(…)
W przeszłości amerykański miliarder regularnie ostrzegał drastycznie przed konsekwencjami zmian klimatu i wzywał ludzkość do szybkiego ograniczenia emisji CO₂. Co zaskakujące, chociaż Gates inwestował znaczne środki w projekty ochrony klimatu, wydaje się, że zmienił swoje stanowisko. „
New York Times” cytuje notatkę założyciela Microsoftu : „Zmiany klimatu, argumentuje Gates, będą miały szczególnie poważne konsekwencje dla mieszkańców najbiedniejszych krajów. Ale: „Ludzie będą mogli żyć i prosperować w większości miejsc na Ziemi w dającej się przewidzieć przyszłości”.
(...)
(...)
Bill Gates właśnie przyznał, że „nie ma żadnego kryzysu klimatycznego” — że zmiany klimatu są realne, ale nie stanowią egzystencjalnego zagrożenia.
Nie „koniec świata”, tylko proces wymagający adaptacji, technologii i inwestycji.
Tyle że przez ostatnie dwie dekady ta sama narracja o „kryzysie” została użyta do:
uzasadnienia offshoringu produkcji z Zachodu do Azji („zielone” przemysły, które jakimś cudem powstały w Chinach),
przepchnięcia regulacji ESG i Net Zero, które drenowały sektor przemysłowy w Europie,
oraz stworzenia potężnego rynku subsydiów i kredytów wartych biliony dolarów.
Z perspektywy analitycznej i OSINT-owej to doskonały przykład, jak konstruuje się narrację inwestycyjną pod pretekst „ratowania planety”:
Narracja kryzysowa → interwencja państwa → alokacja kapitału Kapitał publiczny → gwarancje → zysk prywatny.
Gdy rynek się nasyca (a emocje opadają), pojawia się „pivot”: nagle można mówić o „adaptacji zamiast paniki”.
W danych to widać bardzo wyraźnie:
globalne inwestycje w „zielone technologie” wzrosły z ok. 400 mld USD w 2010 r. do ponad 1,8 bln USD w 2023 r.,
ale 90% komponentów fotowoltaiki i 80% baterii litowych pochodzi z Chin,
a emisje CO₂… wcale nie spadły globalnie — przeniosły się geograficznie.
Czyli tak naprawdę mieliśmy do czynienia z transferem przemysłu i emisji, a nie z redukcją problemu.
I teraz, kiedy dane zaczynają to odsłaniać, Gates (i inni) mogą spokojnie powiedzieć:
„To nie kryzys — to wyzwanie.”
Wygodne, prawda?
A gdy dodać do tego fakt, że cykle słoneczne wskazują na osłabienie aktywności Słońca (cykl 25) i obserwuje się zmianę pola magnetycznego Ziemi — to mamy jeszcze większy kontekst: klimat nie jest systemem, który da się zaprogramować w Excelu.
Wniosek analityczny
„Kryzys klimatyczny” był projektem komunikacyjnym o charakterze inwestycyjnym.
Nie opowieścią o ratowaniu planety — lecz o kontroli przepływów kapitału i zmianie łańcuchów wartości.
To nie denializm, tylko analiza mechanizmu.
Bo gdy śledzisz dane, nie slogany — zobaczysz, kto naprawdę zarobił na „ratowaniu świata”.
(...)
Zielone $ przesłaniają mu zieloną planetę 😉
Ale właśnie pod wpływem D. Trumpa, dostał olśnienia i zmienił narrację i ostrzega przed tą hucpą.
@MFW
To nie żadne " olśnienie" tylko mimikra. Umiejętność wykorzystania zmieniających się warunkow, jeśli samemu nie można ich kreować. Zaplecze propagandowe dla tych naiwniaków, którzy jeszcze wrzeszczą o płonącej planecie i nie nadążają za zmianami, juz zapewne w przygotowaniu.
Bezpośrednio Gates nie mówi "Trump mnie olśnił", ale kontekst polityczny jest jasny: miliarderzy i fundację unikają konfrontacji z Trumpem, który nazywa klimat "oszustwem" i wycofał USA z porozumienia paryskiego (znowu, po Bidenie). Eksperci spekulują, że Gates "przesuwa się na środek", by nie stać się celem ataków (np. redaktor Inside Philanthropy: "To kontynuacja unikania zderzenia z administracją Trumpa"). Wcześniej, w 2017 r., Gates był "głęboko zaniepokojony" wycofaniem z Paryża, ale teraz Breakthrough Energy zwalnia ludzi i skupia się na technologii, nie polityce
Prawdopodobnie polityka Trumpa (cięcia, antyklimatyczna retoryka) zmusza filantropów do adaptacji, bo lobbing w Waszyngtonie jest bez szans.To woltą miliardera, który widzi, że ten zjeb klimatyczny nie mobilizuje tłumów (sondaże: tylko 2% Amerykanów widzi w tym top-priorytet, spadek z 23% w 2023 r.)
Problem jest inny, o wiele groźniejszy, bo oszustwo klimatyczne wspierał świat nauki, do tego dostarczał "niezbitych dowodów", a cwaniacy z forsą zarabiali na całym świecie.
No Bill pewnie wie dobrze - ile państwo USA płaci mu za oprogramowanie...
Jakby tak Trump kazał przejść na wyłącznie na macOS, linuxa czy tam co :-)