Dzieci – ofiary bez głosu

Współczesna cywilizacja "szczyci się" postępem, wrażliwością społeczną i troską o prawa człowieka. A jednak w tym samym świecie, dzieci, te najbardziej bezbronne, wciąż nie są uznawane za pełnoprawne ofiary przemocy. W imię postępu, wolności wyboru, a czasem ideologii, odbiera im się podstawowe prawo: prawo do życia, bezpieczeństwa i godności. Dzieci są mordowane przed narodzeniem, pomijane w statystykach ludobójstw, wykorzystywane seksualnie przez dorosłych, a coraz częściej także stają się narzędziem ideologicznych eksperymentów. Dzieci nie są traktowane jak ludzie. Są wygodnie usuwane, z życia, z rejestrów, z sumienia.

Pierwszym wstrząsającym przykładem jest trwająca na Ukrainie batalia o prawdę historyczną dotyczącą Rzezi Wołyńskiej dokonanej przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA). W Puźnikach, podczas ekshumacji, odnaleziono szczątki dorosłych, dzieci i niemowląt, ofiary systematycznego mordowania całych polskich rodzin. A mimo to władze ukraińskie nie chcą, by najmłodsze ofiary zostały oficjalnie uznane jako ofiary ludobójstwa. Dzieci, które nie mogły uciekać, bronić się, wołać o pomoc, mają w statystykach zniknąć! Jakby ich śmierć nie miała znaczenia. Jakby nie były ludźmi. 
Polska nie jest stroną w tym procesie, a dziennikarze nie mają dostępu do prac. – Diabeł tkwi w szczegółach, nie tylko w generalnej zgodzie, którą już zdaje się osiągnęliśmy – przyznaje były ambasador Polski na Ukrainie, Bartosz Cichocki. 
Dlaczego taki opór? Bo łatwiej budować narodowy mit, kiedy pomija się to, że mordowano niemowlęta, dzieci? Bo statystyki wyglądają lepiej, gdy nie liczy się tych najmniejszych, najsłabszych? Bo milczą na ten temat polskie i światowe media?

W Polsce dramatycznym przykładem dehumanizacji najmłodszych dzieci jest sytuacja w szpitalu w Oleśnicy, gdzie w 2024 roku przeprowadzono 155 aborcji, z czego 13 dzieci było zdrowych, a 62 miało zespół Downa. Wszystkie te zabiegi wykonano na podstawie tzw. przesłanek psychiatrycznych. Czy dzieciom tym, jak w przypadku 9-miesięcznego Felka, wstrzyknięto chlorek potasu?  Czy ich śmierć była mniej ważna, bo nigdy nie krzyczały? I kim jest Gizela, który mówi publicznie w wywiadzie, że gotowa jest przeprowadzać aborcje do 22. lub 24. tygodnia, wiedząc, że dziecko w tym wieku może żyć poza łonem matki?

Ale problem nie kończy się na Oleśnicy. We Francji i Hiszpanii dzieci z zespołem Downa są eliminowane prenatalnie w niemal 100% przypadków. Na Islandii mówi się wręcz o „likwidacji zespołu Downa”, nie poprzez leczenie, ale przez zabijanie nosicieli. W Holandii eutanazji podlegają dzieci z wadami rozwojowymi. W Kanadzie w 2023 roku rozważano poszerzenie dostępu do eutanazji dla nieletnich, nawet bez zgody rodziców. Przykłady można mnożyć.

Ale najbardziej druzgocące jest to, że dzieci są gwałcone, a sprawcy pozostają bezkarni. Przypadek Krzysztofa Sadowskiego, znanego prezentera i muzyka, oskarżonego o molestowanie i gwałty,  do dziś nie doczekał się finału w sądzie. Sprawa została zamieciona pod dywan. Ten degenerat jest bezkarny. Podobnie Marcel Szytenhelm, aktor znany z serialu „13. posterunek”, którego oskarżenia dotyczyły kontaktów seksualnych z nieletnimi. Cisza medialna, brak reakcji środowisk twórczych i sądów, to standard. Również w świecie polityki temat kolejnych pedofilii, z obecnej frakcji rządzącej pojawia się co chwila. Czy ktoś już tych degeneratów zdążył policzyć? 

