Prezydent z klasą - czy premier odrobi lekcję?

A swoją drogą Tusk zapłacił cenę za swój… populizm. Gdy poleciał rejsowym samolotem do USA, wściekli pasażerowie musieli na amerykańskim lotnisku czekać parę godzin na premiera. Dzisiaj rejsowy lot Brussels Airlines o 9:45 do Brukseli został odwołany, a pasażerowie przez pół godziny czekali w autobusie, już na płycie lotniska, przed samolotem. Oznaczać to może tylko jedno: o ile czasem samolot prezydenta nie odleci (jak w Mongolii) to nie ma z tego tytułu żadnych problemów dla bliźnich. Jednak Tusk generuje kłopoty bliźnim - współpasażerom. Jest po prostu pechowcem! Dobra rada: jeżeli dowiesz się, że szef rządu leci tym samym samolotem co ty, natychmiast przebukuj bilet. Poleć innym samolotem albo nawet w innym kierunku, weź balon, doróżkę, albo wodolot, bo wspólna podróż z premierem Tuskiem to brak podróży albo megastrata czasu. Donald przynosi pecha. I to już nawet 2 dni przed 13-tym.

Prezydent RP, niepomny żenujących numerów ze strony premiera kilka tygodni temu, przed poprzednim szczytem UE, zaprosił szefa rządu na pokład samolotu, którym miał lecieć do Brukseli. Kaczyński pokazał klasę - klasę, której zabrakło Tuskowi kilkadziesiąt dni temu. Kontrast między postawą Głowy Państwa a Prezesa Rady Ministrów jest uderzający przed poprzednim spotkaniem Rady Unii lider Platformy zachowywał się jak Donek w piaskownicy. Dziś prof. Lech Kaczyński pokazał mu lekcję dobrego wychowania, myślenia w kategoriach państwa i klasę. Prezydent zadał Premierowi pracę domową z savoir-vivre'u do odrobienia. Czy Donald Tusk odrobi tę lekcję?