Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Zbrodnie komunistyczne w Polsce. Zaszczuci na smierć
Wysłane przez Tezeusz w 06-02-2025 [09:09]
JACEK ŻABA. ZASZCZUTY NA ŚMIERĆ W PRL. 5 lutego 1989 r odebrał sobie życie. Kto jest odpowiedzialny za tą śmierć? Strażnicy, współwięźniowie, prokuratura, sąd? Nad Jackiem znęcali się wszyscy. W więzieniu przeszedł gehennę. ,,Nigdy nie widziałem tak zaszczutego człowieka" mówił jeden z współwięźniów.Jego winą było to że walczył i nie godził się na z reżim komunistyczny. Rozbity psychicznie, katowany w czasie kilkuletniego pobytu w więzieniu, działacz solidarności, kolporter pism podziemnych w Krakowie.
Nie był znanym, charyzmatycznym działaczem. Miał skończoną podstawówkę i problemy psychologiczne, które ciągnęły się od czasu, gdy w wieku 6 lat stracił matkę.
Był typem samotnika, nie miał przyjaciół ani rodziny. Wprawdzie koledzy z pracy go lubili, ale z drugiej strony uważali za niezbyt lotnego i traktowali trochę jak popychadło.
Jednym słowem, był dla władzy ludowej idealnym obiektem, by pokazać całą potęgę systemu, który zwykł się uginać przed silniejszymi, za to prezentował pychę i pogardę wobec słabszych.
JACEK urodził się 29 września 1963 r. Początki zainteresowań Żabą przez socjalistyczne organy ścigania sięgają 31 sierpnia 1982 r. gdy to w 2 rocz. porozumień sierpniowych wybuchły w całym kraju gwałtowne starcia pomiędzy opozycją antykomunistyczną a władzą. Nie inaczej było w Nowej Hucie. 2 dni później, zapewne na podstawie donosu lub zrobionego przez SB zdjęcia, Żaba trafił do aresztu pod zarzutem „czynnej napaści na funkcjonariuszy”. Poważne oskarżenie, ale na szczęście objęła go amnestia. 7 stycznia 1983 r. wyszedł z więzienia i wrócił do domu.
Ominęły go w ten sposób burzliwe wydarzenia z października, podczas których zginął Włosik i z listopada 1982 r. Walki uliczne, które wybuchły w sierpniu, październiku i listopadzie, w 2 rocznicę rejestracji NSZZ „Solidarność” były największymi sukcesami opozycji podczas całej, trwającej 8 lat, wojny „polsko-jaruzelskiej”.
Jacek pracował jako elektromonter w MPK w Krakowie, W nocy 12/13 grudnia 85 r. pomógł KAZIMIERZOWI KRAUZEMU, kierowcy krakowskiego MPK, działaczowi KONFEDERACJI POLSKI NIEPODLEGŁEJ przeciąć paski klinowe w stojących w zajezdni 30 autobusach, tak aby rano nie mogły wyjechać na swoje trasy. Akcja ,,sabotażu" miała zwrócić uwagę społeczeństwa, na 4 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce...Wiadomość o tym lotem błyskawicy obiegła Kraków. Ponieważ był to jeden z nielicznych aktów protestu nawiązujących do rocz. wprowadzenia stanu wojennego, głośno stało się o nim w całej Polsce.Akcja nie miała dla pasażerów żadnych przykrych czy niebezpiecznych konsekwencji. Tak się złożyło, że przed wyruszeniem autobusów w trasę jeden z kierowców postanowił odprowadzić swój pojazd do warsztatu, a że ten nie chciał ruszyć, zawiadomił dyspozytora. W ten sposób wykryto sabotaż w pierwszym, a następnie w kolejnych wozach. Usterki od razu naprawiono, bo choć paski klinowe były w PRL towarem deficytowym, akurat dzień wcześniej krakowskie MPK dostało pierwszą od pół r. dostawę i rano wszystkie autobusy wyjechały na trasę planowo. Ówczesne władze, uznały incydent, za próbę zamachu terrorystycznego.
