O niskich lotach Tuska i rosyjskiej Białorusi

Mniejsza o te loty - ja za nie bym Tuska na szafot nie posłał - ale hipokryzja i kłamstwa, które towarzyszą tej sprawie ze strony ekipy lidera PO są szczytem żenady.

 

                                                                                         ***

 

Spotkałem się i rozmawiałem z Aleksandrem Milinkiewiczem, liderem białoruskiej opozycji. Po raz kolejny zresztą na przestrzeni ostatnich kilku lat. Milinkiewicz popiera otwarcie UE na Białoruś, uważając, że bez tego Mińsk spychany będzie w łapy Rosji. Czyli uważa dokładnie to samo, co ja napisałem na przełomie lipca i sierpnia i opublikowałem w "Gazecie Polskiej".

 

Mój rozmówca podkreślił wzrastające uzależnienie gospodarcze Mińska od Moskwy (obecny poziom zadłużenia wynosi 12-14 miliardów USD, a przy poziomie 15, a już zwłaszcza 20 mld może nastąpić swoiste bankructwo i "przejęcie" państwa przez Rosję). Milinkiewicz uważa, że następuje powolna ewolucja ekipy Łukaszenki w kierunku technokratyzmu i liberalizmu gospodarczego, a jednocześnie toczy się ostra walka w obozie władzy: Łukaszenko pozbywa się "generałów" i stawia na młodszych "technokratów". Oczywiście, żadnych gwarancji demokratycznych nie ma, ale nie ma też alternatywy - póki co - dla tego kursu.

 

Nie mogę pisać o wszystkich wątkach tej rozmowy - ze względu na bezpieczeństwo mojego rozmówcy.

 

Dodam tylko, że Milinkiewicz potwierdził to, co ja intuicyjnie wyczuwałem ze strzępów informacyjnych z Białorusi: Rosja szykuje kandydata na następcę Łukaszenki i to - uwaga! - zarówno po stronie nomenklatury, jak i opozycji.

 

                                                                                         ***

 

Przemawiałem w europarlamencie nt. wyborów europejskich. A oto co mówiłem - i co nie mogło się spodobać polskiemu rządowi:

 

"(…) Chciałbym zwrócić uwagę na dość niesamowitą sytuację, która ma miejsce w moim kraju, w Polsce.

 

W kontekście Parlamentu Europejskiego, a zwłaszcza wyborów do Parlamentu Europejskiego, polskie prawo mówi jednoznacznie, że wszelkie zmiany ordynacji wyborczej muszą być zgłaszane pół roku przed wyborami. Tymczasem polski rząd spóźnił się z przedstawieniem zmian do ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego mówiących, między innymi, o zmniejszeniu ilości eurodeputowanych z Polski.

 

Oznaczać to może, że nowa ordynacja wyborcza, zakładająca zmniejszenie liczby posłów do Parlamentu Europejskiego z Polski, może zostać zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. Oznaczać to może podważenie w ogóle legalności wyborów do Parlamentu Europejskiego w moim kraju, czyli w Polsce. Jest to sytuacja nieprawdopodobna i niespotykana w historii Parlamentu Europejskiego i jest to, niestety, wina polskiego rządu."

Tusk w ciągu ostatnich 10 miesięcy 26 razy poleciał rządowym samolotem do Gdańska, do domu i z powrotem, do Warszawy. Ja mu nie żałuję, samoloty rządowe i tak muszą nalatać odpowiednią ilość mil i godzin. Ale po co ta obłuda i chamska (właściwe słowo!) propaganda "w tym temacie", gdy rząd PO startował. Oto, co mówił na ten temat min. Nowak niemal rok temu: "premier (Tusk) w przeciwieństwie do innych polityków nigdy nie używa samolotu rządowego do prywatnych celów. Jeśli leci po pracy do domu do Gdańska zawsze korzysta z połączeń rejsowych"…