej” i b. pogromca „Przekroju”, Roman Kurkiewicz; popierał aneksję Krymu, nie widział „żadnych  powodów, żeby nie uznać wyników referendum”. Rosji Krym się po prostu należy, bo ma ona poczucie, że jest rosyjski.
Potem zaprosili na komentatora prof. Stanisława Bielenia, rosjoznawcę, w latach 70. pracownika Instytutu Nauk Politycznych pod batutą sekretarza KC PZPR Ryszarda Frelka, potem PISM. Wypróbowana siła, dawniej PZPR. Ciekawe, że publikuje dopiero od 2008 roku. Tonacja znajoma - a co my możemy zrobić, skoro Rosja po prostu chce Krymu?  Dla Onetu dwa dni wcześniej, a w radiu potem podobnie, profesor komentował: „Wszelkie analizy sytuacji politycznej w Rosji natrafiają obecnie na różne przeszkody natury psychologicznej i emocjonalnej. Pod wpływem "gorączki ukraińskiej" i antyrosyjskiej histerii, mamy do czynienia z niezwykle wypaczonym obrazem Rosji i samego Putina. Trwa medialna i polityczna akcja etykietowania, tzn. negatywnego naznaczania i deprecjonowania. Od czasów zakończenia "zimnej wojny" jest to najpoważniejsza próba zdyskredytowania wizerunku Rosji i jej przywódcy jako wroga Zachodu”. Rosja musi więc być z natury rzeczy autorytarna i oparta na samowładztwie lidera. „Już Katarzyna II zaobserwowała, że wielkie imperium, jakim jest Rosja, rozpadłoby się, jeśliby zaprowadzono w nim rządy inne niż samowładcze. Jedynie one mogą z należytą szybkością zaspokajać potrzeby odległych stron, a każda inna władza jest zgubna z powodu powolności swojego działania”. Ciekawa jestem, jak im się udaje tam w Kanadzie i Stanach przy tej wielkości państw nie rządzić samowładnie i jednoosobowo? I czy dziś odległości nadal mają tak ogromne znaczenie jak za carycy, że Rosja musi oddawać pełnię władzy liderowi?
A propos tego wykluczającego etykietowania, w tym samym radiu parę lat temu wystąpiła w temacie wykluczania feministka specjalistka gender Agnieszka Graff, córka prokuratora stalinowskiego, że „np. w latach 50. Polacy wykluczali Sowietów z debaty publicznej”, co oczywiście Sowietów naznaczało i etykietowało, jak się domyślamy, domyślamy się też, że robili to Polacy z tzw. band AK. Dziwne, ze jej się nie zaprasza w tej chwili do komentowania sytuacji.
W poniedziałkowe południe już w tym radiu oprzytomnieli, pewnie słupki telemetryczne spadły gwałtownie, bo zdaje mi się, że niemal wszyscy Polacy naprawdę źle znoszą ten ton, nawet wierni słuchacze. Podawali już obiektywnie, odwołując się do wypowiedzi obu stron konfliktu.  Ale od czego mają komentatorów? We wtorek, po pamiętnym przemówieniu Putina, rej tam wodził niezawodny Longin Pastusiak. Profesor politolog. W 1959 roku – kto wtedy dostawał paszport do USA?! – ukończył studia magisterskie w Woodrow Wilson School of Foreign Affairs oraz w University of Virginia w Charlottesville. Wypróbowana siła, dawniej PZPR. Znawca Stanów Zjednoczonych tak dalece, że jak był senatorem SLD już w III RP, z trudem tam wjeżdżał. Z litości przemilczę jego ówczesne przygody na lotnisku w USA.
W poniedziałek wieczorem - ciężkie czasy, specjalne zadania, więc w TVN24 supermocna ekipa, Kolenda-Zaleska z Olechowskim. Wypróbowana siła, dawniej PZPR. No, ten przynajmniej wie, co mówi, a Kolenda-Z. wie, o co go nie pytać.
W Polsacie w tym czasie komentuje Ciosek, Ciosek i jeszcze raz Ciosek. Aparatczyk komunistyczny, b. ambasador w Moskwie. Wypróbowana siła, dawniej PZPR. Piękny głos, leci jak z nut. Znawca, nie ulega wątpliwości, że znawca. We wtorek po przemówieniu Putina TVN24 też zaprosił Stanisława Cioska. „Tragedii akt pierwszy i na pewno nie ostatni”. Przytomne. Ten na pewno zna się na temacie, jak grzbiet zna się na bacie. I wie, że bat znowu może być w robocie. Po południu we wtorek w TVN24 już tylko Paweł Kowal, ale za to w towarzystwie Jerzego Wenderlicha. Wypróbowana siła, dawniej PZPR. Nie to, żeby znawca, ale wymowa płynie z niego na okrągło.
Przede mną wtorkowy wieczór. W omawianym radiu Daniel Passent. Będzie uczta.
---------------------
Tekst ukazał się na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich sdp.pl