A tymczasem w przestrzeni medialnej i politycznej pojawiają się głosy, które zamiast chronić dzieci, próbują zrelatywizować zło, które ich dotyka. Jan Hartman w 2013 roku zasłynął kontrowersyjnym tekstem, w którym, choć zastrzegał, że nie popiera pedofilii, zadawał pytania o moralne podstawy jej potępienia. Choć sam twierdził, że tekst był filozoficzną prowokacją, nie ulega wątpliwości, że takie podejście rozmywa granice etyczne, które powinny być nienaruszalne. Dziecko nigdy nie może być stroną „zgody” na krzywdę. Nie ma „łagodnej” pedofilii. Nie ma „debaty” o gwałcie na niewinności. To zło, bez względu na opakowanie.

Dziś nowym zagrożeniem jest też ideologiczne transowanie dzieci. Pod pozorem walki z dyskryminacją przygotowuje się ustawy, które pozwalają niepełnoletnim na zmianę płci w dokumentach bez diagnozy, bez badań, bez rozmowy ze specjalistą. Projekt tzw. „uzgodnienia płci”, wzorowany na niemieckim Selbstbestimmungsgesetz, zakłada, że dziecko samo zdecyduje, kim chce być, a państwo ma obowiązek mu to natychmiast umożliwić. Minister Katarzyna Kotula potwierdziła, że projekt ustawy jest gotowy, a jego procedowanie planowane jest po 1 czerwca, co nie jest przypadkowe. Przed wyborami nikt nie chce rozmawiać o trwałym kalectwie, które ta ideologia funduje dzieciom pod przykrywką „wolności”. Rodzice mają zostać wyłączeni z procesu, a dzieci, kierowane na ścieżkę hormonalnej i chirurgicznej ingerencji w ciało, której skutki są nieodwracalne. Zmarnowane zdrowie psychiczne, niepłodność, samookaleczenia, to rzeczywistość tysięcy młodych osób w krajach, gdzie takie przepisy już obowiązują.

Współczesne zagrożenia dla dzieci nie kończą się na przemocy fizycznej czy ideologicznych eksperymentach. Coraz częściej spotykamy się z próbami przemycania do najmłodszych treści seksualnych, które nie powinny ich dotyczyć. Przykładem jest głośna sprawa komiksów propagowanych przez niektóre instytucje kulturalne, takie jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, gdzie w materiałach dla dzieci pojawiały się ilustracje opisujące czynności seksualne.Tego typu treści są nie do przyjęcia i stanowią jawne naruszenie granic ochrony dziecka. Promowanie seksualizacji najmłodszych w miejscach, które powinny edukować i chronić, to kolejny przejaw dewastacji niewinności. 

Dzieci są dziś najbardziej porzuconą grupą społeczną: mordowane w imię "prawa", gwałcone bezkarnie, krzywdzone przez system, seksualizowane i napastowane przez ideologie. Zamiast szczególnej ochrony, mają ciszę. Zamiast praw, mają procedury. Zamiast szacunku, mają relatywizm.
Kim są dzieci, że tak się je dziś traktuje? Odpowiedź jest trudna, ale konieczna: są słabe i najbardziej bezbronne. A cywilizacja, która nie chroni najsłabszych, sama jest słaba, niezależnie od tego, ile mówi o prawach człowieka.
Dopóki dzieci nie będą traktowane jako pełnoprawne, nienaruszalne i święte istoty, dopóty nasz świat, choć dumnie głosi swoje "wartości", pozostanie jedynie maską dla własnego barbarzyństwa.

Jutrzejszy Dzień Dziecka to najważniejszy dzień naszych dzieci.To wybór, który powinien być dla nich i o nich,  bo bez nich nic nie ma znaczenia.