Władza potraktowała sprawę bardzo poważnie. Przeciwko „zamachowcom” jak ich nazwała reżimowa prasa, rzucono całą agenturę SB i pion kryminalny MO.
Wzmożone działania służb szybko przyniosły skutek. Śledztwo powierzono Jerzemu Biedermanowi, młodemu, zdolnemu prokuratorowi i Jerzemu Stachowiczowi z SB, specjaliście do walki z opozycją.
W akcji o kryptonimie ,,KLIN" SB zaangażowała kilkudziesięciu tajnych współpracowników, a z ramienia Wydziału Śledczego SB dochodzenie nadzorował płk. Jerzy Stachowicz, znany z brutalnych metod śledczych.
Płk. Jerzy Stachowicz SB, UOP i w ABW dyr. Departamentu Przeciwdziałania Korupcji, Terroryzmowi i Przestępczości Zorganizowanej. Ekspert sejmowej komisji śledczej ds. nacisków. Za wzorowe wypełnianie obowiązków służbowych doczekał się najwyższych odznaczeń.
Po miesiącu śledztwa, JACEK został aresztowany. Na początku śledztwa milczał, zeznania wydobył od niego por. Stachowicz. Prokurator rządał 5 lat więzienia.Był sądzony z art. 220 (sabotaż) z Kazimierzem Krauze. Tuż po wyroku, w krakowskim więzieniu przy ul. Montelupich, JACKA przeniesiono z oddziału dla więźniów politycznych, na zwykły oddział z patologicznym elementem kryminalnym.Trafił do celi, gdzie ,,rządziła" więzienna podkultura i kryminaliści. Jako że był sądzony pierwszy raz, zgodnie z przepisami nie miał prawa się tam znaleźć! Prawdopodobnie zaraz po zmianie oddziału, zaczęto go bić i poniżać.Gdy po jakimś czasie Krauze trafił do tej samej celi, był wstrząśnięty zmianami, jakie zaszły u kolegi z ławy oskarżonych. Żaba po prostu trząsł się ze strachu.Spał na najwyższej pryczy, przywiązany szmatami, bo współwięźniowie zrzucali go w nocy na betonową posadzkę. Być może był też wykorzystywany seksualnie, choć w dokumentacji więziennej nie zachowały się żadne wzmianki na ten temat.
Wiadomo natomiast, że nad chłopakiem znęcali się nie tylko współwięźniowie, ale i strażnicy, którzy zamykali go często w tzw. termosie - dźwiękoszczelnej celi, uważanej przez więźniów za jedno z najstraszniejszych miejsc.
Jako powód podawano, że namawiał innych więźniów do „nieposłuszeństwa”, co było uzasadnieniem absurdalnym, biorąc pod uwagę jego pozycję w celi. Niewykluczone, że wszystkie te represje nie były przypadkowe i miały doprowadzić Żabę do kompletnego załamania. Świadczyć o tym może stosunek kadry więziennej do osadzonego. Gdy złożył podanie o możliwość korespondencji z kilkoma znajomymi na wolności, więzienny wychowawca napisał na odwrocie:
„Wykolejeniec i debil. Prośby nie popieram”.
Jesienią 1986 r był wrakiem czlowieka. Był już skrajnie wykończony i całkowicie rozbity psychicznie. Jego stan szybko się pogarszał, przestał jeść, stracił kontakt z otoczeniem. Więzienni lekarze ,,uspokajali go" podając mu duże dawki Fenactilu który powodował szereg efektów ubocznych.W wyniku czego został przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie. Zaczął wracać do zdrowia.
Pod koniec 1988 r wypuszczono go ze szpitala na przepustkę.
Gdy Żaba wychodził z więzienia, ważył zaledwie 48 kg, a mimo to lekarze określili jego stan jako „dobry”. Krauze tak wspomina swoje spotkanie z Żabą:
„Wyszedłem pod koniec 1988 r. na przerwę w karze. Czuć było już w powietrzu zbliżający się koniec komuny. Lekarze właśnie wypuścili Jacka ze szpitala. Zaprosiłem go do nas, do domu. Kiedy go zobaczyłem, załamałem się. Był kimś innym niż Jacek, którego kiedyś znałem.
