Warszawski Teatr Studio wystawia spektakl pod tytułem „2049: Witaj, Abdo”, którego autorem jest Mikita Iłinczyk. Spektakl współfinansuje miasto Warszawa, który prezentowany jest w ramach obchodów 80-lecia zakończenia II wojny światowej.
To dystopijna opowieść, której akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, w świecie pełnym napięć, niepewności i społecznych podziałów. Inspiracją do powstania scenariusza były autentyczne dokumenty odnalezione na pograniczu polsko-białoruskim. Choć materiały te nie zostały wykorzystane w celu wiernego odtworzenia rzeczywistych wydarzeń, posłużyły jako punkt wyjścia do artystycznej refleksji nad mechanizmami przemocy systemowej oraz zbiorową skłonnością do wypierania niewygodnych prawd.
A jakie to według Mikity Iłinczyka "prawdy"
W roku 2049, kiedy to – po dekadach milczenia, manipulacji i zbiorowego wyparcia – na światło dzienne zaczynają wychodzić przerażające fakty dotyczące masowych zbrodni dokonanych przez Polaków na pograniczu polsko-białoruskim.
Według fabuły, w latach 20. XXI wieku, w czasie nasilającego się kryzysu migracyjnego, narodowo-katolicki reżim, opierający swoją tożsamość na etosie heroizmu i martyrologii, dopuścił się masakry tysięcy arabskich uchodźców. Zbrodnia ta została dokonana z symbolicznym i tragicznym ładunkiem. Oprawcy śpiewali pieśni Konfederatów Barskich, a na ich ustach pojawiały się cytaty z romantycznego „Kordiana”, co wskazuje na perwersyjne wykorzystanie romantycznych mitów i narodowej literatury do legitymizacji przemocy.
Najbardziej przerażający element tej dystopijnej opowieści stanowi fakt, że ci, którzy przeżyli masowe egzekucje, zostali uwięzieni i zamęczeni w odrestaurowanym, tajnym obozie zagłady, zlokalizowanym na terenie byłej niemieckiej infrastruktury. Reżim zdołał skutecznie ukryć prawdę przed społeczeństwem i światem przez niemal trzy dekady, korzystając z propagandy, zastraszenia i powszechnego przyzwolenia lub milczenia.
Dopiero determinacja nielicznych, "uczciwych prokuratorów, niezależnych dziennikarzy, aktywistów i świadków", pozwala na stopniowe ujawnienie prawdy.
Myślicie, że ma znaczenie, iż Białorusin, Mikita Iłinczyk zdobył wykształcenie w Moskiewskiej Akademii Teatralnej?
Teatr ten realizował też inny "wartościowy projekt", na podstawie książki „To jest wojna” Klementyny Suchanow!
W kontekście dzisiejszych informacji dotyczących Klementyny Suchanow (Bartosza Kramka i Pawła Kasprzaka), oskarżonych o przemyt migrantów z Białorusi do Niemiec, jest to bardzo interesujące.
Za @Lemingopedia (kliknijcie, żeby przeczytać zały wpis)
"Ekspertka komisji ds. "represji PiS-u", ekspertka komisji ds. rosyjskich i białoruskich wpływów w Polsce, aktywistka Strajku Kobiet, znana z demolowania przestrzeni publicznej, nawoływania do przemocy i oblewania farbą kościołów. A według prokuratury, na którą powołuje się Telewizja Republika – współpracowniczka siatki przemytników ludzi, działającej w porozumieniu z Grupą Granica, przerzucającej migrantów z Białorusi do Niemiec.
Tak, dobrze czytacie. Kobieta mająca w rządzie Tuska rozliczać rzekome represje i wyłapywać rosyjskie wpływy sama pojawia się w aktach śledztwa jako ogniwo siatki przemycającej migrantów przez Polskę podczas wojny hybrydowej z reżimami Putina i Łukaszenki. I służby pod Tuskiem o tym wiedziały, ale i tak ją powołały."
No i poGRUchane ciąg dalszy
Strzał w dychę!
Mamy obecnie do czynienia z agresją hybrydową. Ta w pop kulturze nie mniej groźna niż fizyczna.
Jako uzupełnienie Twojego wpisu, odkryłem właśnie taką "artystyczną" pozycję
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5094343/histeria-sztuki
Autorka Sonia Kisza napisała:
Histeria sztuki to drogowskaz, JAK CZYTAĆ OBRAZY, to zbiór świadectw kobiet, bogiń i herosek, które kultura skazała na tortury, a potem zgubiła znaczenie ich dorobku. Dowiedz się: Jak to się stało, że na fasadach setek chrześcijańskich kościołów pojawia się postać ostentacyjnie pokazująca swoją wulwę?
Poniżej okładka książki
https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5094000/5094343/1248257-352x500.jpg
Autorce notki za podjęcie tematu kwiatek 🌼
Pozdrawiam serdecznie 🌼
Ta pozycja byłaby nawet frapująca, gdybym tylko miała jeszcze siłę marnować czas na takie grafomańskie popisy, choćby z czystego cynizmu.
W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do jednego - ci ludzie są samotni, sfrustrowani. Całą nagromadzoną agresję, gorycz i życiowe rozczarowania inwestują w bezproduktywną aktywność. Atak staje się formą autoterapii. Bo jeśli jesteś zjebany – w swoim odczuciu czy w oczach świata – to łatwiej znieść ten stan, kiedy wmówisz sobie, że wszyscy dookoła są bardziej zjebani.
Trochę nie na temat 🤭