W Eurolandzie nas nie chcą – Euroland-story

Choć, póki co, na razie do tej operacji się nie palą. Wejście do Strefy Euro jest nie tylko ryzykowne, ale o tyle wątpliwe, że wcale nas tam nie zapraszają, co przyznają zresztą po cichu ludzie z rządu. W eurolandzie po prostu uważają, że jest na to za wcześnie - ale Tusk chce za wszelką cenę pokazać, że "coś" robi i ma "jakiś" plan. Jednak wbrew temu co mówi PO, spór o euro to nie spór miedzy PO a PIS, a między nierealistyczną PO a chodzącym po ziemi Europejskim Bankiem Centralnym i krajami eurolandu, sceptycznymi co do szybkiego rozszerzenia tej struktury. A wejście do ERM 2 czyli korytarza walutowego przy niestabilnym kursie złotego to "masakra", jak poufnie mówią najbliżsi współpracownicy Tuska.

Szkoda, że mało kto mówi, że starania o wejście w momencie kryzysu to przerzucenie kosztów kryzysu w "starej Unii" (kraje "15") na Polskę.  Czy tego chce - w swej bezrefleksyjności i chęci robienia PR - rząd Tuska? Wystarczy porównać dużo słabsze tempo rozwoju "starej Unii" z naszym i będzie oczywiste, że nasi szacowni partnerzy na tej operacji tylko skorzystają.