Włoska gazeta myli Rakowskiego z Kaczyńskim

Lub też gadki o tym, że tarcza nie pogorszy relacji polsko-rosyjskich, bo w ostatnich latach są one i tak złe (ma się rozumieć, że najlepsze były za nieboszczki PZPR i nieświętej pamięci Układu Warszawskiego...). Stek banałów, nie warto tego recenzować. Ale co innego było przy tej okazji bardzo intrygujące: zdjęcie. Przy wywiadzie przeprowadzonym przez Andrea Tarquiniego umieszczono fotografie z podpisem: Mieczysław Rakowski, ex premier polacco. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie fakt, że jest to-skądinąd całkiem sympatyczne - zdjęcie urzędującego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego...     Tłumaczenie tego skandaliku i braku profesjonalizmu w gazecie - sztandarze włoskich liberałów może być dwojakie. Albo wszystko im się, biedakom, kojarzy z Kaczyńskimi albo też ktoś tam sięgnął do redakcyjnego archiwum fotograficznego, wybrał z komputera zdjęcia byłych premierów Polski i pomylił Rakowskiego z Jarosławem Kaczyńskim. Rzecz w tym, że jeśli tak - to też była pomyłka: bo ewidentnie jest to fotografia Lecha Kaczyńskiego, a nie Jarosława.  Cóż, tak krawiec kraje jak mu materii staje. "La Repubblica" słynie z niechętnych Polsce, a zwłaszcza polskiej prawicy artykułów. Tymbardziej jest to kompromitująca pomyłka. Mylą chłopaki podstawowe rzeczy, a udają ekspertów. "Dilettanti" - to najłagodniejsze określenie.

We wczorajszej włoskiej, liberalnej gazecie "La Repubblica" ukazał się wywiad z b. premierem Mieczysławem Rakowskim. Ekssekretarz KC PZPR wypowiada się nt. sytuacji w Gruzji i relacji polsko-rosyjskich. Wywiad banalny w swojej treści (a jaki niby miałby być?), pełen okrągłych stwierdzeń typu: "to nie jest nowa zimna wojna, ale koniec snu o demokratycznym zakręcie z 1989 roku i powrotu pytania czy możliwy jest świat bez wojny".