Rząd Tuska jak afrykańskie plemiona

Owe afrykańskie plemiona jakoś sobie, na obrzeżach cywilizacji, wegetują. Czemu jednak ma wegetować Polska - kraj leżący w sercu Europy?

 

                                                                                         ***

 

"Kryzys dotknie każdego" - kto tak powiedział? Jarosław Kaczyński? Lech Kaczyński? Jakiś ekonomiczny ekspert PiS? Nie, bynajmniej. To słowa Henryki Bochniarz, szefowej organizacji pracodawców PKPP Lewiatan, liberała z krwi i kości. To samo, od wielu miesięcy, głosi "Prawo i Sprawiedliwość". Ale rząd do niedawna mówił, że żadnego kryzysu nie ma, a PiS tylko straszy Polaków kryzysem. Tamtejsze enuncjacje polityków PO dziś brzmią wyjątkowo żałośnie.

 

Podobnie dziś Platforma wmawia, że nie ma żadnej "dziury Tuska" i że jest to wymysł Kaczyńskiego. Ciekawe, co PO powie narodowi w tej kwestii za parę tygodni. Kryzysu nie dostrzeżono na czas - teraz historia potarza się z "dziurą budżetową". Nawet sympatyzująca z PO Bochniarz zarzuca rządowi, że choć mógł reagować na kryzys już od jesieni to nie zrobił nic. Rząd rzeczywiście był i jest bezczynny, ale oznacza to nie tylko robienie obywateli w "bambuko", ale również - w wymiarze ekonomicznym - tzw. wtórną recesję, na co już dziś zwracają uwagę ekonomiści, także ci odlegli do PiS o lata świetlne.

 

Rząd Tuska przypomina… niektóre plemiona afrykańskie. Owe szczepy, na granicy cywilizacji, uważają, że jeżeli nie będą wymawiać słów, które określają poważne problemy, jak: śmierć, choroba, epidemia to te klęski nie staną się ich udziałem. Identycznie działa gabinet Donalda - przez wiele miesięcy nie mogło premierowi i jego ministrom przejść przez gardło słowo kryzys, teraz pojęciem tabu - jest "dziura budżetowa".