Polacy uwierzmy w siebie!

Tacy Amerykanie np. nigdy – programowo – nie zwieszają nosa na kwintę. Wszystko u nich jest zawsze ok. Optymistycznie patrzą w przyszłość wierzą w siebie i swój naród wierzą, że „wiara góry przenosi”.             Nie miałbym nic przeciwko temu, aby pod tym względem Polaków nieco „zamerykanizować”. Czasem myślę, że źródłem naszych porażek – jako ludzi i całej wspólnoty narodowej – jest nadmierny pesymizm i minimalizm. Naszą narodową kulą u nogi jest brak wiary we własne siły, brak wielkich aspiracji, chęci walki o najwyższe cele. Oklaskując sukcesy, niestety nie tak znowu liczne naszych sportowców, artystów czy pisarzy można się zastanowić, dlaczego tak mało mamy powodów do radości? Czasem zawodzi organizacja, system życia zbiorowego- zapewne lepszy wciąż mają Niemcy – ale często tzw. imposybilizm czyli niemożność osiągnięcia wielkich celów, bo wcześniej spoczęło się na małych laurach.            My, Polacy powinniśmy w końcu uwierzyć w samych siebie w to, że stać nas na rzeczy godne naszej ciężkiej pracy, naszego często dobrego wykształcenia, naszej inteligencji i przedsiębiorczości! Dlaczegóż to Polacy rzuceni w obce strony dobrze a nieraz świetnie sobie radzą w nie swoim przecież środowisku? A no dlatego, że zdani tylko na siebie, muszą być lepsi od innych.             Musimy więc też i my – bo możemy- być lepsi, bardziej skuteczni, bardziej przedsiębiorczy, bardziej efektywni, bardziej gospodarczy od Niemców, Rosjan, Ukraińców, Czechów czy dalszych, zwykle zamożniejszych sąsiadów. Jeżeli nie uwierzymy w siebie nie będziemy nigdy w czołówce. A na  to nas przecież stać.

Podobno Polacy ,obok Francuzów są najbardziej samokrytycznym narodem w Europie. Lubujemy się  w wynajdywaniu prawdziwych, a często rzekomych wad narodowych, grzechów i błędów. Panuje u nas swoista moda na samobiczowanie się i wyszukiwanie, nieraz na siłę naszych minusów, defektów i ułomności. Kochamy narzekać, biadolić, kręcić nosem, szukać dziury w całym. Inne nacje – wręcz przeciwnie.