Rozpierducha Stajni Konia

Piszę to rano, 21 czerwca 2025, (to w naszej historii będzie pamiętny rok) więc mamy jeszcze 40 dni nerwicy do zakończenia tej niebezpiecznej tragifarsy. Tak to zazwyczaj jest, jak psycholowi jakiemuś – nie był zbadany, ale wygląda, że to schizofrenia paranoidalna u socjopaty, oddało się – i to przez własną głupotę, władzę.
A ta władza od razu odwróciła kota ogonem. Nie ma być w "normalności" organizacji społeczeństwa tak, by był porządek i spokojny rozwój, co czyni żelazny dogmat: PRAWO JEST ZAWSZE PONAD SIŁĄ; a ma być odwrotność: - NAJPIERW SIŁA A POTEM PRAWO (i co też ważne – takie, jak my to rozumiemy).

Zapewne wielu z was ma takie same deja vu – uczucie, że to co widzę, się powtarza. Że to już było. Mnie kojarzy się niedawna prezydencka kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych. Tam też stado głupich i chorych fanatyków sekty neo-komunizmu, wyćwiczone przez tłuste świnie przy korycie, które sobie wychowały na swoich bolszewickich uniwersytetach, tak zwanych demokratów, chciało – bo tylko im to się należy – ponownie mieć swojego prezydenta. W tym "demokratycznym" amerykańskim modelu demokratów, to jest taki bezmyślny manekin, który tylko jest od podpisywania wszystkiego, co się mu podsuwa i ma też być piorunochronem, w który uderzają wszystkie gromy głupoty i przekrętów. Stary Biden, z widoczną dla wszystkich galopującą demencją, którą takie media jak CNN, czy NYT starały się ukrywać, już się nie nadawał, wić trzeba było zdobyć równie spolegliwego i bezmyślnego kandydata. Tu wybrano chyba najgłupszego polityka w okolicy Białego Domu: - panią Kamalę Harris. Oczywiście miałem skojarzenie, że już kiedyś u nas w RP, także usiłowano umieścić na prezydenckim fotelu biedną panią Kidawę Błońską.
Jednakże jakimś dziwnym zauroczeniem Amerykanów okazało się, że jednak dużo większe szanse ma ten paskudny Donald Trump. A na to nie można pozwolić! No więc do roboty! Jak to jest popularne w bolszewickim podręczniku, najlepiej zaangażować prostytutki, sprzedajnych prawników i służby. To przecież zawody i ludzie, którzy zrobią wszystko za dobrą sumę do kieszeni. Pamiętamy, że duże świnie przy korytach, często dla zmylenia nazywane Deep State (jak ktoś wie i ma poczucie humoru, to może przetłumaczyć – Głębokie Gardło) mają nieskończoną ilość dolarów na korupcję. No więc robiono rozpierduchę obserwowaną przez cały świat. Nie ma takiego łajna, którego nie przylepiano do kandydata Trumpa. Nawet ten nasz socjopata, schizofrenik u władzy dzisiaj informował wszystkich, że ten drugi Donald od wielu lat jest ruskim szpiegiem w USA. To gruby strzał.

Rozpierducha trwała w wielkim nasileniu, lecz rezultaty były marne. No cóż.. Trzeba wskoczyć na wyższy poziom i działać radykalnie.

Nie ma co kombinować. USA ma "chlubną tradycję".

Zabito przcież czterech swoich prezydentów.
- Abraham Lincoln
James A. Garfield
William McKinley
John F. Kennedy

Usiłowano również zastrzelić 10-ciu innych:
Andrew Jackson
Theodore Roosevelt
Franklin D. Roosevelt
Harry S. Truman
Gerald Ford
Ronald Reagan
Richard Nixon, George W. Bush, Barack Obama, Donald Trump Wszyscy byli celem planowanych lub próbnych zamachów (czasem udaremnionych przez służby), lecz nie odniesiono obrażeń.

. . .
Gdy wbrew gangsterskiej kampanii wyborczej, w którą wpakowano miliony od przeróżnych polskich i niepolskich (co jest prawem zabronione) tłustych świń przy korycie), a wsparcie Niemiec i ich zasłony – Unii Europejskiej; gdy zmobilizowano najgorszą hołotę, która niestety istnieje w każdym kraju: sprzedajnych prawników i dziennikarzy, durnych jak but politykierów, to mimo wszystko trzon trzeźwo myślących Polaków, spowodował, że jednak kandydat społeczny i prawicowy, nazywany nawet przez tych przeciwników w amoku Alfonsem, wybory wygrał.

No cóż, wygrał nie wygrał, ale jeszce jest czas by go wysłać w kosmos.