Nigdy nie widziałem tak zaszczutego człowieka. Prawie nic nie mówił, a kiedy żona podała placki ziemniaczane, złapał je oburącz, mimo że były gorące, mocno ścisnął w dłoniach i uciekł do kąta, gdzie jadł łapczywie odwrócony do nas plecami”.
Zgnębiony Żaba krążył między więzieniem przy ul. Montelupich a Kobierzynem, będąc cieniem człowieka. Ponieważ nie był znacznym działaczem „Solidarności”, związek nie zapewnił mu odpowiedniej ochrony. Zapomniano o nim zupełnie.
Co gorsza jego wyrok mówił o „akcie terrorystycznym”, a nie o zakazanej działalności związkowej czy politycznej, przez co nie obejmowały go żadne amnestie dla „politycznych”, które pod naciskiem państw Zachodu ogłaszali co jakiś czas generał Jaruzelski i jego pachołki.
Do chłopaka tylko raz uśmiechnęło się szczęście. Na słynnej Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka, która odbyła się w Mistrzejowicach w sierpniu 1988 r., podczas spotkania z Jackiem Kuroniem, padło pytanie o więźniów politycznych.
Wywołano wtedy nazwisko Żaby, 2 tys. tłum wiwatował na jego cześć, a Kuroń zapewnił go, że nie wróci już do więzienia. Jacek Żaba popłakał się wtedy ze wzruszenia. Była to pewnie najpiękniejsza chwila w jego życiu. Ale tylko chwila.....
Nikt już potem nic dla niego nie zrobił. W ferworze walki o wolną Polskę nie było czasu na zajmowanie się pojedynczymi dramatami. Kuroń obiecał mu, że więcej do więzienia nie wróci, lecz o obietnicy zapomniał...
Gdy Jacek jednak ponownie otrzymał wezwanie do powrotu do zakładu karnego całkowicie się załamał. Targnął się na swoje życie skacząc z 8 piętra bloku. Zginął na miejscu.
Zmarł 5 lutego 1989 roku. Pochowany jest na Cmentarzu Grębałowskim w Krakowie - Nowej Hucie.
Kto jest winien tej śmierci? Prokuratura, sąd, współwięźniowie, strażnicy?
Stachowicz nie poniósł, rzecz jasna, odpowiedzialności za to, że Jacek Żaba nie zniósł więziennych prześladowań, ale to jego „metody śledcze” były kamieniem, który poruszył lawinę nieszczęść.
W III RP o Jacku Żabie przypomniano sobie nie dlatego, że został zaszczuty w PRL na śmierć, lecz na marginesie skandalu, który wybuchł w 2008 r., gdy prowadzący jego sprawę w latach 80.
Funkcjonariusz SB Jerzy Stachowicz został jako emerytowany dyrektor departamentu w ABW, ekspertem komisji mającej wykazać, że PiS wywierało naciski na służby specjalne. Po protestach ludzi, których prześladował w PRL, musiał się szybko wycofać.
Jacek Żaba nie zapyta już, dlaczego Stachowicz przeszedł pozytywnie weryfikację i po 1989 r. pracował w UOP, potem w ABW, zaś w maju 2003 r. Aleksander Kwaśniewski przyznał mu Srebrny Krzyż Zasługi za „wybitne zasługi w działalności na rzecz umacniania bezpieczeństwa wewnętrznego kraju”.Ale krakowską karierę Stachowicza lat 80. w SB pamięta wielu. Był zimny, opanowany, nie podnosił głosu, za to często groził śmiercią i szantażował. „Niszczył ludzi, gwałcił sumienia, przetrącał kręgosłupy” – mówią jego ofiary.Jerzy Stachowicz nie odpowiedział za swoje czyny. Sprawa prowadzona przeciw niemu przez IPN została umorzona, gdyż Sąd Najwyższy, interpretując 25 maja 2010 r. ustawę o IPN – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z 1998 r.,
Uznał, że przedawniły się czyny zagrożone karą do lat 5, a nieobjęte postępowaniem do 1995 r. Sąd Najwyższy zapewnił nietykalność nie tylko Stachowiczowi.
