Pani Środa chce "Berufsverbot"

Żeby choć trochę odróżnić się od lidera SLD nieśmiało odparłem: "Ale ja jestem chudszy…" Mój fan pokiwał szybko głową: "Jasne, jasne". Nagle w jego oczach dostrzegłem błysk niepokoju, a potem narastający niepokój. Mężczyzna wpatrując się we mnie uważnie poszukał potwierdzenia dla swojego pierwszego wyboru: "Pan Kamiński?"…

 

Cóż, lekcja pokory. Sprostowałem. Ale o dziwo mężczyzna nie przejął się tym specjalnie niczym bohater-milioner w scenie finałowej pół żartem, pół serio.

 

Pan, który miał być moim fanem, a okazał się być fanem Kamińskiego (Michała? Mariusza? Bo chyba nie raczej Emiliana - aktora?) na koniec życzył mi, żebym "został prezydentem PZPN". Podobną historię przeżył 16 lat temu na wakacjach ówczesny marszałek Sejmu I kadencji Wiesław Chrzanowski. Razem z BOR-owcami i młodziutkim, nomen omen, Michałem Kamińskim śmigał jak kozica po górach. Pod szczytem spotkał szkolną wycieczkę. Jej szef na widok Chrzanowskiego aż się rozjaśnił: "O! dzień dobry, Panu! Ja Pana znam, oczywiście!" Chrzanowski skromnie uśmiechnął się i pokiwał z zadowoleniem głową. Mężczyzna kontynuował: "Tak, na pewno Pan znam! Pan ma kiosk w Łodzi na Piotrkowskiej"…

 

Pokora - towar deficytowy dla polityków przyda się zawsze…

 

                                                                                          ***

 

Miłośniczka tolerancji i swobód obywatelskich Magdalena Środa zrzuciła maskę. Szydło wyszło z worka w jej artykule we wczorajszej "Gazecie Wyborczej". Omawiając możliwość wprowadzenia etyki do szkół stwierdziła ni mniej ni więcej, że nie powinni jej uczyć absolwenci teologii! I to się nazywa prawdziwa tolerancja! W swoim czasie w Niemczech obowiązywał tzw. Berufsverbot, czyli zakaz pracy dla określonej kategorii ludzi. Czy do tych niemiłych niemieckich doświadczeń chce odwołać się pani Środa? Jeśli tak to gratuluję wzorców.

 

                                                                                          ***

 

Znowu kontrowersyjna wypowiedź kontrowersyjnego marszałka Bronisława Komorowskiego. Udzielił on "Rzeczpospolitej" wywiadu o zbrodniach ukraińskich na Kresach Wschodnich RP pod tyleż zaskakującym, co znamiennym tytułem: "Za Wołyń odpowiadają Sowieci"

 

Komorowski odrzuca pojęcie ludobójstwa w kontekście rzezi Polaków na Wołyniu - mimo, że mogło tam zginąć 120-200 tysięcy Polaków! Lider PO woli obarczać winą za te zbrodnie - pośrednio - Rosjan i ZSRR. Na pewno tak jest wygodniej i "politycznie poprawnie", ale - drobiazg - kompletnie mija się z rzeczywistością.

 

Przykre to. Polegli przed ponad 60. laty Polacy nie zasługują na takie polityczne tańce na ich grobach.

 

Lekcja pokory. Przechodziłem akurat obok warszawskich Domów "Centrum", gdy z pobliskiej kawiarenki na mój widok poderwał się szczupły mężczyzna w średnim wieku. Podbiegł, wyciągając do mnie prawicę. Przywitał się z wylewną serdecznością krzycząc na całą okolicę: "Pan jesteś najlepszy! Pan i Ryszard Kalisz!". Stwierdzenie gościa przyjąłem z wrodzoną sobie skromnością i godnością osobistą. Trochę mnie zakłuło towarzystwo Ryszarda Kalisza, no ale przecież nie można mieć wszystkiego...