Sławuś Nowak, czyli "kein Problem"

Pierwsza: nie damy rady (jako Polska) zablokować Gazociągu Północnego. Nawet jeśli tak min. Nowak myśli - zbrodnią jest mówić to głośno. A akurat teraz Polska, kraje bałtyckie i skandynawskie dostały do ręki kolejne argumenty, aby UE nie wspierała Nordstreamu i żeby się z niego Niemcy wycofały (a: kryzys - budowa drożeje, b: wojna gazowa - Rosja jawi się jako kraj nieprzewidywalny). Wypowiedź Nowaka jest poważnym błędem: publiczne przyzwolenie Polski na tę "rurę" jest absolutnie przedwczesne, a do tego stanowi zdradę dotychczasowych sojuszników Polski w batalii "anty-Nordstream". Druga: relacje Polski i Niemiec są bardzo dobre i (uwaga!) - nie można oczekiwać od rządu niemieckiego więcej niż do tej pory... Cóż, najbliższy współpracownik Tuska zachorował widać na amnezję i już zapomniał, że właśnie dopiero co władze RFN zaakceptowały koncepcję budowy muzeum "wypędzonych" (co media niemieckie odtrąbiły jako wielki sukces Eriki Steinbach), które powstanie z pieniędzy... niemieckiego podatnika, a więc publicznych!

Ja rozumiem, że nie ma sensu krytykować Niemców codziennie i należy starannie wybierać te sprawy, na których nam zależy szczególnie. Ale udawanie, że nie ma problemów w naszych relacjach i robienie z rządu w Berlinie św. Franciszka z Asyżu - to po prostu polityczna bezmyślność i intelektualna niefrasobliwość.

Widać, że minister Nowak wierzy w "metodę strusia"? Struś chowa głowę w piasek i naprawdę nie dostrzega żadnych problemów. Tyle, że jak ktoś na wszystko mówi: "kein Problem", to lud może w końcu powiedzieć: "kein Minister".

                                                                                          ***

Kandydat nr 1 do miana "autor sprzeczności tygodnia": minister finansów Jacek Rostowski. W wywiadzie radiowym powiedział jednym tchem dwie rzeczy, całkowicie skądinąd sprzeczne. Po pierwsze, że Polska musi umacniać swój wizerunek solidnego dłużnika. Po drugie, że Polska poratowała finansowo, udzielając pożyczek, ogarnięte totalnym kryzysem Islandię i Łotwę...

Uczono mnie, że ten co pożycza to jest wierzyciel. Ale pewnie jestem staroświecki. Chyba, że jest to nowa, rewolucyjna metoda ekonomiczna PO: pożyczamy, aby uwiarygodnić się jako pożyczający. Jak tak dalej pójdzie - i w tym tempie - szybko uzyskamy reputacj ę fenomenalnego dłużnika, rozdającego pieniądze na prawo i lewo i dalej pożyczającego, żeby starczyło na kolejne pożyczki dla kolejnych państw w kryzysie...

A potem wszyscy będą chcieli, żeby premier (ponownie) Kaczyński łatał budżet...

                                                                                         ***

Przyczynek do debaty nt. reformy KRUS: wczoraj w Lublinie odbył się opłatek PSL, sponsorowany właśnie m.in. przez... KRUS! Jak się ma noworoczne jedzenie (i picie!) do ubezpieczeń rolniczych? Nijak. Ale na imprezę PSL zawsze się pieniądze znajdą.

Innym ciekawym sponsorem tej partyjnej imprezy była... kopalnia węgla kamiennego "Bogdanka". Z branży, jak wiadomo, typowo rolniczej. Nie wiem, czy tym faktem specjalnie zachwycą się górnicy z "Bogdanki" i szerzej: polski podatnik, który okazuje się "sponsorem mimo woli" żarcia dla działaczy PSL. Obywatel RP finansuje więc imprezy partii Pawlaka (był zresztą obecny osobiście) podwójnie: przez państwowy KRUS i przez państwową kopalnie. Jak nie kijem, go to pałką.

Jest jeszcze jeden kompromitujący aspekt noworocznej zabawy PSL. Na tę imprezę, odbywającą się w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Lublinie uczestników dowoziły wozy... Ochotniczej Straży Pożarnej. Dotąd wydawało się, że wozy strażackie służą do walki z pożarem. Według PSL jednak równie dobrze mogą być tramwajami do dowozu i rozwiezienia gości. Wozów było... 30! Na szczęście na Lubelszczyźnie tego dnia nie było groźnych pożarów i wozów unieruchomionych przy lubelskim MOSIR-ze nigdzie nie zabrakło.

Tylko mieszkańcy Lublina z troską pytali, gdzie jest ten straszny pożar, skoro tyle wozów jedzie. Pożar w rzeczy samej jednak był: pożar pieniędzy podatników. Ale 3000 działaczy PSL jedzonko smakowało.

 

Niezawodny Sławek Nowak, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera i zaufany człowiek szefa rządu znów okazał się tajną bronią PiS-u. W porannym wywiadzie dla I Programu Polskiego Radia strzelił pięknego gola - i tradycyjnie był to gol samobójczy. Ten wybitny, uznany w świecie i okolicach specjalista od polityki międzynarodowej wygłosił dwie tezy, obie więcej niż naiwne.