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika nemo1

19-03-2014 [06:16] - nemo1 | Link:

Witam.Czyli P.Tereso nic nowego.Współczuję tylko wszystkim tym,którzy z dziennikarskiego obowiązku muszą oglądac lub słuchac,tą dezinformacyjną kloakę.Współczuję,podziwiam wytrwałośc i serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

19-03-2014 [06:34] - zdzichu z Polski | Link:

ton nadawał by Kaczyński na przemian z Sakiewiczem to zmieniło by to sytuację na Krymie, w gabinetach Merkel i Hollanda oraz w sercach Polaków, którzy jakoś się nie garną na manify proukraińskie.

Obrazek użytkownika ruisdael

19-03-2014 [07:41] - ruisdael | Link:

Bełkot, i to totalny.

Obrazek użytkownika Marek1taki

19-03-2014 [07:57] - Marek1taki | Link:

To wszystko wskazuje jak wąskie jest grono sprawdzonych kadr. Reszta zależy od tego na ile ich strach przed ruskim batem udzieli się społeczeństwu. Można by rzec, że tak wiele zależy od tak niewielu.

Obrazek użytkownika Janko Walski

19-03-2014 [15:28] - Janko Walski | Link:

nie została usunięta po 1989 roku zarówno w polityce, gospodarce, nauce, kulturze, służbie zdrowie, szkolnictwie, wojsku, sądownictwie, w mediach, a nawet w służbach mających zapewnić nam bezpieczeństwo. Do tych dobranych starannie po czystkach w stanie wojennym,  dokooptowano "nieprawomyślnych", którzy wówczas nie zrozumieli mądrości etapu, ale wcześniej wysługiwali się nie najgorzej oraz wpływowych przedstawicieli ruchu Solidarność. Wpływowych znaczy takich, na których z różnych względów łatwo było wpłynąć.

Dzięki temu klimat PRLu został odtworzony we wszystkich dziedzinach życia. Muszę przyznać, że duszę się.

Ale to dałoby się jeszcze wytrzymać. Najgorzej z masową akceptacją tego cyrku, także znacznej części tych, którzy wcześniej, w latach osiemdziesiątych PRL zdecydowanie odrzucili, a nawet to odrzucenie publicznie manifestowali, stając się niemal narodowymi bohaterami: Młynarski, Fedorowicz, Materna, Kora, Janda, Hołdys, Kociniak, Szumańska itd. Ci ostatni wnieśli wielki wkład w przemysł pogardy dla Polski i wartości w obronie, których wcześniej buntowali się. Utworzyli nawet komitet poparcia Komorowskiego urządzając kilka miesięcy po potwornym mordzie smoleńskim niewybredne seanse nienawiści, szyderstwa i pogardy wobec ofiar mordu, ich bliskich i milionów Polaków, którzy nie mogli pogodzić się z tą zbrodnią i sposobem w jaki została potraktowana przez rządzących. Nigdy tego im nie zapomnę.

To co teraz się dzieje jest tylko konsekwencją tamtych postaw.