O Niesiołowskim i homoseksualistach

                                                                                         ***                                                       

Mój komentarz do sprawy Niesiołowskiego: jeśli okaże się, że są odpowiednie materiały dowodowe przemawiające przeciwko Stefanowi Niesiołowskiemu, to szkoda, że marszałek nie powiedział tego sam przed publikacją.

Teraz marszałek Stefan Niesiołowski powinien ujawnić wszystko z okresu, o którym mówi publikacja książkowa. Jest to winien opinii publicznej i czas najwyższy, żeby to zrobił. Nie da się ukryć, że jest to ogromny problem nie tylko dla niego, ale i dla Platformy Obywatelskiej. Gdy ktoś robi z siebie wcześniej Katona i z pozycji bohatera zajadle atakuje kolegów z podziemia, to nie dziwmy się, że reagują oni emocjonalnie.  

(dla Dziennika.pl)

 

                                                                                         ***

 

Tradycyjnie wypowiedziałem się w ankiecie Katolickiej Agencji Informacyjnej (KAI). Tym razem dotyczyła ona legalizacji małżeństw homoseksualnych na terenie całej UE - z taką bowiem inicjatywą wystąpiła Komisja Wolności, Sprawiedliwości Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego. A oto pytania KAI i moje odpowiedzi:

 

"Niektórym nawiedzonym politykom lewicy, jak włoski eurodeputowany Giusto Catania, wydaje się, że tzw. prawa podstawowe to w zasadzie wyłącznie prawa homoseksualistów do tego i owego. Traktują oni instrumentalnie prawa człowieka i obywatela do głoszenia i przeforsowywania poglądów skrajnych i moralnie nihilistycznych. Z przeglądu swobód i wolności w UE w latach 2004-07 wyciągają oni tyleż amoralne, co absurdalne wnioski o rozszerzeniu na całą Unię, tego, co - jak na razie - budzi olbrzymie kontrowersje w różnych krajach członkowskich UE: małżeństw homoseksualnych. Budzi kontrowersje, bo tam już to wypróbowano.Inicjatywa Komisji, której przewodniczy belgijski europoseł Gérard Deprez, jest skandalem. Usiłuje bowiem ona tylnymi drzwiami, omijając całą skomplikowaną procedurę unijną, narzucić wszystkim krajom Unii praktykę prawnego zaakceptowania małżeństw homoseksualnych. To niebywałe. Czy Parlament Europejski ma stać się zakładnikiem hałaśliwej, acz dobrze zorganizowanej mniejszości? Mniejszości, która pod hasełkami "wolności" i ,,praw człowieka" chce narzucić innym własne dziwaczne poglądy. Czyni się w to miejscu, w którym 20 lat temu uważnie słuchano polskiego papieża mówiącego o wartościach, a nie - jak dziś się to czyni - o antywartościach.

Przy okazji tego raportu kolejny już raz lobby homoseksualne usiłuje szantażować opinię publiczną sprytnym zestawieniem: ,,jeśli jesteście przeciwko naszym propozycjom, jesteście przeciw wolności i swobodom obywatelskim". Tymczasem w wymiarze i moralnym, ale też intelektualnym propozycja ta nie jest warta nawet funta kłaków, gdyż krajom tworzącym Unię Europejską, będącym suwerennymi państwami, formalnie nic nie można narzucić. Można jednak wywołać presję medialną i nieformalny nacisk, aby dzisiejsze wariactwa jutro stały się normą, ba, wskazówką: jak warto żyć.

Tym bardziej dziś trzeba głośno protestować przeciw temu".

 

 

                                                                                         ***

 

Wraca jak bumerang sprawa fałszowania historii przez Muzeum Europy, które ma powstać przy Parlamencie Europejskim i z pieniędzy europejskiego podatnika. Oto mój komentarz pt. "Pięścią w stół" na ten właśnie temat, który zamieściła najnowsza "Warszawska Gazeta":

 

"Jeżeli ktoś obraża Twoją Matkę - normalny facet daje takiemu delikwentowi w pysk. Co zrobić, gdy ktoś obraża Twoją Matkę-Ojczyznę? A to właśnie zrobili pseudohistorycy na zamówienie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Kto daje pieniądze - ten wymaga. Tak się akurat składa, że historia Europy przygotowywana przez zespół historyków z różnych krajowo eksponuje rolę Niemiec, a pomniejsza rolę Polski. Oczywiście to kompletny przypadek, że szefem europarlamentu jest akurat… Niemiec.

 

To bezwstydne fałszowanie historii Polski, pomniejszanie naszych działań wojennych w obronie Polski, pominięcie roli największego podziemnego wojska, jakim była Armia Krajowa, a także wyeksponowanie upadku muru berlińskiego jako początku rewolucji, która obaliła komunizm ewidentnie kosztem roli polskiej "Solidarności" - to tylko próbki fałszerstw i widzenia dziejów naszego kraju i świata w pijanym widzie.

 

Tego nie można przepuścić płazem! Trzeba wyraźnie powiedzieć, że miejsce fałszerzy jest w więzieniu, a nie w eksponowanym gmachu Parlamentu Europejskiego. Tu nie chodzi o inną interpretację historii - z tym zawsze można podyskutować.  Tu chodzi o zwykłe ordynarne, kłamstwa w żywe oczy. Polska i Europa zasługują na coś więcej.

 

Dlatego trzeba głośno zaprotestować, choćby ze względu na poległych za wolną Ojczyznę Polaków.  W naszym imieniu powinni też zaprotestować ci, na których pensje składają się podatnicy: polski rząd. Zdumiewająca jest cisza wokół tej sprawy ze strony gabinetu Tuska. Rozumiem, że premier chce wszystko załatwić polityką miłości. Czasem jednak przychodzi moment, że nie wolno być miłym dla wszystkich, lecz trzeba uderzyć pięścią w stół!

 

Inaczej za kolejnych 15 lat dowiemy się, że to Polska wywołała II wojnę światową i zrobiła obozy koncentracyjne dla Żydów…"

Niemiecki przewodniczący europarlamentu spotkał się z polskim wiceprzewodniczącym, aby porozmawiać o muzeum historii Europy i wielce kontrowersyjnym - z naszego punktu widzenia - projekcie badawczym minimalizującym rolę Polski w II wojnie światowej i w doprowadzeniu do upadku komunizmu. Hans-Gert Pöttering obiecał Adamowi Bielanowi, że wszelkie nieścisłości i przemilczenia będą skorygowane. Prezydium Parlamentu będzie o tym dyskutować najwcześniej 15 grudnia.