Merkel na Żuławy, Ławrow na pustynię

Albo choćby polski minister spraw zagranicznych z kolegą-Niemcem w Borach Tucholskich (niedaleko stamtąd jest Bydgoszcz - miejsce "czarnej niedzieli" we wrześniu 1939 roku, gdy w masowych egzekucjach Niemcy zamordowali setki Polaków). W takich "okolicznościach przyrody" nasi sąsiedzi może by cokolwiek zrozumieli z historii naszej części Europy.

 

Taka np. kanclerz Merkel zamiast biegać po gdańskiej Starówce z cicerone Tuskiem powinna się z nim spotkać choćby na... Żuławach. Depresja na Żuławach uczy bowiem pokory.

 

                                                                                   ***

 

Jak bardzo  zmieniły się czasy. Kiedyś błazny na dworach królewskich były opłacane po to,  żeby mówić władcy prawdę w oczy - nawet, jeśli była ona trudna. Król by się  ośmieszył, gdyby takiego Stańczyka wsadził do więzienia. Dziś natomiast płaci się błaznom - i to znacznie liczniejszym niż kiedyś - za mówienie... nieprawdy. Ot, weźmy choćby Sejm RP...  

 

 

Szef polskiego MSZ spotkał się ze swoim białoruskim odpowiednikiem w... Puszczy Białowieskiej. To ciekawy pomysł i warty upowszechnienia. Szkoda, że Sikorski z Ławrowem nie spotkali się np. na - nomen omen - Pustyni Błędowskiej.