Frau Merkel z Frau Steinbach w jednym stały domku

***A teraz na kolacyjkę do Frau Eriki pomaszerowała Frau Angela. Widocznie pani kanclerz Merkel uznała, że tegoroczne wybory do Bundestagu warte są spożycia golonki (zapewne) w towarzystwie osoby z politycznie szemranego towarzystwa. Kiedyś francuski książe uznał, że "Paryż wart jest mszy" i aby właśnie zostać władcą Francji zmienił wiarę na katolicką - dziś Merkel ściska się ze Steinbach też nie dlatego, że czuje do niej miętę. Ale niesmak pozostaje niesmakiem.***Może Frau Angela i jej CDU wygra wybory i do niemieckiego parlamentu (jesienią) i do europejskiego (latem). Być może wygrałaby je bez podlizywania się BdV, czyli Związkowi Wypędzonych i pani Steinbach. A tak okaże się, że można wygrać wybory, a jednocześnie stracić twarz. Frau Merkel nie będzie pierwszym (ani być może ostatnim) kanclerzem RFN rządzącym mimo braku twarzy. Ot, taka niemiecka specjalność.

Czasy są takie, że trzeba uważać w jakim towarzystwie człowiek się pokazuje i do kogo idzie na imprezę. Nie uważał Donald Tusk, gdy przed paroma laty wystąpił na jednej konferencji wspólnie z Eriką Steinbach. Było to w Zielonej Górze i choć upłynęło od tego czasu wiele wody i w Wiśle i w Renie jakoś cały czas odbija się to czkawką niefrasobliwemu politykowi PO.