Bajka o Donaldinho

Autostrad nie było, ale to specjalnie nie doskwierało, bo nigdy ich nie było, trudno zresztą, żeby były skoro politycy za to odpowiedzialni bez przerwy grali w piłkę, a temat logistyki drogowej strasznie ich w gruncie rzeczy nudził. Remont dróg zaś się ciągnął, bo z pieniędzy na remont dróg pani prezydent stolicy wypłaciła wysokie premie swoim urzędnikom, a także pokryła straty wynikłe z opóźnienia budowy hali sportowej w największej dzielnicy miasta. Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji nie było co pomarzyć ani o autostradach ani o szybkich remontach. Zresztą to nie było ważne: najważniejsze było to, że premier tego państwa najlepiej ze wszystkich premierów europejskich grał w piłkę. No, może z główkowaniem nie szło mu najlepiej, ale nikt nie jest ideałem.**        Moda idzie z góry. Ministrowie chcieli też grać, jak szef rządu, a najlepiej z nim. Szachy były w pogardzie - bo szachy męczą umysłowo. Za to pokerek i owszem, był popularny. Grano na stawki wysokie i wyższe, udziały, akcje, przetargi i brak procedur przetargowych. Gra była rodzinna, wystawiano żony, konkubiny, dzieci oraz przyjaciółki kochanek. A premier i wicepremierzy zawsze wygrywali - zgodnie z hierarchią.**      Zamykano stocznie i zakłady zbrojeniowe, ale i tak ludzie lubili premiera-swojaka, co to za dużo czasu na robotę nie miał, ale w piłę lubił porżnąć. Swój chłop był, żuł gumę, jak wszyscy, nawet, jak przyjechał premier dużego sąsiedniego państwa, to jej z ust nie wyjął, a co! No i podróżować lubił, najlepiej daleko i egzotycznie, a z wojaży czapki przywoził, takie  lokalnie dziergane .**Chleba było coraz mniej, autostrady były cały czas, ale tylko na deskach architektów, za to igrzysk przybywało: właśnie szef rząd ćwiczył faulowanie i strzały z rzutów wolnych. A cały rząd był, jak te rzuty: wolny. A nawet bardzo, bardzo wolny.**      Wszelkie podobieństwa do krajów, osób fizycznych i sytuacji jest całkowicie, absolutnie całkowicie przypadkowe...

Tłum skandował: "Donaldinho, Donaldinho”, powiewając szalikami. Żeby dojechać na stadion trzeba było przejechać po ostrych wertepach - autostrad nie było (to znaczy były - ale w planach), drogi akurat remontowano