Ilu jeszcze jemu podobnych żyje dziś w spokoju, podczas gdy ich ofiary ponoszą koszty wiary w to, że komunizm można było obalić?
CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI
Żródło :
https://ipn.gov.pl/pl/aktualno...
https://niezlomni.com/zaszczut...
https://katalog.bip.ipn.gov.pl...
https://naszahistoria.pl/zlama...
Komentarze
08-02-2025 [05:12] - jawsiowy | Link: Krauze Kazimierz
Krauze Kazimierz
Kazimierz Krauze, ur. 8 IX 1956 w Ełku. Ukończył ZSZ tamże (1973).
1971–1972 w ZMS.
1971–1979 monter instalacji sanitarnych w Przedsiębiorstwie Robót Instalacyjno-Montażowych Budownictwa Rolniczego w Ełku, 1979–1986 kierowca w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Krakowie (zajezdnia w Krakowie-Czyżynach).
27 i 30 VIII 1980 uczestnik kilkugodzinnych akcji strajkowych w MPK, odczytał na wiecu postulaty strajkujących w Gdańsku.
Od IX 1980 w „S”. X 1981 – 2011 członek KPN.
13–15 XII 1981 inicjator, współorganizator strajku w zakładzie, 13 XII w KS (ustąpił po informacji o możliwych aresztowaniach członków KPN). Od XII 1981 w podziemnej „S”; uczestnik akcji plakatowych i malowania haseł na murach, zbiórek pieniężnych na działalność związkową i pomoc represjonowanym. Od 1982 kolporter podziemnych pism, m.in. „Hutnik”, „Zomorządność”, „KOS”, ulotek, znaczków poczt podziemnych, kalendarzy, cegiełek (zaopatrywał się u Eugeniusza Kocha, Franciszka Stożka, Michała Żurka, Kazimierza Zmarzlika). XI 1983 – III 1986 współzałożyciel, szef Społecznego Funduszu Pomocy Pracowniczej w zajezdni. Kilkukrotnie przesłuchiwany w DUSW w Krakowie-Nowej Hucie, pobity podczas demonstracji patriotycznej na Wawelu. 12/13 XII 1985 inicjator i organizator (z Jackiem Żabą) akcji w zajezdni w Krakowie-Czyżynach przecięcia pasków klinowych napędzających kompresory powietrza w 30 autobusach w zw. z rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. 6 III 1986 zatrzymany, poddany rewizji, 7 III 1986 aresztowany, osadzony w areszcie WUSW w Krakowie, od 12 III 1986 w AŚ tamże; zwolniony z pracy. Oskarżony o niszczenie mienia i przynależność do nielegalnej organizacji, 26 VI 1986 skazany przez Sąd Wojewódzki w Krakowie na 5 lat pozbawienia wolności, od III 1987 osadzony w ZK w Nowym Sączu (na oddziale zamkniętym, uniemożliwiano mu widzenia), 19 V 1988 zwolniony na 8-mies. przerwę w odbywaniu kary, 19 II 1989 (po interwencji Jana Rokity z Komisji Interwencji i Praworządności „S” Regionu Małopolska) przerwę wydłużono o 12 mies., 19 III 1989 objęty aktem łaski.
1988–1989 kierowca-konwojent w Zakładzie Transportu Mleczarskiego w Wojewódzkim Związku Spółdzielni Mleczarskich tamże, 1989–1991 w Krakowskim Przedsiębiorstwie Transportowo-Sprzętowym, 1991–1993 kierowca, sprzedawca w Firmie Eksportowo-Importowej tamże, 1993–2016 ponownie kierowca w MPK. Do 2007 w „S” (KPTS/MPK), od 2002 delegat WZD Regionu Małopolska i KZD; od II 2007 w Solidarności ’80. Od 2007 członek Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979–1989, od 2008 Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Pamięci Narodu Polskiego Pro Patria Pro Memoria w Krakowie. Od 2016 na emeryturze.
3 XII 1985 – 21 VII 1987 rozpracowywany przez Wydz V WUSW w Krakowie w ramach SOR krypt. Klin.
Sławomir Chmura
Kraków, Region Małopolska