Ostre życzenia polityczne na 2009 rok

... Jarosławowi Kaczyńskiemu - powtórki z Churchilla (były premier Jej Królewskiej Mości przegrał wybory jako szef rządu, aby je potem znów wygrać i wrócić na 10, Downing Street), Lechowi Kaczyńskiemu - zawsze dzielności, jak w Tbilisi i skuteczności w pokonywaniu przeszkód, jak w drodze na szczyt (m. in. do Brukseli), Bronisławowi Komorowskiemu - jaki sejm, taki marszałek - a więc, żeby więcej myślał a mniej mówił, Ewie Kopacz - rozumu i lepszego doboru garsonek, Ewie Bieńkowskiej -aby ktoś wreszcie dowiedział się, że ta pani jest ministrem rozwoju regionalnego (a więc i środków z UE), co jest dość logiczną karierą, jak na absolwenta iranistyki przystało, Michałowi Kamińskiemu – serc (i rak - bo serca same nie głosują) warszawiaków, zwłaszcza w czerwcowych wyborach europejskich, Radkowi Sikorskiemu  - aby dobił watahy... wrogów NATO, no i żeby wysławiał się nieco mniej knajackim językiem niż w ciągu ostatnich 16 miesięcy, Waldemarowi Pawlakowi - jasności przekazu i szczęścia w życiu osobistym, Sławomirowi Nowakowi - spełnienia marzeń, czyli okładki w "Playboyu", Tomaszowi Arabskiemu - więcej finezji, Cezaremu Grabarczykowi - chociaż paru kilometrów dróg utwardzonych, Dodzie - jeszcze paru występów dla pana premiera, Zbigniewowi Chlebowskiemu - elementarnej znajomości dziejów ojczystych oraz poprawnego wymawiania końcówek, zwłaszcza czasowników, Stefanowi Niesiołowskiemu - poczucia wstydu oraz bojaźni Bożej, obywatelowi Karpiniukowi - panny z posagiem (pannie współczujemy), Władysławowi Stasiakowi - poglądów adekwatnych do postury - czyli "słusznych”, Pawłowi Poncyliuszowi - udanego powrotu do samorządu za 2 lata, dziennikarzom polskim - Szczęść Boże, Zbigniewowi Ćwiakalskiemu - przypomnienia sobie porzekadła "nie czyn drugiemu, co Tobie niemiłe" w kontekście poprzednika na stanowisku ministra, aktorom polskim - zmiany politycznego patrona, bo PSL ani nie wyżywi, ani nie obroni, Markowi Sawickiemu - powodzenia w interesach małżonki, Julii Piterze - kobiecej łagodności, Wojciechowi Olejniczakowi - Napieralskiego na śniadanie, Grzegorzowi Napieralskiemu - Olejniczaka na kolację, Ryszardowi Kaliszowi - smacznego, Jarosławowi Kalinowskiemu - wymarzonego mandatu europarlamentarnego i większej samodzielności politycznej, Trybunałowi Konstytucyjnemu - aby nie ścigał się w śmieszności w Graucho Marx i Benny Hillem, IPN-owi - nowego motta na Nowy Rok czyli "róbmy swoje" (Wojciech Młynarski), Józefowi arcybiskupowi Życińskiemu - niezbędnej dla Filozofa zadumy i chrześcijańskiej wstrzemięźliwości w ocenie ludzi, Robertowi Kubicy - zwycięstw i baczenia na niemiecką stajnię, bo to z tymi Niemcami nigdy nic nie wiadomo, Bogdanowi Borusewiczowi - aby swojej legendy nie rozmieniał na drobne - nie warto!,  Agnieszce Radwańskiej - samych zwycięskich smeczy w pojedynkach z Rosjankami, (choć nie tylko!), Krzysztofowi Puterze - aby do piastowskich wąsów dołączył zwycięstwa w stylu Piastów, jak pod Cedynią czy na Psim Polu (wiek 10 oraz 12), Tomaszowi Putrze - samych wygranych biało-czerwonych w rugby, Bogusławowi Lindzie - głównej roli w filmach: „Kundle" oraz "Kundle 2”, opowiadajacych o kulisach władzy i rządzącej partii w nieokreślonym kraju w "nowej Unii"... (wszystkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe - dobre, nie!), Jarosławowi Rymkiewiczowi - jeszcze wielu wspaniałych "Wieszan" i innych książek, Ernestowi Byllowi - jeszcze wielu wspaniałych wierszy oraz cierpliwego tłumaczenia, że Polska nie stanie się drugą Irlandią na zasadzie cudu (bądź co bądź był tam naszym ambasadorem), Leo Benkhakerowi - mniej gadania, więcej (skutecznego) grania, Tadeuszowi Rydzykowi – Alleluja - i do przodu!, HGW czyli Hannie Gronkiewicz - Waltz: więcej inwestycji w stolicy, mniej korków, no i chrześcijańskiej pokory wobec świata (także politycznego) i bliźnich, w tym oponentów... To nie koniec moich życzeń. Dla jeszcze wielu ludzi w Polsce miałbym rózgi, dla wielu więcej dobre słowo. Być może więc - cdn...

Ostatni dzień roku to jednocześnie pierwsza okazja, aby życzyć różnym ludziom tego, na co zasługują. A więc rozpoczynam: Donaldowi Tuskowi - mniejszej podejrzliwości wobec premiera Grzegorza Schetyny i żeby nigdy nie było usterek w trakcie transmisji meczy piłkarskich, Grzegorzowi Schetynie - ustawowego (mogłoby to się nazywać "lex Schetyna”) sformalizowania jego słów, że jak się marsz. Komorowskiemu spieszy na zebranie PO to ma prawo gnać po stolicy 140 km/h (oczywiście należałoby to demokratycznie rozszerzyć na wszystkich działaczy Platformy),...