Bartłomiej w europarlamencie

Patriarcha mówił głównie po angielsku, na końcu po francusku, ale cały czas bardzo poprawnie politycznie…

 

Może dlatego jego przemówienie, choć ciepło przyjęte w Parlamencie Europejskim na pewno nie wejdzie do zbioru 100 najbardziej fascynujących mów w dziejach światowego parlamentaryzmu…

 

                                                                                 ***

 

W jutrzejszym numerze tygodnika "Warszawska Gazeta" w ramach mojego stałego felietonu ukaże się tekst opisujący współczesnego Murzynka Kali, który stworzony przez Henryka Sienkiewicza dziś egzystuje w najlepsze w Platformie Obywatelskiej. A oto ów felieton:

 

"Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski (ostatnio każdy szef tego resortu to Zbigniew) zarzucił sędziom, że ich strajk ma charakter "polityczny". Cóż, wół nie pamięta, że cielęciem był. Gdy rok temu pielęgniarki zrobiły białe miasteczko to PO - partia pana ministra - podkreślała społeczny charakter tego protestu i ze świętym oburzeniem w oczach odrzucała sugestie - zapewne niesłuszne - o polityczności tego strajku.

 

Ale jak mówi stara prawda: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To, co wczoraj widziało się inaczej, dziś widzi się zupełnie inaczej przez rządowe okulary. Jak Murzyn Kali jest w opozycji to może kraść krowę i już, ale jak Murzyn Kali jest w rządzie kradzież tej samej krowy jest zbrodnią stanu…

 

Po angielsku takie gierki nazywają się "duble standards", czyli podwójne standardy i widzenie tej samej rzeczy różną miarą.

 

Oj, Platformo, Platformo, przecież miało być inaczej!!!"

 

 

 

W Parlamencie Europejskim wystąpił dziś jako gość honorowy Bartłomiej I -"Jego Świątobliwość Patriarcha Konstantynopola". Zwierzchnik prawosławnych na całym świecie (przynajmniej teoretycznie), obywatel Turcji, apelował o przyjęcie Ankary do UE - co wywołało dość głośne protesty na sali. Przekazał również pozdrowienia dla muzułmanów - z okazji trwającego Ramadanu i Żydów - z okazji zbliżającego się żydowskiego Nowego Roku.