Rząd Gadu-Gadu

Oto on:

 

"Niegdyś portal internetowy "Gadu-Gadu" odniósł duży sukces. Dziś mamy rząd gadu- gadu, który jednak sukcesy ma głównie propagandowe. Jeżeli w niedzielę premier Tusk mówi, że całkowicie popiera ministra sportu w jego walce z PZPN, a wicepremier Schetyna w kontekście ostrzeżeń FIFA mówi: "Strachy na Lachy" - to okazuje się już następnego dnia, że tylko mówili. Jeżeli jednego dnia szef rządu twierdzi, że będzie bronił polskich stoczni (nagle! obudził się, czy co?) - to aż strach pomyśleć co zrobi następnego dnia.

 

Jeżeli minister transportu mówi o autostradach, a ładny jest chłopiec i mówić potrafi - to też tylko mówi. Jeszcze, biedaczyna, nie wie, że autostrady nie powstają od gadania. Jeśli minister zdrowia gada o reformie służby zdrowia to tylko gada, gada, gada… Jeśli minister edukacji nawija bez przerwy o reformie edukacji to jest to niemal wyłącznie bicie piany.

 

Już starożytni odkryli, że problemów nie można zagadać. Byłoby miło, aby te maksymę przyswoiła sobie nasza Rada Ministrów. Na razie z tego gadulstwa są tylko nieszczęścia: minister sportu strzępił sobie język na temat PZPN, a PZPN w tym czasie konkretnie gadał z UEFA i FIFA. W sumie gadania Platformy nawet fajnie się słucha, tyle że z tego gadu-gadu dla Polski nic konkretnego nie wynika. Nic dziwnego, że ten rząd - jako pierwszy w historii III i IV RP - nie ma rzecznika: bo w tym gabinecie od gadania jest każdy minister. Niestety, okazuje się, że tylko od gadania…

 

Ale od szefa rządu oczekuje się nie tyle wygrywania konkursów krasomówstwa, co raczej konkretnych działań. Zdaje się, że wobec Donalda Tuska są to zbyt duże oczekiwania."

 

(Tekst ten ukazał się właśnie w tygodniku "Warszawska Gazeta")

 

                                                                                    ***

 

W czasie dwudniowej minisesji Parlamentu Europejskiego wygłosiłem przemówienie w debacie nt. zbliżającego się (przyszły tydzień) szczytu UE. Skupiłem się na sprawach gospodarczych i nadchodzącym kryzysie. A oto tekst mojego wystąpienia:

 

"Główne wyzwanie dziś to nadchodzący kryzys ekonomiczny. Wbrew jeszcze niedawnym zapewnieniom niemieckich polityków i urzędników Komisji Europejskiej kryzys ten jednak uderzy w kraje członkowskie Unii. Pytaniem na dziś nie jest to czy kryzys dotrze do Europy, pytaniem jest: "Jak będzie on duży?"

 

Samozwańczy liderzy UE z kilku największych krajów w ostatnią sobotę nie ustalili tak naprawdę żadnej wspólnej taktyki. Co więcej na przykładzie gwarancji depozytowych ze strony państwa widać, że inaczej reaguje np. Grecja, Irlandia, Niemcy, a inaczej inne państwa. Jeżeli szczyt Unii nie zdobędzie się na wypracowanie jednolitej strategii będzie to bardzo zły sygnał dla obywateli krajów członkowskich UE.

 

Bo właśnie w czasach kryzysu mieszkańcom Unii najbardziej potrzebna jest świadomość, iż Unii Europejska jest w razie czego strażą pożarną. Unia, która pręży muskuły w czasach dobrobytu tylko denerwuje obywateli, Unia, która w czasach kryzysu udaje, że jej nie ma - nie jest potrzebna Europejczykom."

 

 

Ostatnio czytałem sporo tekstów analizujących pracę (brak pracy) gabinetu Tuska. Żaden z nich nie uchwycił jednak do końca fenomenu tego rządu, który gada, gada, gada… Gorzej, że tylko gada. Postanowiłem więc naszkicować portret ekipy Donalda Tuska.