W 2007 roku głosowałeś na PO. W 2010 roku siedziałeś w domu. W 2011 też. Oburzyłeś się, kiedy nazwałam Cię lemingiem. Rzeczywiście, już nie należysz do tej oszalałej masy gnającej głosować na Tuska ze strachu przed Kaczyńskim. Nie powtarzasz formułek dla niedorozwiniętych, drukowanych przez GW. Stoisz z boku i usiłujesz znaleźć dobre strony w tym, co się stało, wybierasz „mniejsze zło” - czyli bezruch - z obawy przed popełnieniem błędu . Twierdzisz, że wszelkie próby ujawnienia prawdy o Smoleńsku są z góry skazane na klęskę, i że zajmowanie się tym „szkodzi PiS”, choć nie wątpisz, że doszło tam do zaplanowanej, wykonanej zespołowo i perfekcyjnie zbagatelizowanej zbrodni. Nie masz żadnych złudzeń i doskonale wiesz, jakie mogły być motywy, kto i gdzie mógł to zaplanować, przygotować i wykonać. Tu różni nas nie tylko to, że ja nad tym nigdy nie przeszłam do porządku dziennego i czekam na dzień, w którym zbrodniarze zostaną wymienieni z imienia, z nazwiska, i raz na zawsze pozbawieni wpływu na bieg polskich spraw. Tu różnimy się także w ocenie sytuacji.
Ty uważasz, że państwo lekceważące fakt zamordowania jego prezydenta może nadal istnieć. Ja uważam, że takie państwo jest skazane na zagładę. Ty uważasz, że społeczeństwo od zbrodni popełnianych w sferze tak zwanej „wielkiej polityki” może się odizolować. Moim zdaniem taka izolacja zawsze będzie fikcją, bo nie da się zbudować ani prawidłowych relacji społecznych, ani żadnych innych na czarnej dziurze wchłaniającej podstawowe wartości.
Doceniasz błyskotliwy intelekt J.K., ale wzorem wielu uważasz, że nie powinien wypowiadać się zbyt często, bo „słupki spadają, kiedy mówi”. W odróżnieniu od pospolitego leminga wiesz, jakie mechanizmy mogą sterować „spadaniem słupków” po każdej wypowiedzi szefa PiS. Zdajesz sobie sprawę z bezpardonowych manipulacji mainstreamu, kreujących wizerunek J. Kaczyńskiego „na telefon”, pod dyktando PR-owców Tuska.
Dostrzegasz szkodliwość tego rządu i odpowiedzialnością za stan finansów państwa już nie obarczasz PiS, lecz Rostowskiego i jego kreatywną księgowość. Idziesz w swoich opiniach nawet dalej niż ja, bo jesteś zdania, że on to zrobił nie z nieuctwa, lecz na polecenie, celowo. Jesteś za odwołaniem HGW. Bulwersuje Cię niewydolność NFZ, który pożera Twoje pieniądze nic w zamian nie zapewniając. Pytasz, jaki jest sens płacenia podatków w państwie, które traktuje obywateli jak zło konieczne, a podatników jak „jeleni”. Jesteś zdania, że PO roztrwoniła ogromną ilość państwowych pieniędzy i nie wykluczasz, że je po prostu rozkradła.
Zdeklarowanym zwolennikom PiS zarzucasz nadmierną emocjonalność i zbytni optymizm w traktowaniu stanu świadomości narodu. Uważasz, że zniechęcamy do siebie takich jak Ty, diagnozując jednoznacznie stan państwa i motywy postępowania jego obecnych władz.
Mówisz o nas „wy”, choć wszystkie wnioski, do których doszedłeś potwierdzają, że więcej nas łączy niż dzieli. Szybko nadrabiasz ten dystans, który Ci jeszcze pozostał do pokonania. Gdybym Ci powiedziała, że „my” po prostu „was” wyprzedziliśmy w ocenie sytuacji, obruszyłbyś się. Jutro przyznasz mi rację. Tak było. „My” wiedzieliśmy od 2007 roku, jakie będą konsekwencje rządów Platformy i wiedzieliśmy już wtedy, że kiedyś do nas dołączą wszyscy ludzie inteligentni z „waszego” środowiska. Ty też to uczynisz, bo już dziś wiesz, że dalsze trwanie w błędzie byłoby po prostu kompromitacją.
„My” nie przewidzieliśmy tylko Smoleńska. Nawet najwięksi pesymiści wśród „nas” nie wzięli pod uwagę ewentualności takiego rozwiązania „kwestii prezydenckiej”. W głowach nam nie postało, że „wyrżnąć watahę” chciano W REALU, nie w przenośni. Nie przewidzieliśmy też metod, jakimi prowadzić będą „wyjaśnianie” okoliczności Smoleńska. Nie sądziliśmy, że metodą śledczą może być morderstwo, przez usłużnych biegłych zdiagnozowane jako „samobójstwo”. My także ulegliśmy złudzeniu. Wydawało nam się, że istnieje granica, której NIKT nie przekroczy w demokratycznym państwie. Dziś wiemy, że tej granicy już nie ma, a ci, którzy ją przekroczyli są śmiertelnym zagrożeniem nie tylko dla państwa, ale i dla jego obywateli. Dla WSZYSTKICH jego obywateli. W głębi serca o tym wiesz i usiłujesz stworzyć sobie prywatną enklawę, milcząc na temat Smoleńska i trzymając dystans wobec tych, którzy mówią o Smoleńsku. Jeśli uważasz, że to Ci gwarantuje bezpieczeństwo, milcz nadal. Ale nie próbuj dyskredytować ludzi, którzy mają odwagę mówić, bo oni działają także w TWOIM interesie. Oni – wiele ryzykując – domagają się takiej Polski, w której Ty nie będziesz musiał kłamać i milczeć w obawie o życie swoje i swojej rodziny.
Jesteś pośrodku drogi. Racjonalnie oceniasz sytuację. Jeszcze nie przyjmujesz do wiadomości, że „my” i „wy” to coraz bardziej MY WSZYSCY.
Bo tu, gdzie stoję ja, nikt Cię nie odrzuci, nie wyśle „do gazu”. Nikt nie nasika do Twoich zniczy, jeśli zechcesz je postawić w porywie serca. Bo bywają takie chwile, kiedy chce się postawić znicz. Bywają takie uczucia, które warto przeżyć. Nie bój się ich. One są Tobą. One SĄ.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5460
Czerwone lampki "zapaliły mi się" całym rzędem, a "opalony prezydent USA" raczej zapala kolejne, ale o ile się nie mylę - to rząd Tuska błyskawicznie odrzucił wszelkie oferty pomocy ze strony NATO i UE, i równie błyskawicznie schronił się pod skrzydła Putina...
Do Pana Ministra A. Macierewicza mam pełne zaufanie. Nie ma żadnych podstaw do takich twierdzeń. Nie wiem czemu zarzucasz mu klamstwo. Niedoinformowanie?
Pozdrawiam!
My mamy prawo się denerwować zawsze wtedy, kiedy widzimy niereformowalną głupotę. Cierpliwość jest wskazana tam, gdzie widzimy przejawy inteligencji i logicznego myślenia.
Serdecznie pozdrawiam!
Serdecznie pozdrawiam!
Nie będę kontynuował.
Zazdroszczę Autorce. Mogę tylko marzyć by choć jeden z moich dawnych przyjaciół, kolegów choć trochę przejrzał. W moim otoczeniu zamrażarka trzyma.
Serdecznie pozdrawiam!
I serdeczne pozdrowienia!
Pozdrawiam tak samo serdecznie.