Inny prezydent - Francji też poleciał, tyle że do Moskwy. No, tam jest bezpieczniej niż w Gruzji... Swoją drogą z pewnym rozbawieniem oglądam dyplomatyczną aktywność Paryża. Francja jest mistrzem świata w rozwiązywaniu problemów, które sama stworzyła. Kilka miesięcy temu na szczycie NATO zablokowała, wraz z Berlinem, szybszą drogę do członkostwa w Pakcie Północnoatlantyckim dla Tbilisi. A teraz dziwi się, że osamotniona Gruzja stała się łatwym łupem dla pokazującej imperialne kły Federacji Rosyjskiej. Tymczasem związek przyczynowo-skutkowy między tymi dwoma wydarzeniami jest oczywisty. A Sarkozy - gołąbek pokoju udaje, że "wszystko jest cacy". Otóż nie jest, Monsieur Sarko...
Prezydent Kaczyński udał się do Tbilisi. Bardzo dobrze, choć są znacznie bezpieczniejsze kierunki niż ten. Dobrze, bo Polska - 40-milionowy kraj, 6 co do liczby ludności państwo członkowskie UE - musi być "playmakerem" - rozgrywającym w polityce międzynarodowej. Nawet jeśli Rosja z tego powodu tupie nogą...