Podczas kolejnej już heroicznej obrony mistrza prywatyzacji Aleksandra Grada premier Donald Tusk poza tym, że pogroził opozycji hakami, znowu napomknął o rekordowych osiągnięciach swego rządu. Przecież wszystko, co się dzieje wokół gazoportu, jest absolutnym rekordem świata, jeśli chodzi o tempo – ocenił premier swoje dzieło. Po czym natychmiast przestrzegł surowo, że przyjdzie czas przed wyborami, gdy wyjdą na jaw sprawki poprzedniego rządu w kwestii gazowej. A specyficznego wydźwięku tej kolejnej odsłonie polityki miłości nadaje fakt, że rzuca ją premier, który zgotował nam taki kontrakt gazowy z Rosją, że został dosłownie zdemolowany przez Unię Europejską zwykle wobec Rosji nad wyraz spolegliwą.
Należy w tym kontekście też koniecznie przypomnieć, że zarówno groźby premiera, jak i jego tromtadrackie frazy o rekordach nie są rzucane na wiatr – one mają swoje losy. Wystarczy wspomnieć, co się stało wkrótce po wygłoszeniu przez niego w marcu 2010 roku w Sejmie słynnej już frazy do opozycji. Warto się pochylić nad tym przypadkiem, bo on w przedziwny sposób łączy zarówno groźbę oraz rekord w rozumieniu premiera.
Wtedy mowa Tuska była następująca: - Dziś pytaniem do opozycji, a nie do rządu, jest: czy jesteście gotowi podjąć współpracę w przestrzeni pozawyborczej? Współpracę ws. deficytu. Jeśli nie zrozumiecie, że ta współpraca jest potrzebna, wyginiecie jak dinozaury – nie patyczkował się Tusk. I w dużej mierze wyginęli. Ta fraza wróciła bowiem kamieniem i to nagrobnym, wszyscy to wiemy.
Natomiast domyślny rekord ukryty w owych pamiętnych słowach odnosi się oczywiście do deficytu, którego rozmiar przekroczył oczekiwania wszystkich zainteresowanych łącznie z samym premierem i jego ministrem finansów. A powiedzieć trzeba i nikt nie zaprzeczy, że deficyt został niebotycznie wywindowany pod same niebiosa za sprawą wyłącznie rządu – wszystkie podpowiedzi opozycji i niezależnych ekonomistów zostały przez premiera Tuska bezlitośnie schlastane i wrzucone do wora, a wór do jeziora. Tak, ten deficyt jest typowo autorski, nikt nie zaprzeczy.
Z innych rekordów w klasycznym ujęciu Donalda Tuska należy koniecznie wymienić śledztwo smoleńskie w wykonaniu komisji Millera. We wrześniu 2010 roku premier nie mógł się nachwalić jego tempa i prorokował w oratorskim uniesieniu, że koniec jest tuż, tuż, na wyciągnięcie ręki.
Śledztwo zarówno ze strony rosyjskiej, jak i ze strony polskiej przebiega szybciej, a nie wolniej niż w tego typu sytuacjach w Europie czy na świecie. I to nie jest oczywiście moje zadanie, ale tak jak obserwuję postępowania po stronie polskiej i rosyjskiej, to wiele na to wskazuje, że z końcem roku mniej więcej powinniśmy mieć ten finał, przynajmniej jeśli chodzi o prace komisji. A to byłoby tempo rekordowe.
Jedynym adekwatnym komentarzem do tej deklaracji premiera Tuska może być skrzecząca rzeczywistość - mamy kwiecień roku 2011 i właśnie premier ogłosił, że liczy, iż raport z prac komisji będzie w czerwcu. Zaraz potem dodał, że nie jest od tego, aby wyznaczać komisji daty. I nawet się nie zająknął. Krótki żywot mają rekordy zadeklarowane przez Donalda Tuska. Co najmniej tak krótki, jak jego pamięć na temat swoich obietnic. O rekordach w śledztwie rosyjskim już nie wspomnę, ze względu na absolutną niecenzuralność mojej opinii w tej sprawie.
Jest oczywiście cała masa rekordów, o których szef Platformy woli nie wspominać. Podobno dzierżymy europejski rekord w ilości zakładanych podsłuchów na głowę jednego mieszkańca. Po świętach media doniosły, że w weekend wielkanocny policja pobiła rekord ilości zatrzymanych nietrzeźwych kierowców. Zabawną puentą do tego wyczynu może być fakt, że również rząd tego samego Tuska ustawił na polskich drogach rekordową ilość fotoradarów.
Skoro już jesteśmy przy naszych gościńcach, to należy pamiętać, że co prawda nie padł u nas żaden rekord w ilości zbudowanych autostrad, ale został za to pobity rekord kosztów – 10 kilometrów odcinka trasy S8 kosztowało ponad 2 miliardy złotych. Jeśli wziąć pod uwagę, że odcinek ten został oddany z opóźnieniem i natychmiast rozpoczęto jego remont, to należy sądzić, że jest to rekord światowy.
Z rzeczy mniej znanych należy wymienić rekordowe poparcie dla Platformy Obywatelskiej w aresztach śledczych, a także rekordowy wzrost zatrudnienia w administracji publicznej. Rekordowa cena cukru ściga się z równie wysoką ceną benzyny, co jest tym bardziej irytujące, że premier nie uprzedził, że mamy pilnować swoich portfeli również za jego rządów...
W niedawnej dyskusji z celebrytami Donald Tusk zarzekał się, że jeśli chcą oni legalnych narkotyków, to muszą sobie wybrać innego premiera. Po czym niewiele dni potem zalegalizował posiadanie niewielkich ilości narkotyków miękkich. Jednak ponieważ premierem jest w dalszym ciągu, to z jego punktu widzenia taki wyczyn się kwalifikuje na rekord ściemniania. Albo ściemniactwa, gdy spojrzeć na to z punktu widzenia niemrawej reakcji jego wyborców...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3282
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam