Potiomkin - Gierek - Tusk

Za I sekretarza Edwarda Gierka, który często-gęsto jeździł po kraju, specjalnie malowano na zielono... trawę przed fabrykami, które zamierzał zaszczycić swą obecnością.

 

A za premiera Tuska mamy wysyp pozornych inwestycji i budów, które dobrze wyglądają w TV, ale całkiem niefajnie w rzeczywistości. Ostatnio w Olsztynie z wielką pompą otwarto boisko "Orlik". Jak tylko dostojni goście ewakuowali się po uroczystości, "Orlika" - już bez huku tym razem - zamknięto na cztery spusty. Okazja, aby pościskać się z innymi oficjelami i wznieść toast była świetna i grzechem byłoby ją przepuścić.

 

Dziś "Orlik" stoi zamknięty. Łańcuch na drzwiach wejściowych jest okazały. A ja myślę, że z tym "Orlikiem" to taka wielka metafora: najpierw duży pic, a potem raczkiem trzeba się ewakuować. Słowem: "metoda Tuska". Choć często skala tego typu propagandy jest dużo większa niż jeden, skromny "Orlik". Propagandy "na żywca" chłopakom z PO odmówić nie można.

 

I jak tu Tuska nie porównywać do Gierka - też propagandowca? Wypisz, wymaluj drugi Donald Tusk...

Za rosyjskiej carycy Katarzyny II (tak naprawdę była Niemką i nazywała się Sophie) generał Potiomkin, przed wizytacją Imperatorowej objeżdżał tereny, które miała nawiedzić, i nakazywał malować i remontować domy - ale tylko te ściany, które były od drogi i które ewentualnie mogła zobaczyć... Słowem: pic na wodę fotomontaż. Stąd się zresztą wzięło pojęcie  "wiosek potiomkinowskich".