Stajnia Konia dwoi się i troi, by w tych czterdziestu dniach do zaprzysiężenia prezydenta elekta Karola Nawrockiego tak narozrabiać, by do uroczystego powołania go na kolejnego przywódcę narodu jakoś nie dopuścić. Zaangażowano wszystkie prawnicze szuje, głównie tych komunistycznych szubrawców, sędziów, prokuratorów i papugi, które wg. schematu gen. Kiszczaka nie zostali zweryfikowani po upadku PRLu. Zorganizowano funkcjonariuszy propagandy nazywających siebie dziennikarzami, w większości w mediach, które są sterowane przez niemieckie korporacje i BND (Bundesnachrichtendienst, Federalna Służba Wywiadowcza Niemiec). Zwołano małolatów, albo zindoktrynowanych fanatyków, albo opłaconych cwaniaków wychowanych pod hasłem "róbta co chceta".
Na szczęście Polski i Polaków, to właśnie z tą całą Stajnią Konia, mamy bardzo tragikomiczny element.

. . .

Jednakże nie bez powodu przywołałem zamachy na prezydentów i kandydatów na prezydentów USA. Tak mi każe niepokój i wyobraźnia.

Gdy nastał okres pirackich ataków na statki handlowe – w moim przypadku przez Somalijczyków, gdy zazwyczaj płynęliśmy z Zatoki Perskiej, albo przez Singapur z Korei, albo Japonii, to już na wysokości cieśniny Ormuz braliśmy ochronę, popularnie zwaną Blue Water Security - to nie jest oficjalna nazwy jednej organizacji, lecz ogólne określenie używane w branży morskiej dla profesjonalnych, uzbrojonych usług ochrony statków na wodach międzynarodowych, szczególnie w rejonach zagrożonych piractwem (np. Zatoka Adeńska, wschodnia Afryka, Cieśnina Malakka). Właściwa nazwa takich ochroniarzy to Private Maritime Security Companies (PMSC).
Proszę uwierzyć – robią wrażenie. To prawdziwi profesjonaliści. Komandosi i marines uzbrojeni w broń długą. Obecność uzbrojonej ochrony skutecznie odstrasza piratów – w praktyce niemal nie zdarza się atak na statek z uzbrojoną załogą ochrony.

W tworzącej się właśnie kancelarii prezydenta, już powiedziano, że chyba pierwszym celem będzie zbudowanie nowej niezależnej ochrony prezydenta. Służby całkowicie podległej prezydentowi, a nie rządowi, policjom, czy wojsku. Redaktor Gadowski miewa bardzo ciekawe i dobre pomysły. Usłyszałem wczoraj od niego, że Karol Nawrocki powinien stworzyć ochronę prezydenta (tak jak amerykański Sicret Service) w oparciu o kamandosów Grom. Mnie się to podoba.

Jednakże pamiętajmy, że już raz to polskie lewactwo, co teraz wyje w histerii i robi tę całą rozpierduchę, przecież parę lat temu usiłowało zabić prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Zmanipulowano chorego psychicznie gościa o nazwisku Cyba. Nie zabił Prezesa, ale zabił innego, niewinnego człowieka.
Kto dzisiaj zagwarantuje, że Stajnia Konia, wraz z jego przełożonym i przy wsparciu niemieckich przyjaciół nie zaplanowali już takiego wariantu?

Ja się obawiam. Karol Nawrocki, wraz z jego całą rodziną, przez te 40 dni do zaprzysiężenia musi być strzeżony dzień i noc. I to nie przez takich łysych karków, co napadli i zdobywali zaskoczoną TVP i PAP, i nie takiej ochrony jaką miał prezydent Duda, co wpuściła uzbrojonych napastników do pałacu prezydenckiego, tylko najlepsi profesjonaliści.

. . .
I najważniejsze. I tego nie da się zapomnieć. To próba zabicia największego Polaka ostatnich wieków: - Św Karola Wojtyły, papieża Jana Pawła II.
Zdesperowani bolszewicy, widząc, że jest On jednym z głównych światowych przywódców naprawiających świat i sprzątających śmieci marksizmu i całego socjalizmu, usiłowali go zabić. Tak jak Palec Boży obrócił w dokładnym momencie głowę Donalda Trumpa, by kula nie rozbiła czaszki, zabijając Trumpa, tylko raniąc ucho, tak też ta sama Boska Moc nie dopuściła do morderstwa papieża.

PS Takie skojarzenie; Karol Wojtyła... a teraz Karol Nawrocki. Czy ta zbieżność imion jest tylko nieważnym przypadkiem?